"Panie Schetyna, to nie jest kabaret, to alert przeciwpowodziowy" – zwróciła się do szefa Platformy, który skrytykował kandydatów Zjednoczonej Prawicy w wyborach do PE za wykorzystywanie tematu powodzi.
"Wszyscy teraz walczą z powodzią, kto bardziej jest zaangażowany w kandydowanie, tym bardziej walczy" - mówił Schetyna. "Szczególnie jeśli jest w PiS przebiera się i po prostu to widać, że to jest polityczny kabaret, a nie prawdziwe państwo" - jak dodał.
"Jestem zbulwersowana tą wypowiedzią i powiem tak: panie Schetyna, to nie jest kabaret, to jest alert przeciwpowodziowy. Tu ludzie walczą o życie, o dorobek swojego życia, o to wszystko, co swoją pracą osiągnęli. Więc jeżeli pan chce wprowadzać w tak trudnym momencie, w dramatycznych chwilach politykę, to niech się pan opamięta – powiedziała Szydło.
Wiodącym tematem wypowiedzi b. premier była integracja europejska i zbliżające się wybory do PE.
"Silne państwa są tymi, które dyktują warunki w Unii Europejskiej. Czas, by polska reprezentacja stawała w rzędzie tych najbardziej aktywnych i najbardziej znaczących grup narodowych. Ja uważam, że to jest moment, w którym będą zapadały ważne decyzje dotyczące przyszłości Unii Europejskiej, która powinna przejść reformy. Ostatnie kryzysy, począwszy od kryzysu bankowego, przez kryzys strefy euro, przez kryzys migracyjny i wreszcie przez kryzys zaufania do tej instytucji europejskich wyrażony przez Brytyjczyków, tak bardzo dosadnie, którzy chcą opuścić UE, wydaje się, pokazał bardzo jasno, że muszą nastąpić zmiany" - powiedziała Szydło.
"Często odnoszę wrażenie, że części państw członkowskich zależy na tym, żeby było tak, jak było i tak, jak jest. Natomiast bardzo ważny przekaz z Europy Środkowej jest taki: Unia musi być silniejsza, musi się rozwijać a to oznacza, że musi się też zmienić" - zaznaczył Szydło.
"To będzie zależało od tego, jaki będzie skład Parlamentu Europejskiego. Coraz więcej polityków w Europie rozumie, że te zmiany muszą nastąpić. Tyle tylko, że trzeba przełamać hegemonię tych państw, które do tej pory dyktowały warunki, na jakich Unia ma funkcjonować (...) Teraz bardzo duża grupa państw z Europy Środkowej, które razem z Polską dołączyły w późniejszym okresie do UE, pokazuje, że jeżeli prowadzi się mądrą, dobrą politykę, nastawioną na rozwiązywanie problemów obywateli, to osiąga się duże sukcesy" - dodał.
"Wszystko zależy od wyborców: 26 maja, za dwa dni, będziemy dokonywali wyboru. Dlatego warto postawić na ludzi, którzy rozumieją, że trzeba w UE reprezentować interes Polski i zabiegać o interes Polski. Ja bym sobie życzyła, żeby w Parlamencie Europejskim byli przede wszystkim europarlamentarzyści, którzy będą organizować debaty o Polsce, żeby pochwalić się jak Polska świetnie się rozwija, jakim jest wspaniałym krajem, jakim Polacy są wspaniałym narodem, a nie żeby organizowali debaty przeciwko Polsce tak, jak to robili w tej kadencji europarlamentarzyści z opozycji wobec obecnego rządu, czyli najczęściej europarlamentarzyści z Platformy. I wszystkie te debaty przeciwko Polsce, próby dyscyplinowania Polski, stawiania nas w kącie, były inspirowane, co stwierdzam z przykrością, przez polską opozycję. To nie powinno się zdarzyć, dlatego warto też wyciągnąć wnioski w niedzielę, kiedy będziemy ten głos oddawać" - powiedziała.
