PAP: Z dnia na dzień widać coraz mniejszą ilość sprawdzeń osób będących na kwarantannie. Czy jest to związane z obowiązkiem posiadania specjalnej aplikacji przez osoby będące na kwarantannie? Czy może z coraz mniejszą liczbą osób objętych kwarantanną?
Gen. insp. Jarosław Szymczyk: Każdego dnia policjantki i policjanci kontrolują osoby, na których ciąży obowiązek pozostawania w kwarantannie. Robimy to w różnych porach i przy zmiennej częstotliwości. To jeden z elementów mobilizowania osób objętych kwarantanną do jej przestrzegania. Okazuje się być skuteczny. Z dnia na dzień odsetek nieprawidłowości spada. To cieszy. Aplikacja, której autorem jest Ministerstwo Cyfryzacji, pomaga w realizacji obowiązku kwarantanny, jednak nic nie zastąpi wizyty funkcjonariusza. Lista osób kontrolowanych zmienia się nieustannie, jednak to nie my jesteśmy jej autorami. Obecnie rzeczywiście liczba osób objętych kwarantanną maleje, ale był moment, gdy policjanci kontrolowali codziennie prawie 160 tys. osób. Do chwili obecnej sprawdziliśmy już 4,3 miliona razy osoby poddane kwarantannie.
PAP: Od czwartku 16 kwietnia jest obowiązek zakrywania ust i nosa maseczkami, czy chustami. Jak wygląda kontrola osób nieposiadających maseczek? Czy policjanci nałożyli już pierwsze mandaty za brak maski?
J.Sz.: Naszą rolą jest wspomaganie obywateli w różnych sytuacjach. W obecnym stanie epidemii nasza rola jest szczególna. Kontrole osób w kwarantannie mobilizują je do jej przestrzegania. Podobnie jest z respektowaniem pozostałych obostrzeń, w tym obowiązku zakrywania ust i nosa. Większość osób stosuje się do obowiązujących wymogów. Ale są i tacy, którzy z różnych powodów nie mają maseczek, np. osoby bezdomne. Policjanci rozdają maseczki i przypominają o obowiązku zakrywania ust i nosa, oprócz maseczek może to być również element ubioru. Jeżeli jednak ktoś wykazuje lekceważący stosunek do prawa, zwłaszcza nie reaguje na upomnienia czy zwrócenie uwagi, to musi się liczyć z konsekwencjami. Na każdym policjancie spoczywa bardzo ważne zadanie związane z powstrzymaniem skali zarażeń i na chwilę obecną mogę powiedzieć, że zadania te policjantki i policjanci realizują bardzo dobrze, za co bardzo dziękuję. Robimy, co w naszej mocy dla wspólnego dobra wszystkich obywateli.
PAP: Zgodnie z rozporządzeniem przyjętym przez rząd od poniedziałku, od 20 kwietnia znowu otwarte są lasy i parki. Czy w związku z tym pojawiło się więcej patroli w tych miejscach?
J.Sz.: Każdego dnia polskie ulice patroluje ok 22-25 tys. funkcjonariuszy. W ogromnej większości to policjanci. Wspierają nas także żołnierze, głównie z Żandarmerii Wojskowej i WOT oraz funkcjonariusze straży miejskich i gminnych. Dziękuję im za to. Byliśmy, jesteśmy i będziemy tam, gdzie obywatele. To nasza służba i nasze zadanie. Za nami pierwszy weekend po rozluźnieniu rygorów. Polacy skorzystali ze sprzyjającej pogody i wyszli z domów do parków, i lasów. Jednak zachowywali się przy tym bardzo odpowiedzialnie, w zdecydowanej większości zachowywali tzw. społeczny dystans, zakrywali usta i nos. Interwencje były sporadyczne. Zbliża się "majówka" i o tych zasad powinniśmy dalej pamiętać, w szczególności poprzez unikanie spotkań w większym gronie czy z obcymi osobami. Nie narażajmy siebie i innych.
PAP: Czy w związku z epidemią wzrosła liczba przestępstw w Polsce? Jeżeli tak to, w jakich obszarach? A może w którychś spadała, jeżeli tak to również poproszę o informację, w których obszarach.
J.Sz.: Zbyt wcześnie jest, by oceniać wzrosty czy spadki statystyk. Podsumowując marzec tego roku do zeszłego rzeczywiście widoczny jest spadek niektórych przestępstw, ale codziennie mamy sporo pracy, zdarzeń i zgłoszeń, na które musimy reagować. Obserwujemy za to przestępczą aktywność związaną z koronawirusem. Oszuści oferują w Internecie różnego rodzaju specyfiki mające chronić przed zarażeniem czy wręcz leki lub szczepionki. Pojawili się też tacy, którzy podając się za pracowników Sanepidu próbowali oszukiwać, zwłaszcza starszych ludzi. Apeluję o ostrożność, na naszych stronach internetowych oraz profilach społecznościowych informujemy o metodach oszustów. Chciałbym także podkreślić, że cały czas równie mocno jak wcześniej ścigamy przestępców. Jeżeli komuś wydaje się, że z powodu zaangażowania w walkę koronawirusem nie mamy już czasu na walkę z przestępcami, to jest w poważnym błędzie. O wynikach naszych działań informujemy na co dzień na naszych stronach internetowych.
PAP: Jaka jest sytuacja przebywających często ze swoimi oprawcami ofiar przemocy domowej - jaki wzrost tu odnotowała policja, czy trzeba było skierować więcej funkcjonariuszy do zdań z tej dziedziny?
J.Sz.: To chyba najczęściej powtarzana w przestrzeni publicznej hipoteza. Nasze statystki nie potwierdzają jej. Jeśli porównać I kwartał minionego i bieżącego roku, to liczby interwencji domowych i liczby procedur Niebieskiej Karty wręcz spadły o kilkanaście procent. Przemoc domowa jest szczególną formą przestępstw, bowiem dokonuje się w zaciszu czterech ścian. Dlatego bacznie się temu przyglądamy, dzielnicowi cały czas utrzymują kontakt z rodzinami, gdzie wcześniej taka przemoc występowała, przypominamy również, jak można korzystać z pomocy. Z drugiej strony słyszymy, że organizacje pozarządowe zajmujące się wsparciem osób pokrzywdzonych sygnalizują wzrost zgłoszeń telefonicznych. Policja reaguje na wszelkie sygnały dotyczące przemocy domowej. Nikt nie pozostanie bez pomocy. Działamy i będziemy działać w ramach naszych kompetencji, a jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy szukać wspólnie z innymi instytucjami i organizacjami rozwiązań, które zapewnią ofiarom szybką i skuteczną pomoc. Jeżeli chodzi o rodziny objęte kwarantanną, miały one dość częsty kontakt z policjantami, właśnie chociażby przez system kontroli takich osób, jaki wprowadziliśmy w Polsce. Policjanci podczas takich sprawdzeń nie tylko potwierdzali, czy osoby poddane kwarantannie są w wyznaczonym miejscu, ale i często rozpytywali, jak wygląda atmosfera w domu, czy osoby te czegoś nie potrzebują itp. Możliwe, że to właśnie te wizyty miały wpływ na to, że w przeciwieństwie do innych Państw u nas przemoc podczas kwarantanny jednak nie zwiększyła się.
PAP: Na początku kwietnia był Pan gościem Wydarzeń Polsat News, gdzie wskazał Pan, że dzielnicowi otrzymali od Pana polecenie, aby nawiązali kontakt z osobami, które w policyjnych Niebieskich Kartach figurują jako ofiary przemocy domowej. Czy dostał Pan informację zwrotną od dzielnicowych? Czy te osoby będące ofiarami przemocy domowej prosiły policję o wsparcie, czy dodatkową pomoc?
J.Sz.: Każde przestępstwo jest złem. Jednak przemoc domowa ma szczególny charakter, bowiem dopuszczają się jej osoby, którym powinniśmy ufać najbardziej. Nasze doświadczenia pokazują, że nierzadko ofiary latami cierpią w samotności, nim odważą się zrobić pierwszy krok. Niestety czasem się zdarza, że zastraszone kobiety wycofują swoje zeznania. To dla nas bardzo trudne. Dlatego tak szczególną wagę przykładam do realizacji zadań związanych z procedurą Niebieskiej Karty. Ofiary przemocy domowej muszą przy nas czuć się bezpieczne i wiedzieć, że mogą znaleźć pomoc i wsparcie. To prawda, poleciłem dzielnicowym, aby nawiązali kontakt z ofiarami przemocy domowej. Ale nie tylko oni realizują te działania. To także funkcjonariusze pionów kryminalnych i dochodzeniowo - śledczych. Dzielnicowi to policjanci pierwszego kontaktu, jednak prowadzenie dochodzeń i gromadzenie materiału dowodowego to już rola śledczych. Takt i wyczucie są tutaj niezwykle ważne. Efekty sprawdzeń dzielnicowych również nie potwierdziły, aby w Polsce u osób poddanych kwarantannie wzrosła przemoc fizyczna czy psychiczna. Takich przypadków odnotowaliśmy wręcz mniej, aniżeli np. rok wcześniej w tym samym czasie. Mimo to cały czas wielokrotnie powtarzamy, aby osoby, które mają informacje odnośnie przemocy domowej przekazywały informacje o tym - nam czy innym instytucjom zajmującym się tym, nawet anonimowo.
