PAP: Dlaczego zdecydował się pan kandydować na szefa Platformy? Jest pan członkiem partii od niedawna.
Bartłomiej Sienkiewicz: Formalnie członkiem jestem od niedawna, ale Platformie towarzyszę od momentu jej powstania. To jest moja pierwsza miłość polityczna, nic się w tej sprawie nie zmieniło. Zdaję sobie sprawę z tego, że te wybory na szefa PO będzie mi bardzo trudno wygrać, ale też jest dodatkowy powód, żeby w tym wziąć udział - musimy zacząć rozmawiać o sprawach fundamentalnych. Bo problem Platformy, to nie tylko problem przywództwa. To także problem tożsamości, to problem programu, problem decyzji, w którą stronę dalej iść. Po czterech latach dominacji PiS, który niszczy państwo i dzieli Polaków nie potrafiliśmy większości Polaków wytłumaczyć, że warto na nas zagłosować.
PAP: Pan ma jakiś pomysł, jak to zrobić?
B.S.: Tak. Publikuję to na swoim facebooku, jeżdżę po Polsce i przedstawiam swój program członkom PO. To są przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze musimy wiedzieć, z kim nam jest po drodze, a z kim nam jest nie po drodze. Oczywiste jest, że nie jest nam po drodze z PiS, bo to jest nasz główny przeciwnik polityczny. Ale tak samo nam nie po drodze jest z nową lewicą. Jedna i druga formacja ma w gruncie rzeczy socjalistyczne pomysły. To, że to jest z jednej strony socjalizm o zabarwieniu narodowym, a z drugiej strony socjalizm nowej lewicy, nie zmienia faktu, że oba te programy niszczą 30 lat największego dorobku Polski przez ostatnie trzy wieki. My na tego rodzaju wizje Polski i tego pomysły ideologiczne się nie zgadzamy. To powinno być wyraźnie powiedziane.
PAP: Porozumienie z SLD w ramach Koalicji Europejskiej było błędem?
B.S.: Nie błędem, to był element pewnego etapu, ale też musimy pamiętać, jaki był tego efekt. Wyborcy nie uznali, że takie połączenie daje jakąś skuteczność polityczną. Jeśli chodzi o drugi element mojego programu, to jest nim stwierdzenie, że największym problemem na początku XXI wieku nie są Polacy, ani polska gospodarka, tylko polska polityka. To polityka wchodzi ludziom do łóżek, decyduje, kiedy mają robić zakupy, a kiedy nie. Tworzy regulacje prawne i kolejne zobowiązania nie wobec siebie, ale zawsze wobec obywateli. Polityka jest wszędzie. Już jest w samorządach, decyduje o tym, kto sprząta Urząd Wojewódzki i decyduje o tym, czy literacka Nagroda Nobla jest zła czy dobra. Nasz świat jest pożerany przez politykę, która nie ma żadnego kagańca. To się dzieje z dnia na dzień i Polacy nie zauważają, jak polityka zaczyna powolutku ich krępować, wchodzić w rodziny, w ich życie.
PAP: Syndrom gotowania żaby...
B.S.: Tak syndrom gotowania żaby. Pora z tym skończyć. Jeśli nie nałożymy polityce kagańca, polityka nałoży kaganiec na nas wszystkich, niezależnie od formacji czy partii politycznej. Jeżeli nie narysujemy linii, które są dla polityki nieprzekraczalne, to ona nie tylko nas wszystkich skrępuje, ale zniszczy do końca państwo polskie. Uważam, że Platforma Obywatelska jest w stanie przekonać Polaków do tego, iż może taką zmianę przeprowadzić. Jesteśmy częścią polityki, rozumiemy wszystkie jej niuanse, rozumiemy też jej mroczne strony. Potrafilibyśmy przekonać Polaków do takiej wizji, w ramach której ta polityka powinna ulec ograniczeniu. To jest postulat czysto wolnościowy.
PAP: To taki powrót do liberalnych korzeni Platformy?
B.S.: Dziś pojęcia liberalny i nieliberalny trochę tracą swój sens. Chcę po prostu, aby Platforma była tym, czym była zawsze - obrońcą ludzkiej wolności. Jeśli trzeba ludzką wolność bronić przed partiami politycznymi, Platforma powinna to robić, mimo że sama jest partia. To jest istota sprawy. Jestem gotów iść z tym do ludzi wszędzie. Jestem gotów tłumaczyć to na bazarach, w kawiarniach i wiem, że znajdę słuchaczy.
PAP: Rozumiem, że zdecydował się pan kandydować, bo żaden inny kandydat nie ma takiego programu?
B.S.: Tak uważam.
PAP: Wszyscy kandydaci na szefa PO mieli ostatnio spotkanie u kandydatki PO na prezydenta wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Czy jest jakaś konkluzja z tego spotkania?
B.S.: Wszystko, co było do powiedzenia po tym spotkaniu, zostało publicznie przedstawione.
PAP: Widzi pan w PO jakiś potencjalnych współpracowników, gdyby został pan jednak przewodniczącym?
B.S.: Moimi współpracownikami będą wszyscy członkowie Platformy, którzy będą chcieli się do tej wizji dołączyć.
Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)
pś/ par/