Portal CNN w sobotę pisał, że Kushner rozmawiał z prezydentem o uznaniu porażki. W niedzielę osobne źródło przekazało stacji, że ten sam temat poruszyła w rozmowie z Trumpem również jego żona.
Rzecznik kampanii Trumpa Jason Miller w niedzielę na Twitterze zaprzeczył, jakoby Kushner omawiał z prezydentem taki krok. "Ta historia nie jest prawdziwa" - podkreślił. "Jared doradził Donaldowi Trumpowi skorzystanie ze wszystkich dostępnych środków prawnych, by zapewnić dokładność (w liczeniu głosów oddanych w wyborach - PAP)" - dodał.
Mimo to CNN podtrzymuje w niedzielę swoje doniesienia.
Po ogłoszeniu w sobotę przez media na podstawie danych z komisji, że Joe Biden zostanie 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych, Trump stwierdził, że jego rywal "spieszy się, by fałszywie udawać zwycięzcę", a wyścig "jeszcze się nie zakończył".
"Nie spocznę, dopóki naród amerykański nie pozna uczciwej liczby głosów, na co zasługuje i czego domaga się demokracja" - przekazał Trump w oświadczeniu. Oznacza to w przyszłym tygodniu liczne wyborcze pozwy złożone przez obóz Republikanina.
Kampania Bidena przekazała, że od wyborów nie ma kontaktu z Białym Domem ani ze sztabem rywala. Demokraci wierzą, że Trump w końcu przyzna się do porażki, ale szykują się na długie sądowe batalie. Nieoficjalnie rozważają i przygotowują się prawnie na scenariusz, że gospodarz Białego Domu nie będzie chciał go w styczniu opuścić.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)