Parlamentarny klub PiS na spotkaniu reprezentują wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki oraz wicemarszałek Senatu Marek Pęk.
Z klubu Koalicji Obywatelskiej pojawili się były wiceszef MSZ Paweł Kowal, europoseł Andrzej Halicki oraz posłowie Paweł Zalewski, Adam Szłapka i Dariusz Joński.
Lewicę reprezentuje europoseł, lider Wiosny Robert Biedroń, który jest przewodniczącym delegacji europarlamentu ds. relacji z Białorusią, a także członkowie sejmowej komisji spraw zagranicznych: jeden z liderów Lewicy Razem Maciej Konieczny i wiceszef SLD Andrzej Szejna, który jest także wiceszefem delegacji Sejmu i Senatu do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
W spotkaniu uczestniczą też przedstawiciele klubu Koalicja Polska - PSL - Kukiz15, posłowie: Marek Sawicki, Jacek Protasiewicz oraz Paweł Szramka.
W imieniu Konfederacji na spotkaniu pojawili się: szef sejmowego koła Jakub Kulesza oraz Janusz Korwin-Mikke, Robert Winnicki i Grzegorz Braun.
"Choć w wielu sprawach się nie zgadzamy, to w tej odzew na razie jest bardzo dobry. Wygląda na to, że w środę będziemy konkretnie i merytorycznie rozmawiać na temat pomocy naszym sąsiadom" - napisał szef rządu w poniedziałek na Facebooku odnosząc się do spotkania.
Już w poniedziałek, po wystosowaniu zaproszenia, przedstawiciele wszystkich klubów i kół zadeklarowali obecność, za co Morawiecki podziękował wyrażając zarazem nadzieję na zaangażowanie się w tę kwestię całej polskiej sceny politycznej.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk mówił PAP, że podczas spotkania zostaną przedstawione działania rządu na forum krajowym i międzynarodowym, a także odbędzie się dyskusja na temat możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji na Białorusi.
Protesty na Białorusi trwają od wyborów prezydenckich 9 sierpnia, w których według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Alaksandr Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc., a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska - 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane.
Podczas protestów powyborczych w kraju co najmniej trzy osoby zginęły, a 200 zostało rannych. W ubiegłym tygodniu zatrzymano blisko 7 tys. osób; wiele brutalnie pobito. Jest kilkudziesięciu zaginionych.
W związku z sytuacją w Mińsku odbył się m.in. nadzwyczajny szczyt UE w formie wideokonferencji, w trakcie którego unijni liderzy zatwierdzili indywidualne sankcje wobec osób, które przyczyniały się do fałszowania wyborów lub brutalnego pacyfikowania pokojowo protestujących. Obecnie w Brukseli powstaje pełna lista osób, które zostaną objęte sankcjami. UE-27 zatwierdziła także program wsparcie organizacji pozarządowych i wolnych mediów na Białorusi.
Szef polskiego rządu zapowiedział natomiast stworzenie specjalnego funduszu, którego celem miałoby być wsparcie osób represjonowanych na Białorusi lub ułatwienia przy wjeździe do Polski i dostępie do pracy, stypendia dla relegowanych, pomoc niezależnym mediom i polskim organizacjom pozarządowym wspierającym społeczeństwo obywatelskie na Białorusi.
Alaksandr Łukaszenka zapewnia, że jest w stałym kontakcie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, jednak ten unika publicznych wypowiedzi na temat aktualnej sytuacji w Mińsku. Łukaszenka o zorganizowanie protestów oskarża różne kraje europejskie (w tym Polskę, Czechy, Holandię czy Wielką Brytanię), a także USA.
Mimo zapowiedzi, że jest w stanie zgodzić się na ponowne przeprowadzenie wyborów po zmianie konstytucji, prezydent Białorusi skupia się od końca zeszłego tygodnia na mobilizacji armii. Jego główna rywalka z minionych wyborach Swiatłana Cichanouska przebywa obecnie na Litwie, skąd apeluje o ponowne przeprowadzenie wyborów i wspiera protestujących w kraju. (PAP)