Sąd Najwyższy oddalił w środę skargę kasacyjną w sprawie, w której obrona domagała się uchylenia wyroku sądu apelacyjnego skazującego stalkera na 25 lat więzienia i chciała ponownego rozpoznania sprawy. Obrońca chciał zmiany kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na ciężkie obrażenie ciała pokrzywdzonej.
W uzasadnieniu środowego postanowienia sędzia Piotr Mirek wskazał, że oskarżony musiał mieć świadomość możliwości każdego skutku swojego czynu, jeżeli szukał informacji o najbardziej żrących substancjach i wylał ją ofierze na twarz z bliska.
Według sądu, prawdopodobieństwo dostania się kwasu do dróg oddechowych lub pokarmowych poszkodowanej było bardzo duże i sprawca godził się z tym. "Pokrzywdzona została ograbiona z dotychczasowego życia. Z cierpieniem psychicznym i fizycznym będzie zmagała się do końca życia" - dodał sędzia Mirek.
Pełnomocnik poszkodowanej mec. Bartosz Tiutiunik wyraził satysfakcję z postanowienia Sądu Najwyższego. Dodał, że w tej sprawie wymiar sprawiedliwości i organy ścigania "stanęły na wysokości zadania". "To co można było w tej sprawie maksymalnie uzyskać jeżeli chodzi o kwalifikację prawną czynu i wymiar kary osiągnięto" - podkreślił Tiutiunik.
Z kolei obrońca skazanego mec. Adam Kozłowski powiedział po wyroku, że ws. surowości orzeczonej kary "sąd I instancji sięgnął po wszystkie znane kodeksowi możliwości obostrzenia kary".
Chodzi o sprawę szeroko opisywaną w mediach. Pokrzywdzona fotomodelka i projektantka mody Katarzyna Dacyszyn była nękana przez skazanego, który mieszkał w tej samej okolicy. Sprawca miał umieszczać wpisy i komentarze w internecie, a także wysyłać obraźliwe e-maile, SMS-y i dzwonić do kobiety.
Sprawa w końcu trafiła do sądu, a mężczyzna został oskarżony o stalking. W sierpniu 2016 r. przed łódzkim sądem miała się odbyć rozprawa przeciwko W.
Kiedy pokrzywdzona w oczekiwaniu na rozpoczęcie rozprawy siedziała przed salą rozpraw, nagle podszedł do niej oskarżony i oblał jej twarz kwasem siarkowym. Następnie, nic nie mówiąc, zapalił papierosa. Z relacji świadków wynikało, że stwierdził, iż zrobił to, co zaplanował wcześniej, i że to jedna z czterech kar, jakie przewidział dla kobiety.
Mężczyzna wniósł do sądu kwas w słoiku po kawie. Substancja spowodowała u kobiety rozległe poparzenia twarzy, oka, klatki piersiowej oraz tułowia. Poszkodowana trafiła do jednego z łódzkich szpitali, a następnie przetransportowano ją do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Przeszła wielomiesięczne leczenie, a następnie rehabilitację.
Pod koniec października 2017 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał mężczyznę na 25 lat więzienia - karę surowszą, niż tę, o którą wnioskowała prokuratura. Zasądził również 12-letni zakaz zbliżania się do ofiary na mniej niż 100 metrów. SO orzekł również, że skazany będzie mógł się ubiegać o wyjście na wolność po 20 latach odbywania kary.
Według sądu sprawca działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia kobiety, bo miał świadomość, że kwas może być groźna dla życia. Tym samym sprawa została zakwalifikowana jako usiłowanie zabójstwa, a nie uszkodzenie ciała.
Sąd apelacyjny utrzymał wyrok w mocy. Uznał, że kara 25 lat więzienia jest prawidłowa i uzasadniona, a oskarżony m.in. działał z premedytacją, przygotował się do oblania ofiary kwasem siarkowym. Również miejsce zdarzenia - korytarz sądowy - nie był wybrany przypadkowo.
Od wyroku sądu apelacyjnego kasację do Sądu Najwyższego wniósł obrońca skazanego. W skardze tej wniesiono o uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Adwokat W. chciał zmiany kwalifikacji czynu z usiłowania zabójstwa na ciężkie obrażenie ciała pokrzywdzonej, które jest zagrożone karą do 15 lat więzienia. Według obrony sprawca nie miał pełnej świadomości tego, że jego działanie może skutkować śmiercią poszkodowanej. Pełnomocnik i prokuratura zgodnie wnieśli o oddalenie kasacji.(PAP)
autor: Mateusz Mikowski