Ministerstwo cyfryzacji przygląda się aplikacji do "postarzonych" zdjęć

2019-07-19 10:53 aktualizacja: 2019-07-19, 10:59
Fot. PAP/Przemysław Piątkowski
Fot. PAP/Przemysław Piątkowski
Resort Cyfryzacji i NASK przeprowadzą analizy aplikacji do "postarzonych" zdjęć pod kątem bezpieczeństwa danych osobowych oraz bezpieczeństwa informacji - poinformowało ministerstwo. Powstanie też specjalny punkt konsultacyjny nt. bezpieczeństwa aplikacji mobilnych.

Resort przypomina, że od kilku dni, w Polsce i na całym świecie media społecznościowe zalewa fala zmodyfikowanych, „postarzonych” zdjęć użytkowników. W związku z tym Departament Zarządzania Danymi MC przeprowadzi analizę ryzyk, związanych z nieodpowiednią ochroną prywatności użytkowników; na tej podstawie zapadnie decyzja o ewentualnych dalszych krokach.

Jak poinformowano, "dodatkową kwestię analizuje natomiast CSIRT NASK (zespół monitorujący polską cyberprzestrzeń, reagujący na incydenty). Jego rolą jest sprawdzenie aplikacji pod kątem bezpieczeństwa informacji – m.in. ustalenie, gdzie trafiają dane użytkowników". Wyniki tej analizy powinny być znane niebawem.

"W zależności od wniosków podejmiemy decyzję o ewentualnych dalszych działaniach" – mówi minister cyfryzacji Marek Zagórski. "Nie chcemy utrudniać życia użytkownikom. Chcemy ich przede wszystkim edukować i uświadamiać im, że czasem na pozór błaha zabawa, może mieć poważne skutki. Dlatego uruchomimy też specjalny punkt konsultacyjny – dodaje szef MC.

Ministerstwo zapowiada też, że eksperci CSIRT NASK na bieżąco i stale będą analizowali - pod kątem bezpieczeństwa (danych, informacji, itp.) - dostępne aplikacje mobilne kierowane do dzieci i młodzieży. Wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa danej aplikacji będzie można zgłaszać zespołom CERT Polska (incydent.cert.pl) lub Dyżurnet (dyzurnet@dyzurnet.pl. 

"Chcemy, by takie punkty konsultacyjne pojawiły się w całym kraju"" - zapowiedział Zagórski. Ministerstwo planuje też kampanię edukacyjno-informacyjną poświęconą szeroko rozumianemu bezpieczeństwu w sieci - głosi komunikat.

Od kilku dni media piszą o obawach dot. prywatności użytkowników aplikacji FaceApp służącej do "postarzania" zdjęć z użyciem algorytmów sztucznej inteligencji. Aplikacja pojawiła się na rynku dwa lata temu, obecnie jednak dzięki nowym funkcjom ponownie zyskała na popularności.

Ukraiński serwis Media Sapiens w środę informował, że twórcą aplikacji FaceApp jest były pracownik rosyjskiego koncernu Yandex Jaroslaw Gonczarow. Zdaniem serwisu głównym celem działania tego programu jest wykorzystanie zdjęć użytkowników do szkolenia sieci neuronalnych działających w narzędziach rozpoznawania twarzy.

Serwis zwrócił też uwagę na zapisy w polityce prywatności FaceApp, które informują użytkowników o tym, że aplikacja gromadzi bardzo dużo danych na temat użytkowników, w tym - historię przeglądanych stron czy listę zainstalowanych na danym urządzeniu aplikacji, a także informacje takie jak numery identyfikacyjne telefonu czy zgromadzone pliki tzw. "cookie". Informacje te przesyłane są na serwery twórców FaceApp, którzy informują użytkowników, iż mogą dzielić się nimi również z podmiotami zewnętrznymi, takimi np. jak sieci reklamodawców. Firma - na końcu umowy z użytkownikiem - informuje go też, że sam jest odpowiedzialny za utrzymanie bezpieczeństwa swojego hasła i innych danych dostępowych do konta. (PAP)

malk/