Projekt Związku Nauczycielstwa Polskiego zakłada, że pieniądze na wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach mają pochodzić nie z subwencji oświatowej, ale z dotacji celowej budżetu państwa. Za dalszymi pracami nad projektem opowiedziały się kluby PiS, KO, PSL-Kukiz'15 i Lewica. Przeciwko projektowi jest Konfederacja.
Przedstawiając projekt, prezes ZNP Sławomir Broniarz zauważył, że pierwsze jego czytanie odbywa się po raz drugi, bo wcześniej odbyło się ono we wrześniu 2016 r. w Sejmie minionej kadencji, następnie decyzją wszystkich klubów parlamentarnych trafił do dalszych prac w komisjach.
"Niestety, od 2016 r. utknął w sejmowych szufladach. Teraz po czterech latach wraca do Sejmu, ponieważ proces legislacyjny w poprzedniej kadencji nie został zakończony. Dziś pierwsze czytanie odbywa się w zupełnie innej rzeczywistości prawnej i systemowej" – powiedział Broniarz.
Przypomniał, że w tym czasie zmieniono ustawy oświatowe i ustrój szkolny, ale "problem z finansowaniem wynagrodzeń nauczycieli nie tylko pozostał bez zmian, lecz wręcz pogłębił się" – ocenił. Według niego stało się tak m.in. dlatego, że reformę edukacji przeprowadzono bez należytego zabezpieczenia finansowego, co odbiło się bardzo niekorzystnie na budżetach samorządów.
"Uważamy, że czas, by jasno wskazać odpowiedzialnych za wypłatę nauczycielskich świadczeń. Nie domagamy się niczego nadzwyczajnego. Tak jak za pensję urzędnika odpowiada minister, policjanta – komendant główny, żołnierza – minister obrony, a posła – marszałek Sejmu, tak za nauczycielskie wynagrodzenie też musi być odpowiedzialny konkretny organ państwa. Chcemy, żeby był nim minister edukacji narodowej. I do tego właściwie sprowadza się nasz obywatelski projekt ustawy" – powiedział.
W trakcie przedstawiania uzasadnienia prezes ZNP usłyszał od prowadzącego obrady wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego: "Bardzo dziękuję panie przewodniczący. Czas pana wystąpienia minął. Dodałem już półtorej minuty. Pięć minut, bardzo mi przykro". Broniarz powiedział, że nie został uprzedzony o tym, że na wystąpienie ma tylko 5 minut. "No to, bardzo mi przykro" – odpowiedział mu wicemarszałek.
Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS), która przedstawiała stanowisko Prawa i Sprawiedliwości wobec projektu, oceniła, że zarówno z niego, jak i z uzasadnienia do projektu można wyciągnąć wniosek, że proponowana zmiana jest bardzo prosta i jest panaceum na wszystkie problemy w edukacji.
"Chcę zauważyć, że to niestety nie jest tak proste, jak chcieliby państwo to widzieć, bo proponujecie państwo – mówiąc to najogólniej – zmianę całej filozofii finansowania edukacji" – powiedziała, zwracając się do wnioskodawców projektu.
"Warto przy tej okazji widzieć szerszy kontekst" – zaznaczyła. Wyjaśniła, że chodzi m.in. o udział samorządów w podziale dochodów z podatków czy o podział zadań między samorządem i państwem, jeśli chodzi o oświatę.
"Powiem krótko: na tym etapie każda propozycja zaprezentowana w projekcie obywatelskim, dotycząca edukacji, w tym wypadku wynagrodzeń nauczycieli, jest godna uwagi i pochylenia się nad tym" – zaznaczyła Stachowiak-Różecka. Poinformowała, że PiS jest za przesłaniem projektu do dalszych prac w komisjach sejmowych.
Za dalszymi pracami nad projektem opowiedziały się też kluby KO, PSL-Kukiz'15 i Lewica.
Krystyna Szumilas (KO) przypomniała, że omawiany projekt trafił do Sejmu cztery lata temu, przeszedł pierwsze czytanie i "na cztery lata trafił do zamrażarki sejmowej". "Przez cztery lata nie mieliście odwagi powiedzieć, co tak naprawdę chcecie zrobić z tym projektem" – wskazała.
Według niej już dziś trzeba rozpocząć szeroką dyskusję o finansowaniu edukacji w okresie kryzysu, prowadzoną ze wszystkimi siłami społecznymi i politycznymi. Zaapelowała o przesłanie projektu do dalszych prac sejmowych.
"Mam nadzieję, że nie będzie to droga do zamrażarki sejmowej, tylko prawdziwa praca" – zaznaczyła Szumilas. Dodała, że ma nadzieję, że do tych prac zostaną zaproszeni przedstawiciele wszystkich związków zawodowych i samorządowcy.
Katarzyna Kretkowska (Lewica) przypomniała, że jej klub podczas prac nad projektem ustawy budżetowej składał wnioski o zwiększenie finansowania oświaty, lecz nie zostały one przyjęte.
"Stąd uważamy, że zagwarantowanie środków na płace nauczycielskie w postaci dotacji celowej jest w tej złej sytuacji, sytuacji patologicznej, lepszym rozwiązaniem niż to, które jest obecnie" – mówiła Kretkowska.
Urszula Nowogórska (PSL-Kukiz'15) mówiła, że obecny system finansowania oświaty jest chaotyczny i niesprawiedliwy, trzeba go uporządkować i jednoznacznie wskazać, że za wypłaty nauczycielskich wynagrodzeń powinien odpowiadać rząd i minister edukacji.
"Nauczyciele muszą zarabiać godnie, a ich zawód musi być doceniany i budzić szacunek społeczny. Projekt obywatelski wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Również naprzeciw oczekiwaniom samorządów, które są nadmiernie obciążone koniecznością dofinansowania oświaty w swoich gminach" – mówiła Nowogórska.
Artur Dziambor (Konfederacja) ocenił, że obecny system edukacji jest postawiony na głowie, a ZNP swoim projektem proponuje, by jeszcze bardziej zabetonować ten system i jeszcze bardziej oddać szkolnictwo państwu.
"Szkolnictwo powinno być całkowicie prywatne, a krokiem do tego jest doprowadzenie do sytuacji dokładnie odwrotnej niż projekt ZNP, dlatego Konfederacja będzie przeciwko temu projektowi" – poinformował.
Szumilas i Kretkowska w swoich wystąpieniach mówiły też o tym, że po raz pierwszy w Sejmie podczas czytania projektu obywatelskiego skrócono czas wnioskodawcy na przedstawienie go. Odpowiadając im, wicemarszałek Terlecki powiedział, że całe prezydium zgodziło się na ograniczenie czasu na wystąpienia i wnioskodawca został o tym uprzedzony.
Odnosząc się do obywatelskiego projektu, wiceminister edukacji Maciej Kopeć podkreślił, że Polska dużo inwestuje w edukację. "W 2017 r. Polska przeznaczyła 4,9 proc. swojego PKB na edukację przy średniej w Unii Europejskiej 4,6 proc. Na edukację przeznaczono 11,9 (proc.) łącznych wydatków sektora instytucji rządowych i samorządowych, przy średniej UE – 10,2" – powiedział. Przypomniał też, że od 2012 r. poziom wynagrodzeń nauczycieli był zamrożony, a zmieniło się to w 2017 r., gdy przeprowadzono waloryzację, a w następnych latach wprowadzono podwyżki.
Projekt przygotowany przez ZNP został złożony w czerwcu 2016 r., w Sejmie poprzedniej kadencji. Zebrano pod nim ponad 340 tys. podpisów obywateli popierających proponowane w nim rozwiązanie.
Ponieważ projektów obywatelskich nie obowiązuje zasada dyskontynuacji, projekt ustawy, w stosunku do którego postępowanie ustawodawcze nie zostało zakończone w trakcie kadencji Sejmu, w której został wniesiony, jest rozpatrywany przez Sejm następnej kadencji. Postępowanie w Sejmie rozpoczynane jest od początku – ponowne pierwsze czytanie powinno się odbyć nie później niż w terminie 6 miesięcy od daty pierwszego posiedzenia Sejmu.
Dotyczący źródeł finansowania wynagrodzeń nauczycieli obywatelski projekt ZNP zakłada zmianę przepisów w ustawie o systemie oświaty, ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i w Karcie nauczyciela. Główna zmiana dotyczy ustawy o systemie oświaty i przewiduje, że "środki niezbędne na wynagrodzenia nauczycieli i placówek prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego, finansowane są przez państwo w drodze dotacji celowej".
Oznacza to, że całość pieniędzy na wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach i przedszkolach pochodzić ma z dotacji celowej budżetu państwa. Jednocześnie, inaczej niż w jest w przypadku subwencji, samorządy nie mogłyby przekazanych im funduszy wydać na inny cel niż płace nauczycieli. Zmiana mechanizmu finansowania wynagrodzeń nauczycieli na proponowaną w projekcie oznacza konieczność zwiększenia pieniędzy na ten cel w budżecie państwa. Według ZNP wypłacanie nauczycielskich wynagrodzeń z budżetu państwa odciąży finansowo gminy.
W uzasadnieniu do projektu ZNP można przeczytać, że skutek finansowy nowelizacji – według wnioskodawców – wyniesie 39 mld zł.
Obecnie pieniądze na wynagrodzenia dla nauczycieli pracujących w szkołach przekazywane są samorządom z budżetu państwa w formie subwencji oświatowej. Kwota, jaka trafia do konkretnego samorządu – gminy lub powiatu – nie jest powiązana z liczbą nauczycieli i ich poziomem awansu zawodowego, czyli z wysokością ich wynagrodzeń, lecz wynika z liczby uczniów mieszkających na terenie danej jednostki samorządu terytorialnego. Wyliczana jest na podstawie algorytmu podziału subwencji oświatowej.
Subwencja nie pokrywa w całości wynagrodzeń nauczycieli pracujących w szkołach. Jest tylko jednym ze źródeł, resztę stanowią pieniądze własne samorządów (dochody z podatków PIT i CIT).
Zgodnie z obowiązującymi przepisami inny mechanizm obejmuje finansowanie przedszkoli. Prowadzenie ich jest zadaniem własnym samorządu, co oznacza, że na ten cel nie dostają one pieniędzy z subwencji oświatowej. Utrzymują placówki z własnych funduszy i z dotacji celowej z budżetu państwa na rozwój wychowania przedszkolnego. Tylko na przedszkolaki z zerówek (niezależnie czy są one prowadzone w szkołach, czy w przedszkolach) samorządy dostają pieniądze z subwencji, tak jak na uczniów w szkołach.
Pod koniec lutego ZNP rozpoczął zbiórkę podpisów pod kolejnym obywatelskim projektem – nowelizacji Karty nauczyciela – zakładającym zmiany w sposobie naliczania pensji nauczycielskich. Chodzi w nim o powiązanie wysokości wynagrodzenia zasadniczego z wysokością przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. (PAP)
autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ joz/