Emocje, które wzbudza opozycja ws. weta Polski wobec budżetu UE, są tylko i wyłącznie paliwem do tego, żeby wywoływać w Polsce niepewność; tym bardziej w czasie pandemii COVID-19 - ocenił doradca prezydenta RP Paweł Sałek.
Paweł Sałek był w poniedziałek gościem Polskiego Radia 24. W trakcie rozmowy doradca prezydenta Andrzeja Dudy był pytany m.in o zapowiadane weto Polski wobec powiązania funduszy unijnych z tzw. praworządnością.
Według Sałka emocje związane z tym tematem się uspokoiły. "Najważniejszym spotkaniem będzie to, które odbędzie się 10-11 grudnia, czyli ostatnia w tym roku Rada Europejska, gdzie przywódcy państw UE będą dyskutować na temat budżetu, handlu, bezpieczeństwa, zmian klimatu, stosunków zewnętrznych. Wtedy będą zapadały główne decyzje" - ocenił Sałek.
Wskazał, że zapowiadane weto Polski w sprawie budżetu UE jest "pewnym mechanizmem, które jest stosowane w UE od wielu lat". "Taki sposób i takie podejście w różnego rodzaju sytuacjach przewidują traktaty. Polska przystępując do UE, wstępowała do tej struktury gospodarczej na podstawie traktatu nicejskiego. Później wszedł w życie traktat lizboński. I wiele razy mieliśmy do czynienia z tym, że różnego rodzaju kraje z różnych przyczyn składały weto" - podkreślił doradca prezydenta.
"W odniesieniu do dyskusji budżetowych, która się odbywa, proszę zauważyć, że podczas kilkudniowego lipcowego szczytu, który się odbywał w Brukseli, pierwotne założenia budżetowe były takie, że nie będzie żadnych rabatów. Nagle okazało się, że prezydencja niemiecka prowadząc negocjacje jednak zgodziła się na to, żeby na przykład Dania, Niemcy, Królestwo Niderlandów, Austria i Szwecja takie rabaty uzyskały. Dlatego, że te państwa groziły wetem w stosunku do nowego budżetu i do założeń budżetowych w przypadku, jeżeli takich rabatów nie uzyskają" - powiedział.
"Zarówno Węgry, jak i Polska mówią o tym, że zakładają weto, bo nie zgadzają się nie tyle z założeniami budżetu od strony ekonomicznej, ale z tym, co ma być instrumentem i pewnym kagańcem realizacji polityki w państwach członkowskich" - zaznaczył Sałek.
Dodał, że rozporządzenie unijne dotyczące powiązania funduszy unijnych z tzw. praworządnością w swoim założeniu miało dotyczyć spraw korupcyjnych, spraw odpowiedniego wydatkowania pieniędzy. "Tutaj z tym Polska nie ma kłopotu. Proszę zauważyć, że mamy najlepsze wykonanie budżetu i te środki, które są dla Polski przeznaczone, wykonujemy w sposób rewelacyjny" - ocenił.
"Więc od strony tej korupcyjnej i poprawności wydawania środków finansowych nie ma. Natomiast jest obawa polskich władz związana z tym, że sfera światopoglądowa, czy przymuszania polskich władz do zmiany prawa ze względu np. na wprowadzenie małżeństw homoseksualnych będzie miała miejsce" - powiedział.
Zdaniem Sałka emocje, które wzbudza opozycja w sprawie weta Polski wobec budżetu UE, są tylko i wyłącznie paliwem do tego, żeby wzbudzać w Polsce niepewność. "Tym bardziej w czasie pandemii koronawirusa" - dodał.
Premierowi zależy na tym, żeby polska gospodarka mogła normalnie funkcjonować
Na pewno panu premierowi zależy na tym, żeby polska gospodarka mogła w miarę normalnie funkcjonować. Te działania, które są dają taką możliwość - powiedział doradca prezydenta RP Paweł Sałek odnosząc się do rządowego planu +100 dni solidarności w walce z COVID+.
Doradca prezydenta RP był w poniedziałek gościem programu 24 Pytania - Rozmowa Poranka w Polskim Radiu 24. W trakcie rozmowy Sałek został poproszony o ocenę rządowego planu +100 dni solidarności w walce z COVID+.
"Sytuacja związana z pandemią i z tym, że mamy stosować izolację a jednocześnie chcemy uniknąć kompletnego lockdownu dla wszystkich jest bardzo trudna" - powiedział. "Na pewno panu premierowi zależy na tym, żeby polska gospodarka mogła w miarę normalnie funkcjonować. Te działania, które są proponowane dają taką możliwość. Nie możemy doprowadzić do kompletnego sparaliżowania gospodarki" - ocenił.
Według doradcy prezydenta sytuacja związana z epidemią jest trudna. "Obostrzenia i ta droga środka związana z tym, że nie dokonujemy kompletnego zamknięcia gospodarki, jednocześnie wprowadzamy różnego rodzaju obostrzeń, żeby zapanować nad epidemiologiczną sytuacją, jest w tym sensie konieczna" - podkreślił.
Wskazał również, że w związku z obostrzeniami niektóre sektory gospodarki będą musiały otrzymywać wsparcie, ze względu na to, że nie będą mogły funkcjonować. "Jest to poważny problem, ale miejmy nadzieje, że sytuacja na tyle się uspokoi, że będzie można poluzować obostrzenia" - zaznaczył. (PAP)
Autor: Bartłomiej Figaj