Korwin-Mikke po tekście "Wprost": bylibyśmy idiotami, gdybyśmy tego nie zrobili

2020-11-01 11:28 aktualizacja: 2020-11-02, 07:39
Lider Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Lider Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Natychmiast porobiliśmy z góry wszelkie możliwe zakupy i wypłaciliśmy pensje na tyle, na ile pozwalało prawo - do końca roku; bylibyśmy idiotami, gdybyśmy tego nie zrobili - oświadczył prezes partii KORWiN Janusz Korwin-Mikke, komentując doniesienia "Wprost".

Portal wprost.pl podał, że liderzy Konfederacji z partii KORWiN wypłacili sobie z góry po 90 tys. zł pensji, gdy pojawiło się ryzyko, że majątek tego ugrupowania może przejąć państwo.

Do tych doniesień odniósł się lider partii KORWiN. "Ale-ż oczywiście! Natychmiast porobiliśmy z góry wszelkie możliwe zakupy i wypłaciliśmy pensje na tyle, na ile pozwalało prawo - do końca roku" - napisał Janusz Korwin-Mikke na Twitterze.

"Bylibyśmy idiotami, gdybyśmy tego nie zrobili. Uwaga: to dotyczy tylko partii KORWiN, Konfederacja nie ma z tym nic wspólnego!!" - zaznaczył polityk.

Wprost.pl wskazał, że "po 108 300 zł trafiło na konta posłów Konfederacji Janusza Korwin-Mikkego i Konrada Berkowicza oraz Sławomira Mentzena (nie dostał się do Sejmu). 49 260 zł wypłacono sekretarzowi Konfederacji, zarazem ówczesnemu skarbnikowi partii KORWiN, Marcinowi Sypniewskiemu".

Pieniądze pochodziły - jak wskazano - z subwencji partii KORWiN, która w wyborach parlamentarnych uzyskała 4,76 proc. głosów, co sprawiło, że przyznano jej ok. 4,2 mln zł rocznie (przez cztery lata).

"Były to pensje w 2019 r. dla części członków prezydium ugrupowania Korwin-Mikkego. Problem w tym, że gdy pieniądze były wypłacane, to ciało statutowe miało zarejestrowany w sądzie inny skład od tego, którego członkom zapłacono pieniądze. Istniało też realne ryzyko, że nowe prezydium nie zostanie nigdy zarejestrowane, a partia zostanie zlikwidowana i jej majątek przejmie Skarb Państwa. Dopiero 8 maja 2019 r. sytuacja została prawnie uporządkowana" - podkreślono w artykule.

Zdaniem "Wprost" mogło dojść do bezpodstawnego wzbogacenia się. Śledczy - dodano - powinni też sprawdzić, czy nie popełniono przestępstwa menedżerskiego, czyli wyrządzenia znacznej szkody majątkowej partii, co podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Ponadto - wskazano - w tekście poseł Berkowicz dostał przelew z partii KORWiN na kwotę 126 tys. zł za usługi informatyczne, które miał wykonać. "Są wątpliwości, czy tak się stało" - zaznacza autor tekstu.

"Wszystkie powyższe działania budzą poważne obawy o ich zgodność z prawem" - podkreślono w artykule.

Jak czytamy, partia KORWiN do czasu publikacji nie odpowiedziała na pytania "Wprost". (PAP)