„Ludzie pokochali ją, gdy uratowała tygrysy z granicy. Ale władze Poznania obcinają dyrektorce zoo premię” – napisała w ub. tygodniu „Gazeta Wyborcza”.
W publikacji wskazano, że „kilka dni temu (Zgrabczyńska – PAP) otworzyła kopertę z urzędu miasta. Szef miejskiego wydziału gospodarki komunalnej Ziemowit Borowczak informował ją o obcięciu o 30 proc. premii. Dyrektorzy miejskich jednostek dostają takie premie co kwartał, jeśli zrealizują powierzone im zadania. Ich pensje nie należą do najwyższych, dlatego premia to szansa na podniesienie wynagrodzenia”.
Powodem, przez który urzędnik miał obciąć premię Zgrabczyńskiej – jak podała „GW” - było jego „niezadowolenie” ze sprawozdania ze współpracy zoo z jedną z fundacji. Zgrabczyńska zapewniła „GW”, że przedstawiła urzędnikom wszystkie informacje i dokumenty na temat tej współpracy.
„Uratowaliśmy tygrysy, zrobiliśmy miastu wielką promocję. To, co robią miejscy urzędnicy, to czysta złośliwość" – podkreśliła cytowana w publikacji dyrektorka poznańskiego zoo.
W niedzielę do sprawy odniósł się prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który napisał w mediach społecznościowych, że podjął decyzję o nagrodzeniu dyrektorki poznańskiego ogrodu.
„Podjąłem decyzję o przyznaniu nagrody w kwocie 10 tys. zł dla dyr. ZOO Ewy Zgrabczyńskiej za działania ratujące zdrowie i życie tygrysów transportowanych z granicy polsko-białoruskiej. Dziękuję” – napisał Jaśkowiak.
Pięć tygrysów uratowanych z transportu, który pod koniec października utknął na granicy, wyruszyło w sobotę wieczorem z poznańskiego zoo do azylu w Hiszpanii. Zwierzęta czeka ok. 30-godzinna podróż; na miejscu będą najprawdopodobniej dopiero w poniedziałek.
W poznańskim zoo pozostały dwa uratowane tygrysy - Gogh i Kan - których stan zdrowia, jak podkreślają pracownicy ogrodu, nie pozwala na długą podróż. (PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ mmu/