"Nie możemy mu powiedzieć, że Diego nie żyje. On mógłby tego nie wytrzymać. Łączyła ich relacja niczym ojca z synem" - powiedział na antenie radia Provoncia Jorge Bilardo, brat byłego selekcjonera Argentyńczyków.
82-letni dziś Carlos Bilardo, z zawodu lekarz, wielokrotnie powtarzał podczas wywiadów, że "Diego był synem, którego Bóg mu nie dał".
Były szkoleniowiec cierpi na poważne zaburzenia neurologiczne. Mieszka w Buenos Aires, jest pod stałą opieką lekarzy i pielęgniarek, z którymi ustalono, że gdyby nadeszła wiadomość o śmierci Maradony, mają natychmiast wyłączyć telewizor.
"Opiekunka wiedziała, co ma zrobić. Powiedziała bratu, że kabel został przerwany i nie może ponownie włączyć odbiornika" - zdradził Jorge Bilardo.
Carlos Bilardo prowadził argentyńską drużynę narodową w trzech mundialach - w latach 1982-90. W 1986 roku w Meksyku zdobył z nią tytuł mistrza globu, po finałowej wygranej z Niemcami 3:2. Cztery lata później we Włoszech "Albicelestes" zostali wicemistrzami świata, w decydującym spotkaniu ulegli Niemcom 0:1. (PAP)