Podczas meczu Polska – Finlandia Kamil Grosicki posłuchał kibiców

2020-10-08 07:37 aktualizacja: 2020-10-08, 09:57
Gdańsk, 07.10.2020. Zawodnik reprezentacji Polski Kamil Grosicki cieszy się ze zdobycia trzeciej bramki podczas towarzyskiego meczu z Finlandią. Fot. PAP/Adam Warżawa
Gdańsk, 07.10.2020. Zawodnik reprezentacji Polski Kamil Grosicki cieszy się ze zdobycia trzeciej bramki podczas towarzyskiego meczu z Finlandią. Fot. PAP/Adam Warżawa
Podczas towarzyskiego meczu w Gdańsku z Finlandią (5:1) Kamil Grosicki posłuchał kibiców. Przy stanie 2:0, kiedy gra trochę "siadła", widzowie zaczęli skandować "jeszcze jeden" oraz "my chcemy gola" i za chwilę kapitan polskich piłkarzy zdobył swoją trzecią bramkę.

W czwartek 1 października Europejska Unia Piłkarska (UEFA) zgodziła się na częściowy powrót kibiców na trybuny podczas meczów pod jej egidą. W krajach, w których zezwolą na to władze, stadiony mogą być wypełnione maksymalnie w 30 procentach.

Gdańsk znalazł się jednak w tzw. żółtej strefie, a to oznaczało, że w środowym spotkaniu z Finlandią trybuny Stadionu Energa mogły zostać zapełnione na poziomie 25 procent. W poniedziałek ruszyła sprzedaż biletów (w puli znalazło się nieznacznie ponad 10 tys. wejściówek), jednak na ich nabycie zdecydowało się niespełna 2000 osób.

W przypadku poprzednich rozgrywanych na tym obiekcie spotkań piłkarskiej reprezentacji w Gdańsku roiło się od kibiców, a dominującymi kolorami były biały i czerwony. Sympatyków futbolu można było, na długo przed pierwszym gwizdkiem, spotkać na zabytkowym Głównym Mieście, albo w położonej niedaleko stadionu dzielnicy Brzeźno – głównie na plaży i w okolicznych knajpkach. Korkowały się także ulice prowadzące na obiekt.

W środę nie było problemów z dotarciem na mecz, a na parkingu było sporo wolnych miejsc oraz niewiele pojazdów z rejestracjami spoza Trójmiasta.

Organizatorzy przypominali o konieczności zachowania ostrego reżimu sanitarnego, ale na potrzeby widzów otworzony został mający ponad 40 tysięcy pojemności cały obiekt, zatem z utrzymaniem dystansu społecznego nie było problemów. Nie było także tłoku przed punktami gastronomicznymi, które z pewnością zanotowały minimalne wpływy ze sprzedaży.

Kibice starali się jednak zrekompensować liczebne braki decybelami. Szczególnie aktywni byli fani zasiadający w pierwszej połowie za bramką Finów, którzy już w drugiej minucie "ruszyli" z dopingiem "Polska, biało-czerwoni". I w dziewiątej minucie za to wsparcie odwdzięczył się Kamil Grosicki, który zdobył pierwszą bramkę. W 18. minucie 32-letni skrzydłowy podwyższył wynik, ale po tym trafieniu gra trochę "siadła".

Fani postanowili ponownie rozruszać zawodników – od 30. minuty z trybun słychać było "jeszcze jeden" oraz "my chcemy gola". Na te prośby Grosicki nie pozostał głuchy i w 38. minucie po raz trzeci pokonał golkipera rywali. Pełniący funkcję kapitana biało-czerwonych był wyjątkowo skuteczny, bo co kopnął, to wpadło.

Kibice nie mogli narzekać na grę, zwłaszcza do przerwy, podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka. W drugiej połowie, kiedy mecz był już rozstrzygnięty, bardziej niż sympatyków biało-czerwonych słychać było piłkarzy na murawie. Widzowie ożywili się dopiero w 62. minucie, kiedy boisko opuścił autor hat-tricka. Kolejne brawa dostał za chwilę także... strzelec gola dla Suomi Ilmari Niskanen.

