Adresatem jest Białoruski Kongres Demokratycznych Związków Zawodowych, z którym wcześniej ustalaliśmy, czego najbardziej potrzebują strajkujący pracownicy - poinformował rzecznik "Solidarności" Marek Lewandowski, na briefingu zorganizowanym w środę po południu na przejściu granicznym z Białorusią w Bobrownikach (Podlaskie), przez które ciężarówka ma wyjechać z kraju.
Jak mówił Lewandowski, NSZZ "Solidarność" uruchomiła program pomocy dla Białorusi. "Jako związek zawodowy jesteśmy zobowiązani do takiej pomocy, tak jak 40 lat temu pomagali nam inni z całego świata, gdy walczyliśmy o wolność i demokrację w Polsce. Tak dzisiaj, gdy inni o tę wolność i demokrację walczą, my jesteśmy zobowiązani do takiej pomocy" - podkreślał.
Poinformował, że utworzony został "fundusz solidarności z Białorusią"; na razie kwotą 1 mln zł zasilił go sam związek, m.in. z oszczędności uzyskanych wskutek ograniczenia - z powodu pandemii koronawirusa - obchodów jubileuszu 40-lecia istnienia "S". Dodał, że jeśli pierwsza ciężarówka szczęśliwie przekroczy granicę i dotrze do Mińska, będą kolejne transporty.
Mówiąc o adresatach transportu, w którym są głównie konserwy, dodał, że w strajkujących zakładach pracy na Białorusi są zamknięte stołówki i nie dociera tam żywnościowe zaopatrzenie. Zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "S" Bogdan Biś poinformował, że to Białoruski Kongres Demokratycznych Związków Zawodowych zdecyduje, gdzie konkretnie trafi pomoc z Polski.
"Liczymy, że ta pomoc zostanie przyjęta. To jest pomoc humanitarna, żadna inna. My tutaj nie przemycamy w żaden sposób ani materiałów związkowych, ani nic. Zdecydowaliśmy, że sami nie wjeżdżamy na Białoruś, żeby nie dawać jakiegokolwiek pretekstu, że związkowcy z Solidarności próbują się dostać na stronę białoruską" - mówił Biś.
Podkreślał, że akcja nie ma żadnego podtekstu politycznego. "Jeżeli to, że daje się komuś kromkę chleba jest pomocą polityczną, to ja współczuję tym, którzy tak myślą" - powiedział.
Związkowcy zapewniają, że transport ma wszystkie wymagane dokumenty, a sama ładunek nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Odnosząc się do protestów na Białorusi, szef podlaskich struktur NSZZ "Solidarność" Józef Mozolewski mówił dziennikarzom w Bobrownikach, że to, co się w tym kraju wydarzyło po wyborach prezydenckich świadczy o tym, że "droga solidarności tej międzyludzkiej, mieszkańców Białorusi jest otwarta".
"I będą kroczyli, w podobny sposób, jak my kroczyliśmy w 1980 roku. Żaden reżim, żaden przywódca - jeśli to tak można nazwać - z pistoletem w ręku nie powstrzyma tych setek tysięcy ludzi protestujących, prześladowanych, maltretowanych" - dodał. Podkreślał, że Polacy przed laty otrzymywali gesty solidarności od "innych społeczeństw". "Dzisiaj tą solidarnością chcemy podzielić się z mieszkańcami Białorusi" - mówił Mozolewski.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk