Jak wskazał, instytucje europejskie były dotąd raczej restrykcyjne, jeśli chodzi o ochronę danych osobowych, jednak od niedawna można dostrzec zmianę zarówno podejścia sądów, jak i Komisji czy Parlamentu Europejskiego.
"Dobrym przykładem jest wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 21 października, który przesądza, że przedsiębiorca ma prawo korzystać z ukrytego monitoringu wizyjnego, czyli mówiąc wprost, nie informować pracowników, że umieścił w zakładzie pracy kamery, o ile ma uzasadnione podejrzenia naruszeń" - zauważył Kawecki. Jak mówił, sprawa dotyczyła supermarketu w Hiszpanii, gdzie przedsiębiorca podejrzewał, że 14 pracowników wynosi towary. Zamieścił więc przy kasach kamery i uzyskał dowód potwierdzający, że rzeczywiście tak było. Trybunał w pierwszej instancji przyznał rację pracownikom, którzy podnosili w toku postępowania, że nagranie z kamer jest nielegalnym dowodem, bo nie poinformowano ich o zainstalowaniu monitoringu, co stanowiło naruszenie ich prywatności. "Izba Wielka Trybunału (II instancja) zmieniła jednak zdanie i uznała, że sytuacja nie może być oceniana zerojedynkowo i - o ile istnieje podejrzenie poważnych naruszeń, które mogą mieć wpływ na prowadzoną działalność gospodarczą - to przedsiębiorca może zamontować ukryte kamery" - opisywał ekspert.
W jego ocenie wyrok ten stanowi przełom, gdyż do tej pory Europejski Trybunał Praw Człowieka zajmował w orzecznictwie raczej przeciwnie stanowisko. Wypowiadając się np. o dostępie do poczty elektronicznej dawał zawsze prymat prawu do prywatności i tajemnicy korespondencji nad prawem do prowadzenia działalności gospodarczej.
"Uważam, że jest to sygnał +dojrzewania+ trybunałów europejskich, które zaczynają zmieniać linię orzeczniczą i stosować bardziej liberalne podejście do tematu ochrony danych. Miesiąc temu Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok, że Google nie ma obowiązku stosować RODO poza terytorium UE i nie ma obowiązku usuwać wyników wyszukiwania dotyczących obywateli UE poza UE, a argumentacja w nim przedstawiona jest dużo liberalniejsza, niż prezentowana w niemal identycznej sprawie jeszcze w 2014 r." - powiedział Kawecki. "Wydaje mi się, że to jest po prostu dostrzeżenie tego, że informacje są filarem gospodarki cyfrowej. Mówi się, że w UE gospodarka oparta o dane przyniesie do 2020 r. 4 proc. PKB, czyli 370 mld euro, i ten ekonomiczny wymiar w mojej perspektywie ma również wpływ na orzecznictwo" - dodał.
Wskazał, że przejawem tej zmiany jest m.in. przyjęcie w kwietniu dyrektywy o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz nie przyjęcie do tej pory rozporządzenia e-privacy. "Jego pierwsze wersje dość restrykcyjnie regulują kwestie związane z ochroną prywatności w sektorze e-commerce. Brak przyjęcia regulacji mimo, że prace nam nim trwają od bardzo wielu lat to dowód, że PE dużo roztropniej patrzy na te kwestie. W tym obszarze wiele zmieniło RODO. Coraz głośniej mówi się na forum europejskim o konieczności jego rewizji, bo są takie obszary, które są nieuregulowane albo w których stosowanie tych przepisów jest po prostu niemożliwe" - powiedział ekspert.
Jego zdaniem, zarówno kwestia RODO, dyskusja prowadzona na forum UE nad tzw. Podatkiem cyfrowym czy tzw. ACTA 2, czyli nowa regulacja dotycząca ochrony praw autorskich w sieci pokazuje, że UE jest świadoma potrzeby uregulowania obszaru nowych technologii, ale jednocześnie obawia się wpływu tych regulacji na rozwój gospodarki cyfrowej i e-commerce. (PAP)
autor: Małgorzata Werner-Woś
mww/ drag/