W nocy z czwartku na piątek w Warszawie odbył się protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który oznacza zaostrzenie przepisów aborcyjnych. Kilkuset protestujących przeszło spod TK pod siedzibę PiS na ul. Nowogrodzkiej, a następnie udało się pod dom szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W pewnym momencie niektórzy demonstrujący zaczęli rzucać w funkcjonariuszy kamieniami. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym. Doszło też do przepychanek.
Na piątkowej konferencji prasowej rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak poinformował o działaniach policji podczas protestów. Na wstępie przypomniał, że wszelkiego rodzaju zgromadzenia są obecnie zgromadzeniami nielegalnymi. "Zwróćmy uwagę na to, że pomimo faktu, że zgromadziła się duża grupa osób, policjanci zabezpieczali dane zgromadzenie, dbali o bezpieczeństwo uczestników danego zgromadzenia (...) Wyłączany był ruch na poszczególnych ulicach, wszystko po to, żeby nie było zagrożenia zarówno dla osób biorących udział w tym zgromadzeniu, ale także dla uczestników ruchu drogowego" - mówił. Zwracał też uwagę na lekkie umundurowanie policjantów.
"Taki był cel policjantów - żeby przede wszystkim zabezpieczać" - przekonywał. Dodał, że w przypadku łamania prawa konieczne było podjęcie interwencji. "Takie interwencje były wczoraj podejmowane. Niestety mamy do czynienia z dużą agresją" - powiedział. Jak mówił, mowa m.in. o rzucaniu kamieniami w policjantów. "Nigdy nie będzie przyzwolenia na takie zachowanie. Przy tego typu zachowaniu zawsze spotkamy się ze zdecydowaną reakcją ze strony funkcjonariuszy, tam będą używane środki przymusu bezpośredniego, jak to było wczoraj. Wczoraj była użyta min. siła fizyczna oraz wczoraj były użyty gaz - związane to było z agresją" - powiedział.
Nadkomisarz poinformował również, że w trakcie protestów policjanci zatrzymali 15 osób. "Jedna osoba została już wypuszczona. Została zatrzymana, ponieważ odmówiła podania swoich danych. Pozostałe 14 osób jest wciąż zatrzymanych za udział w zbiorowisku nielegalnym i naruszenie nietykalności policjantów. Chodzi o agresywne zachowania typu rzucanie kamieni" – wyjaśnił Marczak.
Jak dodał, policja prowadziła działania również w sieci, gdzie także pojawiły się nawoływania do "zachowania przestępczego" podczas protestu.
"Przekazaliśmy też do sanepidu ponad 200 notatek w związku z nieprzestrzeganiem środków bezpieczeństwa w sytuacji pandemii" – powiedział rzecznik KSP dodając, że policjanci wystawili 35 mandatów karnych i sporządzili 89 wniosków do sądu o ukaranie manifestujących.
W trakcie konferencji rzecznik Komendy Stołecznej Policji był pytany m.in. o policyjne zabezpieczenie ulic w trakcie protestu. Odpowiadając na to pytanie podkreślił, że z jednej strony mamy w tym wypadku do czynienia z tłumem, ale równocześnie mamy też do czynienia z ruchem. "Ruch musi być zablokowany w każdym kierunku" – zaznaczył. "Z jednej strony, żeby pojazdy nie wjeżdżały, ale z drugiej strony też bierzemy pod uwagę te informacje, które zbieramy, m.in. związane z zebraniem informacji przez wydział do walki z cyberprzestępczością i zachowaniem poszczególnych osób" – zaznaczył. "Stąd działanie policjantów związane z zatrzymaniem ruchu na poszczególnych ulicach" – wyjaśnił.
Poinformował także, że policjanci opierają swoje działania na postawie kompleksowej wiedzy. "Czyli w tym przypadku nie skupiamy się tylko i wyłącznie na kilku punktach, w których państwo mogli być, ale skupiamy się na wszystkich informacjach" – powiedział. Jak dodał, przy takich dużych zabezpieczeniach, jest to co najmniej kilkunastu dowódców rozstawionych w poszczególnych miejscach, którzy przekazują na bieżąco informacje do centrum operacyjnego i na podstawie tego podejmowane są decyzje dotyczące taktyki działań. "Stąd zatrzymywanie, stąd blokowanie, stąd uniemożliwianie dotarcia w dane miejsce" – wyjaśnił.
"Biorąc pod uwagę sytuację, z którą mieliśmy do czynienia wczoraj, czyli z rzucaniem kamieniami, kiedy mamy do czynienia z agresją wobec policjantów – nie wierzę w to, że ten tłum doszedłby do jakiegoś miejsca i zachowywał się spokojnie i (później) odszedł z tego miejsca" – przekonywał. "Mielibyśmy do czynienia ze zniszczeniami i niestety w tym przypadku kolejnymi zatrzymaniami" – ocenił.
"My nie jesteśmy od tego, żeby sobie pozwalać na +gdybanie+, co by było gdyby. My jesteśmy od tego, żeby przeciwdziałać temu i stąd takie, a nie inne działanie ze strony policjantów" – dodał.(PAP)
Autorzy: Bartłomiej Figaj, Sonia Otfinowska, Alicja Skiba, Daria Kania