Dwóch z czterech Polaków zatrzymanych podczas protestów w Mińsku jest na wolności

2020-08-13 19:37 aktualizacja: 2020-08-14, 07:12
Białoruska policja zamyka ulicę dla ochrony przed demonstrantami po wyborach prezydenckich w Mińsku na Białorusi. Fot. PAP/Anna Ivanova
Białoruska policja zamyka ulicę dla ochrony przed demonstrantami po wyborach prezydenckich w Mińsku na Białorusi. Fot. PAP/Anna Ivanova
Polskie służby konsularne na Białorusi potwierdziły w czwartek uwolnienie dwóch z czterech Polaków zatrzymanych podczas powyborczych protestów w Mińsku. Jeden wyszedł z aresztu w białoruskiej stolicy, a drugi, Witold Dobrowolski - z aresztu w Żodzino.

„Zostałem zatrzymany na ulicy w Mińsku 9 sierpnia wieczorem przez OMON. Razem ze mną był Kacper Sienicki” – powiedział PAP Dobrowolski. Jak mówił, do zatrzymania doszło prawie natychmiast po wyjściu z restauracji. „Przeszliśmy może 50 metrów” - ocenił.

Dobrowolski wyjaśnił, że proces w jego sprawie nie odbył się z powodu braku tłumacza i został on wypuszczony na wolność w związku z upłynięciem 72 godzin od zatrzymania.

Jak dodał, był bity przez funkcjonariuszy zarówno w trakcie zatrzymania, jak i potem - najprawdopodobniej na posterunku. „To wyglądało jak sala gimnastyczna, było tam około 300 osób” - oświadczył Dobrowolski. Jak powiedział, on i inne osoby były przez milicjantów bite. „Trwało to piętnaście godzin” - poinformował. Jak powiedział, był bity milicyjną pałką po całym ciele. „Mam podbite oko, ale nie potrafię ocenić, czy mam inne obrażenia i na ile są poważne” – dodał.

Następnie Polak został przewieziony do aresztu w Żodzino. „Tutaj zostaliśmy umieszczeni w celi, przeznaczonej dla sześciu osób, a było nas 24 osoby. Jednak jeśli chodzi o posiłek, czy o wodę, to tutaj już nie było problemu. A w tym poprzednim miejscu nawet nie mogliśmy o tym marzyć. W Żodzino nie byliśmy bici” - oświadczył Dobrowolski.

Powiedział, że trudno jest mu określić swój stan psychiczny i fizyczny. „Pomimo beznadziejności tej sytuacji, w towarzystwie, w którym się znalazłem, czułem się dobrze. Pomagaliśmy sobie i dodawaliśmy sobie otuchy” – wskazał.

„Rozmawialiśmy o tym, że ta sytuacja – i na Białorusi, i nasza w celi, jest beznadziejna, a jednak potrafimy się z tego śmiać, w takim duchu słowiańskim” – powiedział Dobrowolski.

Wcześniej PAP potwierdziła, że uwolniono jeszcze jednego z czterech zatrzymanych Polaków. Wyszedł on na wolność z aresztu w Mińsku przy ul. Akrescina. Za udział w nielegalnym zgromadzeniu sąd wymierzył mu karę grzywny.

Zatrzymany Polak przyjechał na Białoruś odwiedzić swoją dziewczynę. Jego przyjaciele w Mińsku, z którymi rozmawiała PAP, również potwierdzili, że mężczyzna jest na wolności, jednak on sam na razie nie zgodził się na rozmowę z prasą. W piątek ma się spotkać z konsulem.

W areszcie w Mińsku znajduje się jeszcze jeden z zatrzymanych mężczyzn – jak wynika z ustaleń PAP. Oczekiwane jest również wyjście na wolność z Żodzino Kacpra Sienickiego.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)