PAP: Sieć zalewają filmy pokazujące działania policji. Czy social media wyolbrzymiają skalę problemu? Ile interwencji kończy się mandatami i karami, a ile pouczeniami, czyli pokojowo, bez konsekwencji?
J.Sz.: Internet to przestrzeń, gdzie wszelkie normy i zasady są traktowane dość luźno. Złudne poczucie anonimowości sprawia, że niektórzy dopuszczają się rzeczy, na które w prawdziwym świecie nie mieliby odwagi. Np. szerzenie kłamstw i oczernianie innych. To zwykła podłość i tchórzostwo. W ostatnim czasie w przestrzeni publicznej pojawiło się wiele filmów uderzających w dobre imię policjantek i policjantów. Nie ma naszej zgody na bezprawne i fałszywe oskarżenia! Większość tych filmów to zapisy z różnych sytuacji, które miały miejsce dawno temu. Nie mają one nic wspólnego z koronawirusem i naszymi działaniami. Tymczasem celowo próbuje się budować obraz brutalnej policji. Trzeba pamiętać też, że w ogromnej większości udostępniane filmy pokazują tylko fragment całości. Najczęściej oczywiście ten, kiedy dochodzi już do stosowania środków przymusu bezpośredniego. Każda taka sytuacja podlega analizie. Owszem, bardzo rzadko, ale zdarza się, że interwencja nie została przeprowadzona zgodnie z procedurami. Są to jednak sytuacje incydentalne. W ogromnej większości okazuje się, że to autorzy filmów naruszali prawo, a materiały były tak zmanipulowane, aby pokazać tylko wygodne dla tych osób fragmenty. Były przypadki, gdy z 1,5 godzinnych czynności pokazywano zaledwie 2-3 minuty, które wyrwane z całości były bardzo krzywdzące dla policjantów. Część tych interwencji nagrana była naszymi kamerami nasobnymi czy przez inne osoby i jest to zupełnie już inny obraz całości. Są to materiały, które udostępniamy prokuraturze. Każdej doby policjanci przeprowadzają wzorowo ok. 15-16 tys. interwencji, do tego dochodzi ok. 15 tys. kontroli drogowych. Już te liczby pokazują, jaki ogrom ciężkiej pracy wykonują policjanci. Niestety przy takim ogromie pracy i w sytuacjach, gdy często policjant ma na podjęcie decyzji kilka sekund zdarzają się sporadyczne błędy, ale szybko wyciągamy wnioski i robimy, co możliwe, aby nie powtórzyły się w przyszłości. Doświadczenie pokazuje, że osobom zamieszczającym filmiki zwykle nie zależy na rzetelnym wyjaśnieniu sytuacji, a częściej jest to błędnie przyjęta linia obrony poprzez atak. Niedopuszczalne dla mnie jest grożenie rodzinom moich policjantów, ostatnio w związku z takimi groźbami i ujawnianiem wizerunku dzieci i osób bliskich został zatrzymany mieszkaniec Łodzi, który decyzją Sądu już trafił do aresztu. Został szybko namierzony i ustalony dzięki skutecznym działaniom policjantów komórek kryminalnych i zwalczających cyberprzestępczość. Zdecydowanie będziemy działać w podobnych przypadkach, nie ma przyzwolenia na jakąkolwiek agresję - słowną czy fizyczną - wobec policjantów.
PAP: Czy panująca epidemia ma wpływ na realizację programu modernizacji policji? Jakie mogą wystąpić zagrożenia i trudności w realizacji zamówień i przetargów w zadaniach zaplanowanych na ten rok?
J.Sz.: Pandemia spowodowała, że wiele firm i instytucji musiało zmienić tryb funkcjonowania. Dotyczy to także policji. Dla ograniczenia ryzyka zarażenia tam, gdzie było to możliwe, wprowadziliśmy system pracy zdalnej. Praca w biurach została podzielona na zmiany. Realizacja pewnych zadań stała się przez to trudniejsza. Dokładamy jednak starań, by realizacja zamówień w trybie przetargowym odbywała się w miarę na bieżąco. Terminy przewidziane w Ustawie o zamówieniach publicznych są zachowane. Służby logistyczne bardzo szybko dostosowały się do obecnej sytuacji i sprawnie przeprowadziły zakupy między innymi środków ochronnych dla policjantów i pracowników Policji.