"Chcemy takich przedstawicieli, którzy będą bronili naszego interesu, którzy nie będą się bali mówić nawet trudnych rzeczy, którzy nie będą ulegali np. presji europarlamentarzystów niemieckich czy z innych krajów Europy Zachodniej tylko będą mówili jasno, że naszym interesem jest rozwój UE, ale nie pozwolimy, żeby to się odbywało kosztem Polski - powiedziała.
"Jeżeli nie będziemy zabiegać o nasze interesy, to nikt o nas się nie upomni.(...) Często europarlamentarzyści z Platformy, z PSL-u, z lewicy po prostu ulegali tej presji. To były być może kwestie związane z politycznymi grami rozgrywającymi się na arenie międzynarodowej. To jest przykład, że za stanowisko dla pana Tuska też wiele poświęcono, to jest też i kwestia kompleksów" - powiedziała.
"W Strasburgu, w trakcie debaty o Polsce, gdzie miałam honor i zaszczyt bronić Polski, mówiłam, co w Polsce się dzieje. Widziałam, jaka jest reakcja polityków Platformy, polityków obecnej opozycji, którzy absolutnie nie chcieli dołączyć do głosu tych parlamentarzystów PiS, którzy bronili Polski. My możemy się spierać, różnić politycznie, na tym polityka polega, ale na arenie międzynarodowej, jeżeli ktoś uderza w Polskę, powinniśmy mówić jednym głosem. Ja tak rozumiem misję polskich europarlamentarzystów" - dodała.
Szydło odniosła się też do wprowadzenia euro. "Polska jest najszybciej rozwijającym się krajem w tej chwili w UE, mamy najlepsze wskaźniki i prognozy, które potwierdzane są przez międzynarodowe instytucje. (...) Nigdy nie zgodzimy się na wprowadzenie euro, jeśli ma się to odbyć kosztem rozwoju, kosztem polskich obywateli. To jest zasadnicza sprawa i pytamy, jakie jest stanowisko Koalicji Europejskiej w tej sprawie, ponieważ bardzo często politycy Koalicji mówią o konieczności szybkiego wprowadzenia euro. PiS nigdy na to się nie zgodzi" - zadeklarowała.
Szydło wyjaśniła takie stanowisko następująco: "jeżeli w Polsce nie będzie zarobków na poziomie państw Europy Zachodniej, nie będzie zgody na to, żeby zmieniać walutę. Podobnie mówimy o kwestiach równego traktowania: równości dla wszystkich państw członkowskich, ale też równości produktów sprzedawanych w UE, ale też, jeżeli mówimy, że mamy prawo do utrzymania naszych programów społecznych, mówimy, że mamy prawo do bezpieczeństwa, mamy prawo kierować się wartościami, które są dla nas ważne.(...) Nigdy nie zgodzimy się na to, żeby te prawa Polaków zostały ograniczone" - wskazała.
Szydło odniosła się również do kwestia związana z odszkodowaniami za mienie pożydowskie. "Mówił o tym pan prezes Kaczyński, premier Morawiecki, że Polska nigdy nie zgodzi się na to, żeby jakiekolwiek zwroty czy roszczenia wypłacać, bo to Polska była ofiarą w II wojnie światowej. To Niemcy rozpętali tę wojnę i wyrządzili Europie tyle krzywd. Próba przerzucania w tej chwili odpowiedzialności na Polskę jest nie do przyjęcia. Powinniśmy zdecydowanie o tym mówić" - powiedziała.
"Koalicja Europejska powinna powiedzieć Polakom, jakie jest jej stanowisko w tych kwestiach. Politycy Koalicji mówią jedno, a w nieoficjalnych rozmowach mówią co innego i ja się obawiam, że to właśnie te nieoficjalne wypowiedzi są prawdziwe. Wtedy na przykład, kiedy potwierdzają, że wprowadzą związki partnerskie, że będzie przyzwolenie, żeby pary homoseksualne adoptowały dzieci czy też gdy poruszane są kwestie wprowadzenia euro" - powiedziała Szydło.
"Warto, żeby teraz Polacy zapytali o te kwestie i stanowisko Koalicji Europejskiej (...) żeby wyborcy idąc do urn, mieli jasną opinię na ten temat - argumentowała. (PAP)
Autorka: Monika Witkowska
mowi/ mars/