KO: rząd PiS jest gotów poświęcić kilkaset miliardów zł z funduszy UE po to, by "nadal łamać prawo w Polsce"

2020-11-20 16:34 aktualizacja: 2020-11-20, 18:23
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka (2P). Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka (2P). Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Rząd PiS jest gotów na weto wobec budżetu UE i poświęcenie kilkuset miliardów zł z funduszów unijnych, które mogłyby przypaść Polsce, "tylko po to, by nadal łamać prawo" w kraju - uważają politycy KO. Apelowali w piątek do PiS i rządu o zmianę podejścia do sprawy.

Na początku listopada między prezydencją niemiecką a Parlamentem Europejskim wypracowano porozumienie w sprawie mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z praworządnością, które zostało skrytykowane przez rządy Polski i Węgier. Porozumienie zakłada, że Komisja Europejska będzie mogła uruchomić mechanizm prowadzący do zamrożenia pieniędzy unijnych, np. przy zagrożeniu dla niezależności sądownictwa. Decyzje w tej sprawie miałyby podejmować państwa członkowskie większością kwalifikowaną.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska na pewno skorzysta z prawa do sprzeciwu, jeśli w tej kwestii nie będzie satysfakcjonującego Warszawę porozumienia.

Na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie europoseł KO Andrzej Halicki i poseł Dariusz Rosati przekonywali, że argumenty, których używa w tej sprawie rząd PiS, nie są prawdziwe, a zawetowanie unijnego budżetu byłoby "politycznym samobójstwem" dla Polski, która jest tego budżetu największym beneficjentem, oraz dla rządu PiS.

"Po pierwsze PiS mówi, że rozporządzenie dotyczące powiązania praworządności i środków UE jest niezgodne z traktatem, bo jedyną możliwością do tego jest art. 7. To nieprawda, art. 7 mówi o specyficznej procedurze, natomiast nigdzie w nim nie jest zapisane, że Komisja Europejska, która jest strażnikiem traktatów i ma obowiązek pilnowania, by wszystkie państwa ich przestrzegały, nie może podejmować żadnych działań. Mamy przykłady na te działania w art 322 traktatu o funkcjonowaniu UE, który jest podstawą rozporządzenia o warunkowości środków" - powiedział Rosati.

Dodał, że od wielu lat w UE obowiązuje zasada warunkowości, czyli powiązania wypłat środki np. od przestrzegania określonych przepisów prawa. Jak zaznaczył, dotyczy to m.in. funduszu spójności. Według niego jest też w tej sprawie ustalone orzecznictwo europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który - jak zaznaczył Rosati - wielokrotnie podkreślał, że obowiązek ochrony wartości unijnych spoczywa na wszystkich instytucjach unijnych i dotyczy wszystkich polityków w UE.

Według Rosatiego kolejny argument PiS ma charakter "polityczno-propagandowy" głosząc, że powiązanie funduszy unijnych z praworządnością odbierze Polsce suwerenność. Zdaniem Rosatiego to nieporozumienie, bo Polska dobrowolnie weszła do UE i zgodziła się na zawarte w traktatach warunki.

Trzeci argument - mówił Rosati - jest proceduralny. "PiS mówi, że rozporządzenie wprowadza arbitralne rozwiązania, a decyzje będą podejmowali niewybieralni urzędnicy z Brukseli, którzy mogą nas zmuszać do akceptacji małżeństw homoseksualnych, adopcji dzieci przez te pary czy przyjmowania uchodźców, a nawet doprowadzić do tego, że będą się odbywały targi dzieci. To wszystko kompletna bzdura. Nie ma na te wszystkie tematy ani jednego słowa w rozporządzeniu" - powiedział poseł KO.

"Te trzy powody to tylko pretekst, powód jest inny, to nie troska o Polskę, polskim rządem kieruje chęć, aby nikt z Brukseli nie wtrącał się w rządzenie w Polsce przez PiS i by nadal zachować wolną rękę w łamaniu prawa, naruszaniu konstytucji, w ograbianiu Polaków z ich praw, pieniędzy, naruszaniu praw kobiet, łamaniu niezależności sądów" - oświadczył Rosati.

Według niego rząd PiS jest gotów poświęcić kilkaset miliardów zł z funduszów unijnych, które mogłyby przypaść Polsce "tylko po to, by nadal łamać prawo w Polsce".

Dodał, że jeśli Polska zawetowałaby budżet unijny, powiązanie funduszy UE z praworządnością i tak weszłoby w życie razem z prowizorium budżetowym. Podkreślił, że to by oznaczało, że Polska miałaby dostęp do środków w bardzo ograniczonej ilości, straciłaby na arenie międzynarodowej bez uzyskania żadnej korzyści.

Przyczyną takiej polityki jest według Rosatiego "ostry konflikt w obozie władzy, gdzie poszczególne grupy ścigają się na radykalizm", a którego ofiarą padną Polacy - bez dostępu do dużej części środków z UE i "spychani na Wschód". Poseł oświadczył, że odpowiedzialność za to spadnie "w całej rozciągłości na rząd PiS".

Halicki powiedział, że rząd polski nie mandatu do tego, by zrywać unijne traktaty, które - jak podkreślił - przewidują mechanizmy, zgodnie z którymi mają być powiązane środki unijne z praworządnością. Mówił też, iż wiele wskazuje na to, że Węgrzy nie będą wetować unijnego budżetu, a Polska zostanie ze swoim sprzeciwem sama. Apelował do PiS i rządu, by zmieniły podejście do sprawy.

Szef Rady Europejskiej Charles Michel i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedzieli w czwartek po szczycie UE dalsze rozmowy na temat wypracowania kompromisu w sprawie warunkowości i jak najszybszego wdrożenia wieloletniego budżetu i funduszu odbudowy. "Będziemy ciężko pracować, aby osiągnąć porozumienie" - mówiła szefowa KE.(PAP)

autorka: Wiktoria Nicałek