PAP: Ilu policjantów zostało zakażonych i w jakich okolicznościach? Ilu z nich przebywa w kwarantannie? Do jakich to skutków doprowadziło? Czy nie została sparaliżowana praca pewnych jednostek?
J.Sz.: Od początku walki z pandemią zarażonych zostało ponad 130 policjantów, każdemu z nich udzielono pomocy, nie pozostali sami. Do zarażenia dochodziło z różnych przyczyn – to m.in. kontakt z członkami rodziny, którzy byli wcześniej zarażeni, a następnie kontakt innych policjantów z zarażonym kolegą, były również przypadki, gdy nie ustalono źródła zarażenia, ale spora część to sytuacje związane z interwencjami podejmowanymi wobec zarażonych osób. Ponad 2300 policjantów od początku wprowadzenia stanu epidemii było poddanych kwarantannie, tutaj często związane było to z wykonywanymi czynnościami z udziałem osób podejrzanych o zarażenie, ale jak widać, w zdecydowanej większości kwarantanna kończyła się dobrą wiadomością, a policjanci od razu wracali do służby. Warto przy okazji podkreślić, że policjanci wiedząc o tym, jak ważne zadania realizują dla dobra nas wszystkich, rezygnowali z urlopów czy dni wolnych, aby wesprzeć kolegów i koleżanki. Utworzone zostały również specjalne miejsca izolacji dla zarażonych funkcjonariuszy, ale zdecydowanie częściej chcą być oni blisko swoich rodzin.
PAP: W jaki sposób są zabezpieczeni policjanci? Czy wystarcza Wam środków ochrony osobistej? Ile ich mają Państwo aktualnie?
J.Sz.: Policjanci są zaopatrzeni w środki ochrony osobistej, można to przecież zobaczyć chociażby obserwując patrole na ulicach. Do chwili obecnej wydanych zostało miliony maseczek, rękawiczek, worków na odpady, do tego tysiące skafandrów, gogli i setki tysięcy litrów płynów dezynfekujących. Robimy to zarówno we własnym zakresie, kupując certyfikowane produkty, są to zarówno zakupy centralne, jak i w poszczególnych garnizonach, ale otrzymaliśmy również ogromne wsparcie od Agencji Rezerw Materiałowych oraz Fundacji „ORLEN”. Szybkie decyzje kierownictwa MSWiA z Panem ministrem Mariuszem Kamińskim na czele również pozwoliły nam na m. in. zabezpieczenie finansowe i dokonanie szybkich zakupów niezbędnych środków ochrony zapewniających bezpieczeństwo policjantom i pracownikom Policji. Pod wrażeniem jestem również pionu logistyki Policji, to właśnie dzięki ciężkiej pracy ludzi tam zatrudnionych udało się niezwłocznie uzyskać niezbędne środki i materiały, a mówimy przecież o formacji liczącej prawie 130 tys. ludzi. Wszystkim, którzy dostrzegają i doceniają nasze zaangażowanie oraz rozumieją ryzyko, na jakie się narażamy, serdecznie dziękuję. Dodatkowo wprowadziliśmy system zdalnej pracy na tych stanowiskach, gdzie to możliwe, a tam gdzie to nie jest możliwe funkcjonuje system zmianowy. Bezpieczeństwo moich ludzi jest dla mnie i całego kierownictwa polskiej Policji najważniejsze. Chciałbym w tym miejscu zaapelować, aby nie oszukiwać policjantów. To akcja zapoczątkowana przez służby medyczne, ale doskonale wpisuje się w sytuację. Nie wstydźcie się Państwo powiedzieć nam, że jesteście zarażeni koronawirusem lub że przebywacie w kwarantannie. To bardzo ważne. Policja zawsze podejmuje interwencje, ale wiedząc o zagrożeniu funkcjonariusze mogą się dodatkowo zabezpieczyć np. zakładając skafander. Chodzi o nasze i Państwa bezpieczeństwo. Jeśli się zarazimy, zabraknie nas na ulicach. Jeśli nie będziemy wiedzieli, ze jesteśmy zarażeni, wówczas możemy nieświadomie zarażać innych. Szczerość posłuży nam wszystkim. (PAP)
Rozmawiał: Bartłomiej Figaj
bf/ robs/