Pytany na konferencji prasowej o to, czy Departament Stanu jest gotowy kontaktować się z obozem Bidena, by zapewnić uporządkowane przeniesienie władzy Pompeo odparł: "Będzie gładkie przejście do drugiej administracji (Donalda) Trumpa".
"Świat patrzy na to, co się dzieje. Zliczymy wszystkie głosy. Gdy proces się zakończy, będą wybrani elektorzy. To jest proces, konstytucja mówi o tym dość jasno" - oświadczył szef dyplomacji USA. Uznał, że Departament Stanu pozostanie "funkcjonalny oraz skuteczny", niezależnie od tego, kto będzie prezydentem 20 stycznia 2021 roku.
W zeszłą sobotę agencja Associated Press i inne media ogłosiły wyborczą wygraną Bidena, oceniając, że pozostałe do zliczenia głosy matematycznie nie mogą już zmienić rezultatu wyborów. Z uwagi na rozbudowane głosowanie korespondencyjne dopiero cztery dni po wtorkowych wyborach zliczono tyle głosów, że podjęto taką decyzję.
Trump nie uznał swojej porażki; oskarża Demokratów o wyborcze fałszerstwa i zapowiada sądowe batalie. Jego sztab wyborczy od poniedziałku składa pozwy sądowe. W Pensylwanii zarzuca władzom stanowym wdrożenie "dwupoziomowego" systemu głosowania, oceniając że jest on nielegalny, gdyż wyborcy byli traktowani inaczej w zależności od tego, czy głosowali w lokalach wyborczych czy odesłali swoje karty wyborcze pocztą.
Większość mediów w USA stoi na stanowisku, że obóz Trumpa nie przedstawił do tej pory dowodów na wyborcze nieprawidłowości. Zwycięstwa w wyborach pogratulowało Bidenowi do tej pory czterech senatorów Partii Republikańskiej (GOP) - Lisa Murkowski z Alaski, Susan Collins z Maine, Mitt Romney z Utah oraz Ben Sasse z Nebraski.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)