Dyskusja w sprawie wieloletniego budżetu i mechanizmu praworządności na czwartkowym szczycie prowadzony w formie wideokonferencji trwała około 15 minut.
Spotkanie liderów rozpoczęło się od wprowadzenia szefa Rady Europejskiej Charles'a Michela i prezentacji kanclerz sprawujących prezydencję Niemiec Angeli Merkel na temat aktualnego stanu prac ws. kolejnej siedmiolatki.
Po nich głos zabrali szefowie rządów Węgier, Polski i Słowenii - Viktor Orban, Mateusz Morawiecki i Janez Jansza. "Bardzo zwięźle powtórzyli swoje stanowiska" - relacjonowało wysokiej rangą źródło zbliżone do posiedzenia.
Rzecznik szefa Rady Europejskiej Barend Leyts dwadzieścia minut po rozpoczęciu szczytu poinformował na Twitterze, że liderzy wracają do głównego planowanego tematu, czyli pandemii Covid-19. "Dyskusja skupi się teraz na szybkim testowaniu, wzajemnym rozpoznawaniu testów i koordynacji środków" - napisał.
Jeszcze przed Radą Europejską zarówno dyplomaci w Brukseli, jak i przedstawiciele polskiego rządu tonowali oczekiwania ws. ewentualnego rozwiązania problemu dotyczącego wspólnej kasy UE, wskazując, że po wideokonferencji nie należy się spodziewać przełomu.
Choć temperatura sporu jest wysoka, to przewodniczący Rady Europejskiej nie chciał, żeby na szczycie rozgorzała debata. Według nieoficjalnych informacji Michel kontaktował się delegacjami, aby upewnić się, że "dyskusja będzie pod kontrolą".
"Wideokonferencja nie jest odpowiednim formatem do omawiania tak skomplikowanej kwestii" - zaznaczyło źródło. "Nie lekceważymy powagi sytuacji; musimy wdrożyć porozumienie z lipca tak szybko jak to możliwe" - dodało.
Rozmówca PAP z kręgów dyplomatycznych ocenił, że niemiecka prezydencja nie ma prawdopodobnie konkretnych rozwiązań, które może położyć na stole. "Jeśli pojawi się pomysł, w jaki sposób odpowiedzieć na obawy (Polski i Węgier - PAP) to dyskusja będzie miała sens" - wskazał.
Kolejne spotkanie przywódców unijnych, które może się odbyć twarzą w twarz, zapowiedziane jest na grudzień. Po czwartkowej wideokonferencji mają się zacząć właściwe negocjacje "na odpowiednich poziomach".
Polskie źródło dyplomatyczne powiedziało PAP, że Warszawa nie ma problemu z mechanizmem warunkowości, który ma chronić pieniądze unijnych podatników, ale nie zgadza się na uznaniowe zapisy, które uważa za sprzeczne z unijnymi traktatami.
Jako jedno z rozwiązań w sprawie wiązania praworządności z budżetem wskazywany jest "bezpiecznik", który umożliwiałby zablokowanie decyzji, tak jak to ma miejsce w procedurze z art 7. W jego ramach do przyjęcia sankcji potrzebna jest jednomyślność. W kuluarach można również usłyszeć o włączeniu do procesu Trybunału Sprawiedliwości UE, który miałby ocenić proponowane zapisy. "Przy odpowiedniej woli politycznej możliwe są różne rozwiązania" - zaznaczyło źródło unijne.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)