Jak powiedział PAP prezes firmy APS Radosław Piesiewicz, jest to unikatowy, wielosensorowy system do wykrywania dronów, składający się z trzech głównych czujników. "Najważniejszym, sensorem jest radar. Mamy też macierz akustyczną i kamery wizyjne. Całą technologię opracowaliśmy od A do Z sami, bazując na polskiej myśli technologicznej" - wyjaśnił.
Nowoczesne sensory radarowe powstały na bazie unikatowych krzemowych układów scalonych, opracowanych przez gdyńską firmę SIRC, która realizuje m.in. kilka kontraktów dla Europejskiej Agencji Kosmicznej w obszarze projektowania układów scalonych do zastosowań radarowych do montażu na satelitach obserwacyjnych.
Powołana spółka zależna od SIRC - APS - zastosowała tą unikatową kosmiczną technologię do opracowania i komercjalizacji systemu do detekcji i neutralizacji dronów. Pozyskała też m.in. środki z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na rozwój technologii poszczególnych sensorów. Obecnie gotowa jest już pierwsza wersja systemu.
"Czujnik radarowy został opracowany na bazie układów scalonych, które sami opracowaliśmy, są one dedykowane i dzięki nim udało nam się skonstruować bardzo zminiaturyzowany sensor, bardzo wydajny, funkcjonalny i idealnie pasujący do wykrywania różnych statków powietrznych czy dronów” - dodał szef firmy.
Według niego połączenie wszystkich trzech czujników: sensora radarowego, macierzy akustycznej i kamer wizyjnych, zapewnia skuteczne wykrywanie dronów w każdych warunkach pogodowych, w dzień i w nocy, z odległości aktualnie do 1000 metrów w przypadku małych dronów. Większe drony byłyby wykrywane skutecznie z większej odległości – przekonuje Piesiewicz.
Jak wyjaśnił, po wykryciu drona specjalne oprogramowanie wizualizuje całą przestrzeń, dokonuje archiwizacji zdarzenia poprzez zapis sygnału radarowego oraz wideo. Informowane są też odpowiednie służby za pomocą e-maila, sms-a czy alertu systemowego.
Drony mogą być też neutralizowane za pomocą jammerów, czyli tzw. zagłuszaczy, które zagłuszają sygnał GPS-a nawigacyjny drona oraz sygnał wi-fi transmisji między dronem a operatorem. To powoduje, że dron przestaje się nawigować, zawisa w powietrzu, albo awaryjnie ląduje, dzięki czemu możliwe jest jego przejęcie. System - jak przekonują jego twórcy - potrafi też rozróżnić czy wykryty obiekt to dron czy np. lecący ptak.
Rozwiązanie nadaje się także do tzw. ochrony perymetrycznej, czyli może zabezpieczać różne obiekty czy tereny wykrywając intruza czy niepożądane pojazdy.
"Ten system jest dedykowany do ochrony m.in. lotnisk, rafinerii, obiektów rządowych, stadionów, ale również prywatnych obiektów. Wszędzie tam gdzie istnieje ryzyko, że dron może wlecieć. Z dronami niestety obok pozytywnych, wiąże się bardzo wiele negatywnych czy groźnych zastosowań – od terroryzmu, poprzez naruszenie prywatności, wyrządzenie szkody czy zwykłe szpiegostwo" - ocenił.
Jako przykład Piesiewicz podał więziennictwo, które na całym świecie boryka się obecnie z problemem dronów, za pomocą których dostarczane są więźniom niebezpieczne przedmioty, narkotyki, kontrabanda. "Ten system idealnie pasuje do tego, żeby zabezpieczać zakłady penitencjarne” - zaznaczył.
Zdaniem Piesiewicza, systemem są zainteresowane porty lotnicze, służba więzienna, straż graniczna, wojsko, zakłady przemysłowe, czy stadiony piłkarskie. Firma spodziewa się pierwszej sprzedaży systemu jeszcze w tym roku. (PAP)
szu/ ksk/