Informację o przeszukaniach potwierdził rzecznik prasowy białostockiej prokuratury Paweł Sawoń. Nie powiedział wprost, że chodzi np. o mieszkania należące do b. szefa służby celnej i b. ministra finansów, obecnego prezesa NIK; zaznaczył, że czynności te wciąż trwają.
"Prowadzimy czynności przeszukania pod wieloma adresami; nie mogę potwierdzić, że dotyczą one konkretnych osób" - powiedział PAP. Dodał, że wcześniej takie czynności w tej sprawie nie były przeprowadzane, o innych nie chciał mówić, zasłaniając się tajemnicą postępowania.
To, że chodzi o nieruchomości Mariana Banasia, potwierdził jego pełnomocnik. "Zważywszy na treść protokołu kontroli pana Mariana Banasia sporządzonego przez CBA - nie ma podstaw faktycznych i prawnych do przeszukania. Co więcej, mieszkanie prezesa NIK-u chroni immunitet. W takiej sytuacji czynności CBA i Prokuratury Regionalnej w Białymstoku są niedopuszczalne. Z całą pewnością złożymy zażalenie na te czynności" - napisał mec. Marek Małecki w oświadczeniu przesłanym PAP.
Według nieoficjalnych informacji podanych w środę rano przez portal Onet.pl, przeszukania prowadzone są w mieszkaniach Mariana Banasia w Warszawie, w Krakowie i w krakowskim mieszkaniu jego córki.
Prokuratura Regionalna w Białymstoku prowadzi od początku grudnia śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych obecnego szefa NIK.
Podstawą wszczęcia były trzy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które wpłynęły do białostockiej prokuratury od grupy posłów opozycji w tym m.in. posła Jana Grabca (Koalicja Obywatelska), Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
"Śledztwo dotyczy złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy co do wysokości posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych dodatkowych danych o stanie majątkowym, w związku z osiągnięciem dochodu z wynajmu posiadanych nieruchomości, a także składania - zawierających nieprawdę - deklaracji i zeznań podatkowych w podatku dochodowym od osób fizycznych, poprzez niewykazywanie przychodów osiąganych z tytułu wynajmu nieruchomości, przez co narażono podatek na uszczuplenie, w kwocie dotąd nie ustalonej" - mówił wtedy PAP prok. Sawoń.
Czyny takie kwalifikowane są z Ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne oraz z Kodeksu karnego skarbowego; grozi za nie do 5 lat więzienia. Na razie nikomu w tej sprawie nie postawiono zarzutów.
We wrześniu 2019 roku TVN w programie "Superwizjer" podał, że Marian Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny, i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 mkw. i dwóch mniejszych, miał przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu. Według "Superwizjera" Banaś zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy w Krakowie, mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami.
W przesłanym wówczas mediom oświadczeniu Marian Banaś napisał, że nie zarządzał pokazanym w programie hotelem, obecnie nie jest właścicielem tej nieruchomości, a materiał TVN odbiera jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia. Pozwał TVN SA i autora materiału Bertolda Kittela, żądając przeprosin, sprostowania i wpłaty na cel społeczny.
W połowie października CBA poinformowało, że zakończyło trwającą od kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia, szczegółów jednak nie ujawniło. Pod koniec października pismo prezesa NIK, z uwagami do zastrzeżeń CBA po kontroli jego oświadczeń majątkowych, trafiło do Biura.
Pod koniec listopada dymisji od Banasia domagali się prominentni politycy PiS. Premier Mateusz Morawiecki mówił wtedy, że wnioski z raportu CBA powinny skłaniać prezesa NIK do dymisji. Mówił też wtedy o "planie B", gdyby Marian Banaś nie zrezygnował ze stanowiska prezesa NIK.
"To dobrze, iż prokuratura oraz – ewentualnie - niezawisły sąd zajmą się sprawą i skrupulatnie wyjaśnią wszystkie wątpliwości. Już dzisiaj jednak muszę kategorycznie zaprzeczyć zarzutom, że zatajałem swój stan majątkowy i mam nieudokumentowane źródła dochodów" - zapewnił wówczas w oświadczeniu Banaś. Zadeklarował, że jest gotowy do składania wszelkich wyjaśnień i ze spokojem czeka na finał sprawy.
W kolejnym mówił, że był gotów zrezygnować z funkcji prezesa NIK, ale stał się przedmiotem brutalnej gry politycznej i od złożenia rezygnacji odstąpił. Zapowiedział, że będzie kontynuował misję prezesa NIK w poczuciu odpowiedzialności. Zadeklarował też, że jest gotów odpowiedzieć na każde pytanie śledczych, a jeśli zajdzie potrzeba, zrzec się immunitetu przysługującego prezesowi NIK. (PAP)
autorzy: Robert Fiłończuk, Sylwia Wieczeryńska
rof/ swi/ krap/