Mszy św. w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie przewodniczył ks. płk Mariusz Tołwiński.
Weteran walk o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej zdobywca Monte Cassino, Piedimonte San Germano, Loreto, Ankony i Bolonii, płk Marian Tomaszewski zmarł 5 czerwca w Londynie w wieku 98 lat. Po wojnie z powodu prześladowań, które dotykały żołnierzy Armii Krajowej w kraju, pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z ostatnią wolą, spoczął w w Polsce, na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
"Jego życie było dobrym ziarnem, które wsiewał nieustannie w dzieje swojej rodziny, najbliższych i tych, których napotykał, nieustannie im służąc" - powiedział w czasie mszy pogrzebowej ks. płk Mariusz Tołwiński, który przewodniczył liturgii. Duchowny zwrócił uwagę, że Tomaszewskiemu przyszło żyć w trudnych czasach totalitaryzmu, który "zagłuszał wartości, siejąc kąkol swojej nauki w glebę wielu narodów i serc ludzkich". "Młodość i swoje talenty oddał zmaganiom o wolność Ojczyzny, o obronę wartości cywilizacji miłości" - powiedział kaznodzieja.
Po eucharystii mowę pożegnalną wygłosił Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk. Podkreślił, że dla zmarłego weterana walk o niepodległość najważniejsza był Polska i rodzina. "Był człowiekiem, który w obliczu wojennego zagrożenia, napaści niemieckiej i sowieckiej stanął po stronie wartości najważniejszych, po stronie niepodległości" - zaznaczył Kasprzyk.
Zwrócił uwagę, że wywieziony przez Sowietów w głąb nieludzkiej ziemi nie stracił nadziei i nie stracił wiary. "Nigdy nie zgiął karku" - podkreślił Kasprzyk. Dodał jednocześnie, że "płk Tomaszewski z niewolnika osadzonego w łagrze sowieckim stał się rycerzem wolności wyzwalającym Półwysep Apeniński od nawały niemieckiej, dlatego że w jego sercu zawsze była wiara, nadzieja i miłość - wiara w Polskę, wiara w Boga, nadzieja na odzyskanie niepodległości i miłość do Ojczyzny, do swoich współbraci, współrodaków".
Zaznaczył, że zmarły weteran walk o niepodległość był jednym z tych, którzy swoją obecnością zaświadczali, ile Europa i świat zawdzięcza polskiemu żołnierzowi. "Był żywym świadectwem miłości do Polski" - podkreślił Kasprzyk.
Wspomniał, że w czasie rocznicowych obchodów Tomaszewski, jako ostatni z żyjących weteranów 6 pułku Dzieci Lwowskich prosił, aby to on mógł odczytać nazwiska kolegów poległych w ciężkich bojach o wzgórze Piedimonte San Germano. Sam mówił, że był to bój momentami trudniejszy, niż ten o Monte Cassino.
List od prezydenta RP odczytał jego doradca Bogusław Winida. "Odszedł człowiek wielkiej prawości, dobroci, autorytet moralny, nauczyciel tego, czym jest służba na rzecz fundamentalnych wartości" - napisał Andrzej Duda. Prezydent zwrócił uwagę, że biografia weterana walk o niepodległość jest "odzwierciedleniem burzliwych i chlubnych losów naszego narodu w XX stuleciu". "To właśnie żołnierzom takim jak śp. Marian Tomaszewski zawdzięcza Polska sławę niezachwianego alianta w szeregach sił wolnego świata oraz obrońcy Europy przed zmorami hitlerowskiego i stalinowskiego totalitaryzmu" - podkreślił Duda.
Zaznaczył, że poprzez swoją aktywnością w środowisku polonijnym "położył on znaczące zasługi dla sprawy polskiej niepodległości oraz upamiętniania i promowania patriotycznego dziedzictwa. Przez całe swe prawie stuletnie, piękne życie był On i zawsze dla nas pozostanie wzorem dumnego, ofiarnego Polaka, mężnego żołnierza świadczącego, czym jest honor polskiego munduru oraz człowieka wybitnego, zaangażowanego i spełnionego. Takim Go zapamiętamy".
List od ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka odczytał dowódca Garnizonu Warszawa gen. dyw. Robert Głąb. "Żegnamy dziś prawdziwego bohatera, który w obliczu tragedii II wojny światowej wiedział, jak się zachować i ruszył do walki z bronią w ręku" - napisał Błaszczak. Podkreślił, że pamięć o śp. płk. Marianie Tomaszewskim musi pozostać żywa w naszych sercach i myślach. "Powinniśmy oddawać mu hołd poprzez postawę patriotyczną oraz propagowanie wiedzy o nim i jego towarzyszach broni" - zaznaczył szef resortu obrony.
W imieniu członków rodziny pułkownika głos zabrał wnuk zmarłego Józef Bolimowski. Podkreślił, że jego dziadka cechowały lojalność, współczucie wobec drugiego człowieka oraz pokora. Zwrócił uwagę, że mimo pozostania w Wielkiej Brytanii zostawił sobie obywatelstwo polskie. "Uczył nas w domu mówić po polsku i dbał, aby następne pokolenia jego rodziny uczyły się języka tak ważnego dla niego" - wspominał wnuk.
Marian Tomaszewski urodził się 13 lipca 1922 r. w Przemyślu. W listopadzie 1939 r., po aresztowaniu przez NKWD, został zesłany do Karagandy w Kazachstanie. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej i amnestii dla Polaków w sierpniu 1941 r. w Buzułuku wstąpił ochotniczo do Armii Polskiej formowanej w ZSRR. W lipcu 1942 r. ukończył Szkołę Podchorążych Broni Pancernej przy 6. Dywizji Piechoty w Shahrisabz w Uzbekistanie.
Jako dowódca czołgu w składzie 6. Pułku Pancernego Dzieci Lwowskich 2. Warszawskiej Brygady Czołgów przeszedł cały szlak bojowy 2. Korpusu Polskiego w kampanii włoskiej. Uczestniczył w walkach frontowych z Niemcami m.in. o Monte Cassino, Piedimonte San Germano, Ankonę i Bolonię. Za osobiste męstwo na polu walki został dwukrotnie uhonorowany Krzyżem Walecznych, w kwietniu 1945 r. awansowany do stopnia podporucznika.
Po wojnie płk Marian Tomaszewski pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie aktywnie włączył się w działalność niepodległościową i kombatancką. Zmarł 5 czerwca 2020 roku w Londynie w wieku 98 lat.
W uznaniu zasług dla wolności i niepodległości Rzeczpospolitej Polskiej płk Tomaszewski został uhonorowany m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych (dwukrotnie), pamiątkowym Krzyżem Monte Cassino, Medalem „Pro Bono Poloniae” oraz innymi odznaczeniami polskimi i zagranicznymi. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek