Były lider PO Grzegorz Schetyna pytany w poniedziałek w Polsat News, czy dobrym pomysłem jest organizowanie referendum w sprawach światopoglądowych, przekonywał, że kwestia aborcji jest "kwestią czystej polityki i wielkich emocji". "I być może nie da się jej rozstrzygnąć inaczej niż przy odpowiedzi całego narodu, nas wszystkich. Może taki przyjdzie czas, żebyśmy wszyscy mogli się w tej sprawie wypowiedzieć. Nie wykluczam takiej drogi, biorę to bardzo poważnie pod uwagę" - powiedział Schetyna.
Również lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zgłaszał postulat, by nie publikować niedawnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws przepisu tzw ustawy antyaborcyjnej z uwagi na stan wyższej konieczności, a po zakończeniu epidemii koronawirusa przeprowadzić referendum ws przepisów dotyczących aborcji; lider ludowców proponował też wpisanie wyników referendum do konstytucji.
O kwestię takiego referendum był pytany we wtorek w TVP1 rzecznik rządu. "Problem z tego typu sytuacją jest taki, że to musiałoby być referendum konstytucyjne, więc najpierw musiałaby być zmieniona konstytucja a później ewentualnie ta zmiana w konstytucji poddana w referendum. Ta procedura jest dużo bardziej skomplikowana" - powiedział. Podkreślił, że "klasyczne referendum", jak jest to przewidziane obecnie w konstytucji, "nie miałoby mocy wiążącej, bo ono nie zmienia konstytucji".
Pytany, po co w takim razie politycy opozycji zgłaszają taki postulat, stwierdził, że "to rodzaj próby - w sferze medialnej, publicznej - szukania kompromisu". "Doceniam oczywiście takie działania, które mają charakter bardziej kompromisowy niż ofensywny, jak to robi Lewica" - dodał Müller.
Według niego ogłoszenie referendum ws. aborcji "mogłoby niestety podgrzać atmosferę na ulicach, bo byłby to czas, który byłby wykorzystywany przez poszczególne grupy społeczne do przekonywania innych". "Niekoniecznie przekonywania takiego, jak to sobie wyobrażamy w debacie publicznej" - dodał rzecznik rządu.
22 października Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjny uznał przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej, który dopuszcza przerwanie ciąży z powodu ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. Orzeczenie TK wciąż nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw. Kilka dni temu rzecznik rządu mówił, że w tej sprawie rządzący czekają na uzasadnienie październikowego wyroku. Gdyby wyrok TK wszedł w życie, wówczas aborcja byłaby legalna tylko w dwóch przypadkach - gdy ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiety oraz gdy powstała w wyniku czynu zabronionego (np. gwałtu lub kazirodztwa). (PAP)
autor: Marzena Kozłowska