W niedzielę, również na tym stadionie w ramach Ligi Narodów, zostanie rozegrane spotkanie z Włochami. Nie wiadomo jednak, czy kibice ponownie będą mogli zasiąść na trybunach. Jeśli Gdańsk znajdzie się od soboty w tzw. czerwonej strefie, a decyzja w tej kwestii zapadnie w czwartek, mecz odbędzie się bez udziału publiczności.

Grosicki: gole dedykuję mojej żonie, mamy rocznicę ślubu

Piłkarz reprezentacji Polski Kamil Grosicki, który strzelił trzy gole w wygranym 5:1 towarzyskim meczu z Finlandią w Gdańsku, zadedykował bramki swojej żonie. "Z okazji dziewiątej rocznicy ślubu" - dodał zawodnik pełniący tego dnia funkcję kapitana drużyny.

32-letni skrzydłowy wszystkie trzy trafienia zaliczył w pierwszej połowie. Łącznie ma już w reprezentacji 17 goli.

"Gra w kadrze narodowej to coś wyjątkowego, niezależnie od tego, czy to mecz towarzyski, czy o punkty. Zawsze daję z siebie sto procent. Gole dedykuję mojej kochanej żonie z okazji naszej dziewiątej rocznicy ślubu. Która bramka była dzisiaj najważniejsza? Każdą zapamiętam, ale chyba najważniejsza dla losów spotkania była ta trzecia. Dała nam spokój i pełną kontrolę nad meczem. Uderzyłem precyzyjnie, wewnętrzną częścią stopy. Po tym golu mecz był już ułożony" - przyznał uradowany bohater wieczoru.

Mecz z Finlandią był 76. występem w reprezentacji Grosickiego. Pod nieobecność odpoczywającego Roberta Lewandowskiego piłkarz West Bromwich Albion pełnił rolę kapitana.

"Wyprowadzenie reprezentacji na boisko w roli kapitana to ogromny zaszczyt. Cieszę się, że pod nieobecność Roberta oraz Kamila Glika miałem taką okazję. Liczę, że trener klubowy doceni moją postawę, ale kadra i klub to dwie różne sprawy. Czekam cierpliwie i mam nadzieję, że mecze w reprezentacji mi trochę pomogą i dostanę swoją szansę" – podkreślił.

Finlandia, podobnie jak Polska, zagrała w nieco eksperymentalnym składzie, ale Grosicki przypomniał, że to również jest uczestnik przyszłorocznych mistrzostw Europy.

"Dobrze mi się w tym spotkaniu grało, szedłem na każdą piłkę, a ta spadała w moim pobliżu. Uderzałem i wpadało wszystko. Zagraliśmy dziś z zespołem, który zakwalifikował się na mistrzostwa Europy i ten fakt trzeba szanować. Cieszy także, że w naszym zespole zadebiutowało kilku młodych zawodników. Zagrali bardzo dobrze" – podkreślił.

Trener Brzęczek o meczu z Finlandią: dobry wynik, brak kontuzji i pozytywne debiuty

Trener piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek nie ukrywał zadowolenia po wygranym 5:1 towarzyskim meczu w Gdańsku z Finlandią . "Osiągnęliśmy dobry wynik, nie mamy kontuzji, zanotowaliśmy pozytywne debiuty" – powiedział selekcjoner.

"Pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu niż drugie 45 minut. Byliśmy agresywni, mieliśmy dużo odbiorów, kreowaliśmy sytuacje i umiejętnie przenosiliśmy ciężar gry. Gratulacje dla Kamila za piękne i ważne dla nas trzy bramki. Po przerwie rywale zmienili system gry, my również dokonaliśmy sześciu zmian i dla każdego zespołu to duża trudność, kiedy zmienia się ustawienie i kilku zawodników. Zdarzają się chwile, kiedy drużyna traci rytm gry i w drugiej połowie mieliśmy takie momenty, dzięki czemu Finowie stwarzali sobie sytuacje i strzelili gola" – skomentował na konferencji Brzęczek.

