Naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu dr hab. Jarosław Drobnik ocenił, że sytuacja epidemiczna jest krytyczna, a przyrost zachorowań bardzo niepokojący.
"Jako ekspert czuję się bezradny w przewidywaniu, co dalej należy zrobić, by te hamulce zadziałały, bo jak na razie nie działają właściwie. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy stać nas na całkowity lockdown, a jeśli tak, to na jak długo. Jeśli stać, to odpowiedź nasuwa się sama. Jeśli nie stać, to takie rolowanie przez kilka czy kilkanaście tygodni tej decyzji może tę sytuację pogorszyć" – powiedział dr Drobnik.
Jego zdaniem społeczeństwo musi mieć świadomość, że opóźnianie tej decyzji doprowadzi do katastrofy w systemie ochrony zdrowia.
"W mojej ocenie dojdzie do takiej sytuacji, że pacjenci covidowi albo niecovidowi mogą przestać dostawać pomoc. Być może teraz jest ostatni moment, by na 2-3 tygodnie wstrzymać wszystkie planowe przyjęcia i tak przeorganizować pracę szpitali, by przynajmniej pacjentów niewymagających intensywnej opieki medycznej zaopatrzyć medycznie" – powiedział ekspert.
Według niego ludzie ciągle nie zdają sobie sprawy, co się dzieje w ochronie zdrowia, ponieważ jest to system rozproszony. Tymczasem eksperci i medycy w statystykach już widzą, że sytuacja odbija się na pacjentach.
"Potrzebna jest strategia społecznej odpowiedzialności, ale oparta na głębokim zaufaniu. I tu widzę kolejny problem, bo ja nie wiem, czy jest jeszcze w kraju instytucja czy osoba, której społeczeństwo zaufa. Jeszcze jedynym hamulcem, który może dałby nam chwilę oddechu, jest to, że społeczeństwo, wszystkie osoby, zaczną stosować bezwzględny reżim sanitarny i przeniosą go nawet do własnych domów" – powiedział.
Zdaniem epidemiologa nawet we własnym domu warto stosować stale maseczkę, gdy się przebywa z innymi domownikami i ograniczać do minimum interakcje. "Trzeba już działać z przekonaniem, że każda osoba obok mnie może być zakażona" – dodał.
Ocenił, że to chyba ostatni moment na próbę mobilizacji społecznej, ale również konieczne jest zastosowanie zwiększonej kontroli przez służby egzekwowania wprowadzonych wymogów sanitarnych.
"W myśl zasady: wszystkie ręce na pokład, policja, wojsko i straż miejska powinni być na ulicach. Autentycznie zwracać uwagę, niekoniecznie karać, ale zwracać uwagę, by stosować środki ochrony osobistej. Jednak powinni wchodzić także do jeszcze pracujących biur, fabryk, by też to sprawdzać, czy są tam stosowane przez kierownictwo procedury w kontekście np. śniadań. I nie chodzi o to, by karać pracowników, ale by sprawdzać, czy firmy nie rozluźniły procedur" – powiedział dr Drobnik.
Ocenił, że brakuje choćby w formie ogłoszeń w mediach promowania obywatelskiej postawy, która jest niezwykle ważnym czynnikiem w walce epidemią.
"Dobrym pomysłem jest upowszechnianie testów antygenowych w taki sposób, by każdy mógł go sobie kupić i zrobić. W takiej sytuacji również ważna jest obywatelska odpowiedzialność, bo gdy widzę, że mój test jest pozytywny, to koniecznie muszę to zgłosić, by można było wyłapać zagrożenie z tego wynikające" – powiedział ekspert.(PAP)
Autor: Roman Skiba