Szczegóły porozumienia w sprawie "czternastki" mają być dopracowane w piątek, podczas bezpośrednich rozmów związkowców z zarządem PGG. Także w piątek dokument ma zostać podpisany, jeżeli zaakceptują go wszystkie działające w spółce organizacje związkowe.
Kolejne rozmowy z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Aktywów Państwowych zaplanowano na przyszły tydzień. Związkowcy - jak poinformował po czwartkowym spotkaniu szef górniczej Solidarności Bogusław Hutek - nie odwołują na razie ogłoszonego w środę harmonogramu protestów, przewidującego jeszcze w lutym dwugodzinny strajk ostrzegawczy w kopalniach, referendum strajkowe i manifestację w Warszawie.
Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin ocenił, że osiągnięto postęp w rozmowach ze związkowcami, przede wszystkim w sprawie zasad wypłaty "czternastki" za ubiegły rok. "Ustaliliśmy wysokość +czternastki+ dla poszczególnych kopalń, uzależnioną też od ilości wydobycia. Natomiast w dalszym ciągu będziemy rozmawiać o oczekiwanej podwyżce wynagrodzeń" - powiedział wicepremier, podkreślając dobrą wolę zarządu PGG w rozmowach dotyczących "czternastki".
Jak podali związkowcy, w kopalniach, które wykonały plan wydobycia, świadczenie to będzie wypłacone w wysokości 112 proc., a w pozostałych - od 95 proc. (w kopalniach Ruda i Wujek) do 97,5 proc. (w kopalniach Murcki-Staszic i Sośnica). Jak ocenił Hutek, w tej sprawie osiągnięto kompromis. Wcześniej związkowcy domagali się, by załogi kopalń, które wykonały lub przekroczyły plan, otrzymały 115 proc. "czternastki", a pozostałych kopalń - 100 proc. Zarząd chciał początkowo wypłacić świadczenie proporcjonalnie do wielkości wydobycia, od 85 proc. do ponad 100 proc.
Prezes PGG Tomasz Rogala ocenił po rozmowach, że wynegocjowany poziom "czternastki" jest niższy niż wynikało z postulatów związkowych i - jak mówił - "nie powinien mieć istotnego wpływu na spółkę". Koszt wypłaty "czternastki" za ub. rok PGG szacowała wcześniej na 331 mln zł. W czwartek nie podano, czy kwota ta zostanie zwiększona i o ile. "Ważne, że ten element dodatkowego wynagrodzenia pozostawia wskaźnik premiowania kopalń, które uzyskały najlepsze wyniki; strona społeczna również to zaakceptowała" - podkreślił wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda.
W toku trwających ponad sześć godzin rozmów nie zapadły uzgodnienia dotyczące postulowanych przez związkowców podwyżek. Zarząd PGG i strona rządowa zaproponowały związkowcom powrót do rozmowy o podwyżkach po pierwszym półroczu br., jeśli PGG wypracuje w tym okresie zysk.
"W tej chwili trudno mówić o możliwości podwyższenia wynagrodzeń w sytuacji, w jakiej spółka się znajduje (...). Jeśli zysk będzie wypracowany, to wtedy oczywiście taka rozmowa o podwyżce wynagrodzeń mogłaby zostać skutecznie podjęta" - zadeklarował Sasin. Zapewniał, że strona rządowa jest "nastawiona na dialog i wypełnianie oczekiwań strony społecznej, ale w ramach możliwości, które spółka posiada".
Sasin o nadziei na uniknięcie mocniejszych form protestu
"Zarząd PGG nie może podejmować decyzji o zaangażowaniu środków, których po prostu nie ma" - mówił Sasin. Ocenił, że strona społeczna przyjmowała te argumenty ze zrozumieniem. "To daje nam dobrą nadzieję na to, że będziemy rozmawiać w dobrej atmosferze i uda nam się uniknąć jakichś mocniejszych form protestu" - dodał. Wskazał jednocześnie, że dalsze rozmowy z górniczymi związkami mają dotyczyć też działań, jakie będą podejmowane w PGG oraz w rozmowach właściciela ze spółkami energetycznymi.
