Unijni komisarze dyskutowali tego dnia w Brukseli o sytuacji gospodarczej i fiskalnej w państwach członkowskich. Przyjęli dokument, który stanowi aktualizację oceny ekonomicznej krajów UE. Najwięcej emocji wzbudziła jego część dotycząca Włoch z uwagi na trwający od miesięcy spór między Rzymem i Brukselą o założenia włoskiej polityki makroekonomicznej i budżetu. KE uważa, że są one niebezpieczne dla gospodarki kraju z uwagi na rosnący dług publiczny. Dlatego w środę uznała, że uzasadnione jest uruchomienie procedury nadmiernego deficytu wobec Rzymu.
"Jednak dla jasności, dziś nie otwieramy procedury nadmiernego deficytu. Po pierwsze, kraje członkowskie muszą przedstawić swoje opinie odnośnie do art. 126 traktatu (o warunkach procedury - PAP). Komitet Ekonomiczno-Finansowy ma dwa tygodnie na sformułowanie opinii wobec tych konkluzji" - wyjaśnił Dombrovskis na konferencji prasowej w Brukseli.
Wiceszef KE tłumaczył decyzję między innymi tym, że we Włoszech stale rosną koszty obsługi długu publicznego. "W 2018 roku na jednego mieszkańca przypadało średnio 38,4 tys. euro. Dodatkowo średni koszt obsługi długu na osobę wynosił ok. 1000 euro" - wyliczał.
Dług publiczny Włoch, drugi co do wielkości w UE po Grecji, wzrósł ze 131,4 proc. PKB w 2017 r. do 132,2 proc. w 2018 r. Komisja szacuje, że w tym roku wzrośnie do 133,7 proc. i do 135,2 proc. w 2020 r.
Bruksela ocenia również, że Włochy zapłaciły w zeszłym roku 65 miliardów euro z tytułu odsetek od zadłużenia. "Włochy płacą dziś za obsługę długu publicznego tyle, ile na cały system oświaty" - przekonywał Dombrovskis.
Komisarze uważają, że Rzym nie słucha Brukseli. Ich zdaniem Włochy poczyniły ograniczone postępy w realizacji unijnych zaleceń gospodarczych i wycofały się z koniecznych reform strukturalnych.
KE jest jednocześnie gotowa zmienić rekomendacje dotyczące możliwej procedury dyscyplinarnej wobec Włoch, gdyby - jak wskazał komisarz UE ds. gospodarki Pierre Moscovici - pojawiły się nowe dane i zobowiązania Rzymu.
„Jak zawsze w przypadku wszystkich państw członkowskich jesteśmy gotowi przyjrzeć się nowym danym, które mogłyby zmienić tę analizę” - powiedział Moscovici na konferencji prasowej. „Moje drzwi są otwarte” - dodał, podkreślając, że to jednak od włoskiego rządu będzie zależało, czy znajdzie sposoby na uniknięcie procedury.
Zapisana w traktacie unijnym procedura nadmiernego deficytu może zostać uruchomiona w przypadku przekroczenia przez państwo członkowskie kryteriów dyscypliny budżetowej, deficytu lub długu. Kraj zostaje wówczas objęty dodatkową kontrolą i wyznacza mu się termin na ograniczenie deficytu.
W przypadku nierespektowania przez kraj zaleceń procedura może zakończyć się nałożeniem kary finansowej w wysokości 0,2 proc. PKB. W przypadku Włoch byłoby to ok. 3 mld euro.
Przedstawiciele ministerstw finansów krajów UE w ramach Komitetu Ekonomiczno-Finansowego mają teraz dwa tygodnie (do 19 czerwca) na podjęcie decyzji, czy zgadzają się z propozycją KE dotyczącą Włoch.
Jeśli kraje Unii Europejskiej podzielą ocenę KE, Komisja będzie mogła zarekomendować formalne rozpoczęcie procedury. Mogłoby się to stać jeszcze przed spotkaniem ministrów finansów UE w Brukseli, które zaplanowano na 8-9 lipca. Gdyby KE przedstawiła rekomendację przed tym spotkaniem, ministrowie mogliby zdecydować na nim o rozpoczęciu procedury. Włochy byłyby wtedy zobligowane do podjęcia działań, które miałaby zmniejszyć dług - podwyżek podatków lub cięć wydatków.
Jak informuje Reuters, prognozy Komisji są bardziej pesymistyczne niż szacunki Włoch. Rzym oczekuje, że zadłużenie wzrośnie w tym roku do 132,6 proc. PKB, a spadnie do 131,3 proc. w 2020 r. Komisja szacuje m.in., że planowany plan prywatyzacji nie będzie miał wpływu na wzrost gospodarczy Włoch, w przeciwieństwie do optymistycznych szacunków Rzymu.
Pod koniec zeszłego roku KE odrzuciła pierwszą wersję budżetu włoskiego rządu Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd z powodu nadmiernego deficytu. Sprawa ta wywołała napięcia na linii Rzym-Bruksela.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
luo/ az/ kar/