"Powrót małej Nikolety do Austrii może doprowadzić do nieodwracalnej krzywdy dziecka" – zaznacza Mikołaj Pawlak.
W informacji przekazanej PAP w poniedziałek przez Biuro Rzecznika Praw Dziecka poddano, że Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał wydanie 8-letniej Polki do austriackiego domu dziecka, chociaż dziewczynka od ponad roku mieszka w Polsce z babcią i starszym bratem, tu chodzi do szkoły, ma przyjaciół i boi się wracać do ośrodka, bo – jak mówi – tam ją biją.
"Ten wyrok to krzywda dla bezbronnego dziecka. Nie rozumiem, jak sąd apelacyjny mógł uznać, że dziewczynce będzie lepiej w domu dziecka niż u kochającej rodziny. Z Konwencji o prawach dziecka wynika jedno z podstawowych praw – do wychowania w rodzinie. Jak można zmieniać wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie, który odrzucił żądanie Jugendamtu i nie zgodził się na wydanie dziecka, stwierdzając, że dziewczynka była narażona w Austrii na przemoc fizyczną, izolację i fatalne warunki" – zaznaczył Mikołaj Pawlak
Wyjaśnił, że rodzicom dziewczynki – Austriakowi i Polce – austriackie sądy odebrały prawa rodzicielskie. Opiekę przejął tamtejszy Jugendamt i umieścił dziewczynkę w domu dziecka. "Babci, mimo jej dobrego kontaktu z wnuczką, która przy niej czuje się bezpieczna i kochana, odmówiono ustanowienia jej rodziną zastępczą i ograniczono kontakty z wnuczką jedynie do trzech godzin raz na dwa tygodnie" – zwrócił uwagę rzecznik.
RPD: decyzje urzędników Jugendamtu złamały prawa dziecka. Sądu Apelacyjnego w Warszawie to nie przekonało
W opinii Mikołaja Pawlaka "decyzje urzędników Jugendamtu złamały prawa dziecka i mogły doprowadzić do zerwania więzi rodzinnych". "Ponad rok temu babcia postanowiła przywieźć wnuczkę do Polski. Dziewczynka zamieszkała z dziadkami i swoim starszym bratem, chodzi tu do szkoły, dobrze się uczy, zdobyła przyjaciół i ma wiele zainteresowań. Pozytywne opinie o tej rodzinie wydały szkoła, psycholodzy i pomoc społeczna" – podano w informacji.
Zwrócono uwagę, że "Sądu Apelacyjnego w Warszawie to jednak nie przekonało, tak jak i zeznania dziewczynki. Wynika z nich, że była w austriackim domu dziecka bita przez rówieśników, izolowana, bywała głodna i miała złe warunki higieniczne. Wychowawcy zakazali jej także używania języka polskiego, co narusza – jak podkreślił Mikołaj Pawlak – prawo dziecka do tożsamości".
Prawdziwość jej zeznań potwierdzili biegli, uznając, że jest dzieckiem dojrzałym i wiarygodnym. Podczas wysłuchania w sądzie w specjalnym błękitnym pokoju dziewczynka z przerażeniem mówiła o powrocie do Austrii: "W Wiedniu zbiją mnie", "Nie chcę wracać do Austrii, bo tam było źle. Nikogo nie znałam, nie chodziłam na spacery i musiałam bawić się sama".
Pół roku temu Sąd Okręgowy w Krakowie odrzucił wniosek władz austriackich, które zażądały wydania dziecka na podstawie konwencji haskiej. Sąd przyznał, że z formalnego punktu widzenia doszło do uprowadzenia przez babcię dziecka, ale najważniejsze jest dobro dziewczynki, która ma prawo do bezpieczeństwa, rozwoju i zachowania tożsamości. Konwencja haska pozwala sądowi odmówić wydania dziecka, jeśli powrót narazi je na szkodę psychiczną lub fizyczną albo dziecko samo sprzeciwia się powrotowi, a jego wiek i stopień dojrzałości pozwala na uwzględnienie jego opinii. Obie te przesłanki wystąpiły w przypadku 8-latki. Z decyzją krakowskiego sądu zgodził się także polski prokurator.
Austriacy odwołali się od tej decyzji, a Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił wyrok krakowskiego sądu i nakazał babci oddanie dziecka do domu dziecka do wtorku 8 grudnia 2020 r.
Rzecznik praw dziecka w trybie pilnym wniósł do sądu apelacyjnego o wstrzymanie wykonania postanowienia o wydaniu 8-latki do Austrii do czasu rozpatrzenia jego skargi kasacyjnej i prawidłowej interpretacji praw dziecka. W opinii Mikołaja Pawlaka powrót małej Nikolety do Austrii może doprowadzić do nieodwracalnej krzywdy dziecka. (PAP)
Autorka: Magdalena Gronek