Wicepremier poinformował, że w czwartek zaproponowano także rozwiązania dotyczące sposobu rozliczania wynagrodzeń. Prezes PGG sprecyzował, że zarząd zaproponował taką zmianę sposobu kształtowania wynagrodzeń w spółce, by - jak tłumaczył - "nie traktować wynagrodzeń jako iloczyn średniej płacy i ilości zatrudnionych osób, a przejść na budżetowe ujęcie funduszu płac - innymi słowy efektywność kopalni będzie liczona przez to, im mniej ludzi będzie potrzebnych do poszczególnych procesów, a to będzie powodowało wzrost wynagrodzeń tych, którzy pracują".
Wicepremier zapowiedział rozmowy ze spółkami energetycznymi (głównymi odbiorcami węgla z PGG) dotyczące tego, aby zrezygnowały one z importu węgla zza granicy i aby wypełniły umowy zawarte z Grupą, tj. w pierwszej kolejności odbierały cały zakontraktowany w spółce krajowy węgiel - to również postulaty związków zawodowych. Związkowcy liczą, że podczas kolejnej tury rozmów w przyszłym tygodniu usłyszą na ten temat - jak mówił Hutek - "więcej konkretów".
"Będziemy chcieli przekonać zarządy spółek energetycznych, że powinny z tego importu zrezygnować, w związku z tym, że są związane kontraktami z krajowymi dostawcami i przede wszystkim te kontrakty powinny być w pierwszej kolejności wypełnione. W sytuacji, kiedy mamy zmniejszone zapotrzebowanie na węgiel w energetyce, powinno to całkowicie to zapotrzebowanie spółek energetycznych wyczerpać" - wyjaśnił Sasin.
Zapowiedział, że służby państwowe nadal będą kontrolowały importowany do Polski (także przez prywatnych importerów) węgiel pod względem jego jakości i zgodności importu z obowiązującym prawem. "Oczywiście nie jesteśmy w stanie całkowicie tego importu zlikwidować czy bardzo znacząco ograniczyć - to już jest kwestia rynku" - mówił wicepremier. Zachęcał także spółki górnicze do aktywności w zbycie węgla, np. do krajowego ciepłownictwa, korzystającego dziś często z węgla z importu. Jak podał wiceminister Gawęda, w ub. roku import węgla zmniejszył się o blisko 3 mln ton wobec rekordowego poziomu 19,7 mln ton w roku 2018.
Od kilku miesięcy w PGG trwa spór zbiorowy, a od ubiegłego piątku - pogotowie strajkowe. W środę związkowcy ogłosili harmonogram dalszych protestów - 17 lutego w kopalniach i zakładach PGG ma odbyć się dwugodzinny strajk ostrzegawczy, a ponad tydzień później - referendum strajkowe. Na 28 lutego zaplanowano górniczą manifestację w Warszawie. "Na razie nic nie zmieniamy ze swojego harmonogramu" - powiedział w czwartek lider górniczej "S".
Związkowcy domagają się 12-proc. podwyżki wynagrodzeń, choć - jak mówił Hutek - w czwartek także strona społeczna wstępnie zaproponowała modyfikację swojego stanowiska w tym zakresie. "Obniżyliśmy trochę swoje żądania, ale do pewnych rzeczy się nie zbliżyliśmy" - powiedział zastrzegając, że nie jest to jeszcze wspólne stanowisko wszystkich związków. Pytany, czy związkowcy mogą obniżyć swoje żądanie 12-proc. podwyżki związkowiec powiedział: "Jeżeli załogi się na to zgodzą, to tak. Na razie załogi są zdeterminowane do tego, żeby walczyć o podwyżki wynagrodzeń".
Związki sprzeciwiają się też - jak mówią - planom "cichej likwidacji kopalń" i żądają rozwiązania problemu wysokich zwałów niesprzedanego węgla. Wskazują, że jest to efektem importu z Rosji oraz nieodbierania zakontraktowanego surowca przez energetykę. W czwartek udało się wypracować kompromis dotyczący zasad wypłaty tzw. czternastej pensji. Na piątek zaplanowano podpisanie porozumienia w tej sprawie oraz kolejne spotkanie w ramach mediacji płacowych, które może skończyć się podpisaniem protokołu rozbieżności.(PAP)
autor: Marek Błoński