Selekcjoner był jednak zadowolony z rezultatu i postawy reprezentacji

"Patrząc na całość, 5:1 to dla nas bardzo dobry wynik. Najważniejsze, aby po tym spotkaniu wszyscy byli do dyspozycji, a nie mam żadnych sygnałów o kontuzjach. Wtorek nie był dla nas zbyt pomyślny, bo straciliśmy dwóch lewych obrońców – najpierw pozytywny wynik testu na koronawirusa miał Maciej Rybus, a godzinę później na treningu urazu doznał Arek Reca" – przypomniał.

49-letni szkoleniowiec odniósł się także do postawy debiutantów, a w konfrontacji z Suomi po raz pierwszy w drużynie narodowej zagrali bramkarz Bartłomiej Drągowski oraz obrońcy Sebastian Walukiewicz i Michał Karbownik. W trakcie gry na boisku pojawili się kolejni nowicjusze, Paweł Bochniewicz i Alan Czerwiński.

"Cieszę się z tych występów, bo w moim przekonaniu były to bardzo pozytywne debiuty. Karbownik zagrał na lewej obronie, a po zmianach przeszedł na lewą pomoc i zaliczył asystę. Uważam, że rozegrał bardzo dobre spotkanie i widać było, że najlepiej się czuje właśnie po lewej stronie" – ocenił.

Selekcjoner komplementował także Jakuba Modera

"Kuba miał bardzo udane wejście podczas poprzedniego zgrupowania w Holandii. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy na treningu, wywarł na mnie wielkie wrażenie. Ten chłopak zrobił ostatnio niesamowity postęp. W meczu z Finlandią miał wiele udanych zagrań, był bardzo agresywny, ma również świetną prezencję. Niewykluczone, że w kolejnym meczu z Włochami ponownie zobaczymy jego i Karbownika razem na boisku" – dodał.

Brzęczek nie ukrywał także satysfakcji ze skuteczności ofensywnych zawodników i trafień napastników.

"Jestem bardzo zadowolony nie tylko z hat-tricka Kamila, ale także z goli Krzyśka i Arka. Ci zawodnicy wiele razy pokazywali swoją klasę i zdobywali dla reprezentacji ważne bramki. A dla każdego napastnika taki gol po dłuższym okresie bez trafienia jest bardzo ważny, a zwłaszcza dla Milika, i to w sytuacji w jakiej się obecnie znajduje. Dla obu piłkarzy jest to też nagroda za konsekwencję, bo zawsze z pokorą i oddaniem przyjeżdżali na reprezentację i grają na maksa. Nie wykluczam scenariusza, że z Włochami zagramy na dwóch napastników, bo mecz z Finlandią to kolejny materiał do analizy i przemyśleń" – podkreślił.

Kolejne dwa spotkania biało-czerwoni rozegrają w Lidze Narodów - w niedzielę także w Gdańsku z Włochami oraz w środę we Wrocławiu z Bośnią i Hercegowiną. Te spotkania rozpoczną się o godz. 20.45.

W konfrontacji z Italią pewniakiem do gry na środku obrony jest Kamil Glik, zabraknie natomiast pauzującego za kartki innego stopera Jana Bednarka.

"W czwartek spokojnie przeanalizujemy spotkanie z Finlandią i wybierzemy optymalne ustawienie w defensywie. Na środku zagrała dzisiaj dwójka debiutantów - Sebastian Walukiewicz i Paweł Bochniewicz, obaj dostali po 45 minut. Patrzymy jednak także na to, co dziać się będzie w następnych tygodniach i miesiącach, rozegramy w ciągu ośmiu dni trzy mecze, dlatego musimy rotować zawodnikami. Dzisiaj zagrał Bartosz Bereszyński, a odpoczął Tomek Kędziora, który był ostatnio mocno eksploatowany w lidze i europejskich pucharach" – podsumował. (PAP)