"Muszę żyć ze świadomością, że istnieją kontrowersje wokół polityki migracyjnej. Mimo to będę zawsze mówić, że była to właściwa decyzja, by w ramach humanitarnego wyjątku (...) pomóc" - oświadczyła Merkel podczas spotkania z czytelnikami dziennika "Ostsee-Zeitung" w swoim okręgu wyborczym w Stralsundzie, gdzie odpowiadała na ich pytania.
Kanclerz podkreśliła, że Niemcy nie mogą się skupiać tylko na własnym dobrobycie, ale są częścią świata. "Nie możemy myśleć tylko o sobie" - stwierdziła.
W 2015 roku rząd Merkel zgodził się na przyjęcie 890 tys. migrantów, którzy znajdowali się w Austrii i na Węgrzech. Krok ten do dziś wzbudza w RFN liczne kontrowersje. Szefowa rządu podkreślała jednak we wtorek, że sądy nie uznały tego za złamanie prawa.
Broniła też przedsięwzięć niemieckich organizacji humanitarnych, które ratują migrantów na Morzu Śródziemnym i transportują ich do Europy. Według Merkel jest to "nakaz człowieczeństwa". Zastrzegła jednak, że nie jest to rozwiązanie systemowe; należy go szukać w drodze negocjacji na szczeblu państwowym.
Obecny na sali polityk prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD) zarzucił Merkel, że w imię "tolerancji wprowadziła dyktaturę", w której nie można swobodnie wyrażać swojej opinii, jeśli odbiega ona od przekonań prezentowanych przez polityczny i medialny mainstream.
"To, że podczas spotkania z czytelnikami +Ostsee-Zeitung+ może pan zadać takie pytanie i nie jest zagrożony, mówi wystarczająco dużo. Nie mam też wrażenia, żeby politycy AfD zasiadający w Bundestagu mieli jakiekolwiek zahamowania przy wyrażaniu swoich opinii" - ironizowała Merkel.
Mówiąc o sytuacji gospodarczej przyznała, że RFN znajduje się obecnie w "trudniejszej fazie". Jej zdaniem przyczyną są międzynarodowe konflikty handlowe i "wiele błędów" popełnionych przez przemysł motoryzacyjny. Jest to szczególnie odczuwalne przez Niemcy, które są uzależnione od eksportu. Kanclerz nie widzi jednak obecnie konieczności podejmowania działań pobudzających koniunkturę.
Szefowa rządu zaapelowała też, by nie przesadzać z pesymistyczną oceną sytuacji gospodarczej. "Będziemy działać stosownie do rozwoju sytuacji" - zapewniła, przypominając że ministerstwo finansów zaplanowało likwidację podatku solidarnościowego, co obywatele odczują od 2021 roku.
W polityce klimatycznej Merkel opowiedziała się za certyfikatami na emisję CO2. Jej zdaniem certyfikaty są skuteczniejszym narzędziem ograniczania emisji niż podatki.
Według kanclerz ograniczona liczba certyfikatów pozwala sterować emisją gazów cieplarnianych. "Przy podatku podnosimy tylko cenę, ale nie możemy być pewni, że doprowadzi to do redukcji, do jakiej dążymy" - tłumaczyła.
Merkel wypowiedziała się też przeciwko sposobowi walki ze zmianami klimatycznymi, który polegałby wyłącznie na wprowadzaniu zakazów i zmuszaniu ludzi do rezygnowania z kolejnych elementów swojego stylu życia.
"Uważam, że technologia nam pomoże i niekoniecznie sprawi, że nasze życie będzie smutniejsze. Człowiek przecież zawsze próbuje żyć lepiej" - stwierdziła Merkel. Przypomniała, że wprowadzenie katalizatorów w samochodach wcale nie pogorszyło jakości życia.
Szefowa rządu RFN zaznaczyła po raz kolejny, że nie będzie się ubiegać o żadne polityczne stanowiska ani w swoim kraju, ani w strukturach unijnych po zakończeniu swojej kadencji w 2021 roku.
Z Berlina Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ ap/