PAP: Archiwum Akt Nowych ma długą i bogatą historię. Jakie uczucia towarzyszą panu podczas obejmowania funkcji, jakim dyrektorem chciałby pan być?
Mariusz Olczak: Na pewno kierowanie instytucją o tak bogatej historii i cieszącą się tak dużym autorytetem wśród instytucji kultury to wyzwanie, ale i odpowiedzialność. Zwłaszcza, że AAN to jedno z największych archiwów w kraju, z podstawową dokumentacją do najnowszej historii Polski. Historia AAN to ponad 100 lat dziejów polskiej archiwistyki. Nasza instytucja i jej pracownicy dzielili przez ten czas losy kraju i innych instytucji kultury. Tak jak Biblioteka Narodowa, Archiwum Główne Akt Dawnych zostaliśmy praktycznie w całości spaleni po Powstaniu Warszawskim. Oddziały niemieckie 4 listopada 1944 r. weszły do gmachu AAN i celowo spaliły nasze zbiory. Zostało zaledwie kilka procent - wywiezione wcześniej z Warszawy i zachowane na Jasnej Górze.
Po 1945 r. zaczynaliśmy działalność w zasadzie od samego początku i to zarówno biorąc pod uwagę siedzibę, jak i sam zasób archiwalny. W okresie komunistycznym AAN wypełniało swoje zadania w stosunku do centralnych instytucji PRL, gromadził również dokumentację działających wówczas nielicznych organizacji. Był raczej instytucją zamkniętą i uważaną za środowiska niepodległościowe za część struktur władzy.
Nie było więc mowy o współpracy zarówno ze strony działaczy emigracyjnych, jak i przede wszystkim środowisk legionowych, piłsudczykowskich, narodowych i akowskich, wreszcie solidarnościowych, które wówczas nie utrzymywały kontaktu z instytucjami PRL-owskiego państwa. Dopiero po odzyskaniu niepodległości jako w zasadzie pierwsze państwowe archiwum otworzyliśmy się na społeczeństwo i emigrację. Powołane zostały dwa oddziały – Archiwum Czynu Niepodległościowego i Archiwum Polonii, które rozpoczęły współpracę zarówno z różnymi organizacjami społecznymi, dokumentalistami, archiwistami organizacji kombatanckich, ale również z podobnymi strukturami i osobami działającymi na emigracji, które w okresie PRL z naturalnych powodów nie kontaktowały się z instytucjami reżimu komunistycznego.
Przez ostatnią dekadę nadrabiamy stracony w okresie komunistycznym czas dokumentując działalność tych organizacji, które z tym totalitarnym systemem walczyły. Jako dyrektor będę chciał na pewno kontynuować tę wytyczoną w latach 90. jeszcze przez ówczesnego Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych prof. Jerzego Skowronka i mojego poprzednika na stanowisku dyrektora AAN dr. Tadeusza Krawczaka działalność. Chciałbym na pewno połączyć tę dobrą tradycję ze współczesnymi wyzwaniami, jakie stoją nie tylko przed samym AAN, ale całymi archiwami.
PAP: Jest pan od wielu lat związany z AAN i dobrze je zna. Jak pan widzi jego kształt w najbliższych latach, jakie są pańskie plany i cele jako nowego dyrektora?
M.O.: Faktycznie rozpocząłem pracę w AAN jeszcze w 1995 r. i miałem okazję - przez ponad 25 lat przechodząc kolejne stopnie archiwalnego wtajemniczenia - obserwować zmieniające się instytucje państwa i pojawiające się w tym kontekście nowe zadania AAN. Nie zapominajmy bowiem, że AAN odpowiedzialne jest za archiwa centralnych, państwowych instytucji. Nasi archiwiści nadzorują i kontrolują archiwa najważniejszych centralnych urzędów. To zadanie niezwykle odpowiedzialne zwłaszcza teraz kiedy idziemy w kierunku dokumentacji elektronicznej, która z roku na rok w coraz większym stopniu będzie zastępować tę tradycyjną, papierową. Widzimy obecnie, w warunkach epidemii, jak ważna jest możliwość pracy zdalnej z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi komunikacji.
W najbliższych tygodniach w portalu szukajwarchiwach.gov.pl opublikujemy ewidencję archiwum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która dostępna jest w naszej pracowni, a teraz stanie się dostępna w każdym domu. Procent ewidencji dostępnej on-line stopniowo wzrasta, a projekt tak zwanej retrokonwersji (przenoszenia do bazy informatycznej inwentarzy archiwalnych - PAP) pozwolił w warunkach pracy zdalnej na znaczne przyśpieszenie cyfryzowania pomocy ewidencyjnych. Wszyscy nasi użytkownicy już to odczuli.
Ważnym elementem naszej pracy będzie dalsza digitalizacja naszego ogromnego zasobu. Obecnie na przykład skanujemy wielkie, liczące ponad 60 metrów bieżących, archiwum Ignacego Jana Paderewskiego. Część z tego archiwum już jest dostępna na portalu szukajwarchiwach.gov.pl. Kolejne zespoły będą się tam pojawiać stopniowo i kierować się tutaj będziemy oczekiwaniami osób korzystających, czekając na ich sugestie. Nie zapominajmy jednak, że musi minąć jeszcze wiele lat zanim całość naszego najbardziej istotnego, historycznego zasobu będzie w całości dostępna on-line. Każdy kto zna wielkość naszego zasobu, liczbę zespołów i jednostek archiwalnych doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Na pewno ważnym wydarzeniem dla AAN, ale i dla wszystkich polskich archiwistów w ostatnich tygodniach była, zorganizowana przez nas, wizyta przy ul. Hankiewicza 1 prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego oraz wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego. To z jednej strony podkreślenie roli AAN w strukturze archiwów państwowych i uznanie dla naszej pracy, a z drugiej zapowiedź tego co się będzie działo w AAN i archiwach w najbliższych latach. Warto podkreślić, że była to pierwsza w historii wizyta premiera polskiego rządu w archiwach, licząc również okres przedwojenny.
Plany na przyszłość to na pewno zabezpieczenie powierzchni magazynowej AAN, gdyż od szeregu lat brak nam miejsca na nowe zespoły archiwalne. Musimy również unowocześnić infrastrukturę naszej siedziby przy ul. Hankiewicza 1. Cieszy nas to, że nasze plany znalazły wyraz w działaniach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych.
PAP: Jakimi nowymi, ciekawymi nabytkami może się pochwalić placówka?
M.O.: Praktycznie co kilka dni trafia do zasobu AAN jakaś ciekawa kolekcja dokumentów. Staramy się informować badaczy i zainteresowanych historią przy pomocy różnego rodzaju mediów. Grupujemy obecnie na przykład dokumentację Solidarności Walczącej - jej działacze z całej Polski przysyłają nam swoje archiwa. Uzupełniamy archiwa samej Solidarności. Trafiają do nas rocznie dziesiątki ciekawych spuścizn archiwalnych. Postaramy się je dalej pokazywać na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych oraz wspominanym już portalu szukajwarchiwach.gov.pl. Jednak przede wszystkim będziemy zwracać uwagę na te najciekawsze - w „dużych” mediach, zapewniających nam kontakt z milionami Polaków, których chcemy informować o naszej pracy. Pomogą nam w tym również publikacje te tradycyjne książkowe i albumowe, ale przede wszystkim tematyczne portale internetowe.
PAP: Czy w najbliższym czasie coś interesującego zasili zasoby AAN?
M.O.: Nie będę zapeszał w tym miejscu i chętnie opowiem o nich w momencie, kiedy będziemy je mieli już pod naszym dachem przy Hankiewicza 1. Te najciekawsze tradycyjnie będą spuściznami prywatnymi. Koncentrujemy się na spuściznach polityków i działaczy z II połowy wieku XX. Tutaj widzimy olbrzymi potencjał dokumentacji, która wymaga zabezpieczenia. Z tych emigracyjnych mogę powiedzieć o archiwum niepodległościowego działacza emigracyjnego ze Stanów Zjednoczonych Andrzeja Ciska. Olbrzymi potencjał jest również w archiwach rodzinnych, na które zwracamy uwagę od lat. Pokażemy rodzinne oblicze archiwów głównych postaci naszego państwa. Będziemy uczestniczyć w projektach archiwów państwowych - Archiwa Rodzinne Niepodległej, Archiwa Pandemii. Poszukamy z Polakami najstarszego zachowanego e-maila, tym samym dynamicznie wchodząc w dokumentowanie rodzenia się III RP na początku lat 90. To już nasza historia, a naszym zadaniem będzie zabezpieczenie archiwów, które ją będą opisywać. Naszymi sukcesami będziemy się na pewno dzielić z redakcją PAP, której w tym miejscu dziękujemy za lata współpracy.
Rozmawiała Anna Kondek-Dyoniziak (PAP)