Bielan o Zjednoczonej Prawicy: trzeba poczekać, aż emocje opadną, i wrócić do stołu negocjacyjnego

2020-09-18 08:35 aktualizacja: 2020-09-18, 12:37
 Europoseł Adam Bielan. Fot. PAP/Mateusz Marek
Europoseł Adam Bielan. Fot. PAP/Mateusz Marek
Trzeba poczekać, aż emocje opadną, a później wrócić do stołu negocjacyjnego. Konsekwencją przyspieszonych wyborów byłoby przejęcie władzy przez lewicę - mówił w piątek polityk Porozumienia, europoseł Adam Bielan, oceniając sytuację w Zjednoczonej Prawicy po uchwaleniu ustawy o ochronie zwierząt.

Sejm uchwalił w piątek nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która m.in. zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego. Spośród 229 przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy, którzy wzięli udział w głosowaniu, nowelizację poparło 176 posłów PiS, w tym minister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie). Natomiast przeciw noweli zagłosowali wszyscy posłowie Solidarnej Polski. 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu, 2 było przeciw. Przeciwko noweli opowiedział się też m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS).

Bielan, pytany w TVP Info, czy Zjednoczona Prawica "rozbije się o pręty klatek zwierząt futerkowych", wyraził przekonanie, że nie.

"Byłoby to kompletnie absurdalne, niezrozumiałe dla naszych wyborców, żebyśmy po czterech kolejnych zwycięstwach wyborczych w ciągu ostatnich dwóch lat, teraz pokłócili się w momencie, kiedy mamy 3 lata stosunkowo bezpieczną większość w Sejmie, przyjaznego nam prezydenta i możemy w końcu reformować Polskę, czyli robić to, czego od nas oczekują nasi wyborcy" - ocenił europoseł.

Pytany, "z jakiego powodu w takim razie koalicjanci wewnątrz Zjednoczonej Prawicy w głosowaniu dotyczącym +Piątki dla zwierząt+ zagłosowali inaczej, niż chce Prawo i Sprawiedliwość" oraz "czy to jest element trwających kolejny tydzień negocjacji umowy koalicyjnej", polityk Porozumienia zwrócił uwagę, że "ta ustawa, choć ważna oczywiście, wzbudzająca bardzo duże emocje, nie była elementem umowy koalicyjnej". "Ta umowa dopiero ma być podpisana" - dodał.

"Posłowie zachowali się różnie. Posłowie Solidarnej Polski zagłosowali przeciwko, ale też kilkunastu posłów którzy należą do partii Prawo i Sprawiedliwość, głosowali przeciwko. Posłowie Porozumienia w zdecydowanej większości się wstrzymali, chociaż zdaje się pani wicepremier (Jadwiga) Emilewicz głosowała za. No i bardzo duża część opozycji zagłosowała za tą ustawą. Więc ta ustawa została przyjęta dużą większością w Sejmie" - podkreślił.

Według niego, "trzeba poczekać pewnie kilka dni, aż emocje opadną, a później wrócić do stołu negocjacyjnego".

"Jestem przekonany, że Zjednoczona Prawica ma jeszcze przed sobą wiele zadań do wykonania. Jesteśmy, jako Zjednoczona Prawica, najbardziej udanym projektem w historii polskiego parlamentu. Nigdy wcześniej żaden projekt polityczny,  żadne ugrupowanie, nie wygrało wszystkich wyborów, w których startowała.  Zjednoczona Prawica od 2014 roku wygrywa wszystkie kolejne wybory. No i nie rozumiem..., przede wszystkim nasi wyborcy by zupełnie tego nie zrozumieli, że przez ambicje tych, czy innych polityków, ten projekt zostałby rozbity" - oświadczył.

Dopytywany, o czyje ambicje tutaj chodzi jego zdaniem, Bielan odparł: "Konsekwencją rozbicia Zjednoczonej Prawicy i ewentualnych przyspieszonych wyborów - chociaż wierzę, że do takich wyborów nie dojdzie - byłoby przejęcie władzy przez lewicę. Wszyscy ci, którzy do tego doprowadzą, będą musieli zmierzyć się z takimi konsekwencjami. Jestem przekonany, że na wiele lat znikną z polskiej polityki" - powiedział.

Dopytywany, "czy napięcie związane z tą konkretną ustawą i ten wynik głosowania, jest elementem nacisku albo trwających negocjacji pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością, Solidarną Polską i Porozumieniem", Bielan odpowiedział przecząco.

"Nie. Ta ustawa akurat została przegłosowana w momencie, kiedy ty negocjacji schodzą na ostatnią prostą" - zaznaczył.

Według jego wiedzy, "szczególnie jeśli chodzi o kwestie personalne było już ustalone 80-90 proc. spraw".

"Przechodziliśmy do ustaleń kwestii programu. One też wzbudzają spore emocje, ale proszę pamiętać, w jakim jesteśmy momencie. Po dwóch latach permanentnych kampanii wyborczych, przed wyborami samorządowymi, europejskimi, sejmowymi, prezydenckimi, kiedy obowiązywała w naszych szeregach bardzo ścisła dyscyplina również dyscyplina wypowiedzi w mediach, mamy tę perspektywę 3 lat bez wyborów, w związku z tym rozmaite środowiska zaczynają głośno argumentować +dlaczego akurat ich projekty programowe powinny być wyżej na liście priorytetów, a innymi sprawami powinniśmy się zajmować w drugiej kolejności" - stwierdził. Przekonywał przy tym, że raz na jakiś czas w tak szerokiej koalicji, jak Zjednoczona Prawica, dyskusja "na serio, szczera musi się odbyć".

Zapewniając, że właśnie taka dyskusja się toczy, polityk wyraził przekonanie, że - jak mówił - "w ciągu kilku tygodni, a więc pewnie na początku października jesteśmy w stanie podpisać nową umowę koalicyjną i doprowadzi do rekonstrukcji rządu".

Bielan poinformował, że władze Porozumienia "mają się zebrać dopiero w przyszłym tygodniu". "Będziemy oceniać to, co dotąd udało się wynegocjować panu prezesowi Jarosławowi Gowinowi, a nie wyobrażam sobie, żeby Porozumienia opuściło Zjednoczoną Prawicę" - powiedział. Jak dodał, "w naszych szeregach nie ma takich głosów".

"Wiemy, że istnieje w tej chwili duże napięcie między Solidarną Polską, a Prawem i Sprawiedliwością. Liczę, że liderzy tych ugrupowań troszeczkę ochłoną w najbliższych dniach i to napięci opadnie, i że będziemy w stanie w przyszłym tygodniu wznowić rozmowy koalicyjne, i tak jak mówił Jarosław Kaczyński jeszcze w lipcu w wywiadzie dla PAP, na przełomie września i października ten termin wciąż jest jak najbardziej realny i będziemy w stanie doprowadzić do rekonstrukcji rządu i podpisania nowej umowy koalicyjnej" (PAP)

Autor: Mieczysław Rudy