Ganna odniósł drugie etapowe zwycięstwo w tegorocznej edycji Giro. Był pierwszym liderem po wygraniu otwierającej wyścig jazdy indywidualnej na czas w Palermo. W środę triumfował po samotnej ucieczce, uzyskując na mecie 34 sekundy przewagi nad grupą z faworytami wyścigu.
Rafał Majka (Bora-Hansgrohe) finiszował na 11. miejscu, a w klasyfikacji generalnej awansował z 11. na 10. pozycję.
Ganna jest trzykrotnym mistrzem świata na torze, we wrześniu w Imoli wywalczył też tęczową koszulkę na szosie w jeździe indywidualnej na czas, ale jeszcze nigdy nie odniósł sukcesu w wyścigu szosowym ze startu wspólnego. W środę na 225-kilometrowym etapie w Kalabrii brał udział w długiej ucieczce, a ostatnie 17 km pokonał samotnie, w deszczu i we mgle, imponując odwagą na zjazdach.
To sukces na otarcie łez dla ekipy Ineos Grenadiers, która już straciła swojego lidera i kandydata do zwycięstwa w Giro - Brytyjczyka Gerainta Thomasa. W poniedziałek triumfator Tour de France z 2018 roku miał ogromnego pecha, ulegając kraksie na odcinku między startem honorowym i ostrym. Przewrócił się o rzucony pod koła bidon, mocno poturbował i podczas etapu kończącego się wspinaczką na Etnę stracił ponad 12 minut do najlepszych. Do wtorkowego etapu już nie przystąpił. Badania wykazały, że ma niewielkie złamanie kości miednicy.
W grupie z faworytami wyścigu nie było dotychczasowego wicelidera Ekwadorczyka Jonathana Caicedo, który stracił ponad 16 minut. Almeida zdobył na mecie czterosekundową bonifikatę i w klasyfikacji generalnej powiększył przewagę nad rywalami. Drugi, ze stratą 43 sekund, jest Hiszpan Pello Bilbao (Bahrain-McLaren), a na trzecią pozycję awansował Holender Wilco Kelderman (Sunweb). (PAP)