Polska - Holandia 1:2 (1:0).
Bramki: dla Polski - Kamil Jóźwiak (6); dla Holandii - Memphis Depay (77-karny), Georginio Wijnaldum (84-głową).
Żółte kartki: Polska - Grzegorz Krychowiak, Jan Bednarek, Kamil Jóźwiak.
Sędzia: Orel Grinfeld (Izrael).
Mecz bez udziału publiczności.
Polska: Łukasz Fabiański - Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca (81. Maciej Rybus) - Przemysław Płacheta (75. Kamil Grosicki), Grzegorz Krychowiak (70. Karol Linetty), Mateusz Klich, Piotr Zieliński (71. Jakub Moder), Kamil Jóźwiak - Robert Lewandowski (46. Krzysztof Piątek).
Holandia: Tim Krul – Hans Hateboer (57. Denzel Dumfries), Stefan de Vrij, Daley Blind (84. Luuk de Jong), Patrick van Aanholt (70. Owen Wijndal) – Davy Klaassen (70. Donny van de Beek), Georginio Wijnaldum, Frenkie de Jong – Calvin Stengs (70. Steven Berghuis), Memphis Depay, Donyell Malen.
Piłkarze reprezentacji Polski przystępowali do tego meczu z niewielką szansą nawet na pierwsze miejsce w grupie A1 i awans do turnieju finałowego, ale przede wszystkim z chęcią rehabilitacji po niedzielnej porażce z Włochami 0:2.
Podopieczni Jerzego Brzęczka przegrali w Reggio Emilia w słabym stylu, nie stwarzając żadnej dogodnej sytuacji.
W wypowiedziach po meczu swojego rozgoryczenia takim stylem gry nie ukrywał m.in. Robert Lewandowski.
Kapitan reprezentacji miał ostatnio lekki uraz, ale w spotkaniu z Holandią wystąpił (został zmieniony w przerwie). Dla 32-letniego napastnika to już 116. występ w narodowych barwach, jest zdecydowanym rekordzistą pod tym względem.
Natomiast po przerwie za żółte kartki do składu wrócił Mateusz Klich.
Trener gości Frank de Boer, który nie mógł skorzystać m.in. z Virgila van Dijka, Jaspera Cillessena i strzelca gola we wrześniowym meczu z Polską (1:0 w Amsterdamie) Stevena Bergwijna, zdecydował się na kilka eksperymentów w składzie. W ofensywie dał szansę m.in. młodym Calvinowi Stengsowi i Donyellowi Malenowi.
Biało-czerwoni już w szóstej minucie objęli prowadzenie. Efektownym rajdem lewą stroną popisał się Kamil Jóźwiak, wbiegł na pole karne i z bliska pokonał doświadczonego Tima Krula.
Strata gola podziała mobilizująco na Holendrów, którzy wkrótce potem stworzyli trzy groźne sytuacje. W pierwszej połowie mieli jednak duże problemy ze skutecznością.
W odpowiedzi na indywidualną akcję prawą stroną zdecydował się Przemysław Płacheta, który z ostrego kąta trafił w słupek.
W miarę upływu czasu rosła przewaga Holendrów, ale oprócz kilku efektownych akcji przed przerwą nic z niej nie wynikało.
Druga połowa, na którą już nie wybiegł Lewandowski, zmieniony przez Krzysztofa Piątka, rozpoczęła się od szansy gospodarzy. Płacheta źle jednak trafił w piłkę i spudłował.
W miarę upływu czasu rosła przewaga Holendrów, a biało-czerwoni coraz bardziej skupiali się na obronie korzystnego wyniku.
W 77. minucie nie było już czego bronić, bowiem Memphis Depay wykorzystał rzut karny, podyktowany za faul - jak to ocenił sędzia - Jana Bednarka na Georginio Wijnaldumie.
Siedem minut później Holendrzy już prowadzili. Gola głową strzelił Wijnaldum, choć niektóre źródła przypisują to trafienie jako samobójcze Piątka, od którego otarła się jeszcze piłka. Na stronie UEFA w środowy wieczór jako strzelec gola widniał Wijnaldum.
W ostatnim kwadransie na boisku pojawił się Kamil Grosicki, dla którego to 80. mecz w narodowych barwach. W ten sposób zrównał się na liście wszech czasów z obecnym prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem.
Polscy piłkarze z 17 meczów w historii z Holandią wygrali tylko trzy, ostatnie 41 lat temu. Poza tym zanotowali sześć remisów i osiem porażek.
Po środowej porażce biało-czerwoni zajęli trzecie miejsce w grupie A1. Do turnieju finałowego w październiku 2021 awansowali z pierwszej lokaty Włosi, natomiast do niższej dywizji spadła czwarta w tabeli Bośnia i Hercegowina, która na koniec uległa u siebie Italii 0:2. (PAP)
bia/ sab/