Proces rozpoczął się w piątek i tego dnia zakończył. Oskarżony złożył wyjaśnienia, sąd przesłuchał też dwóch świadków.
Prokuratura domaga się kary łącznej 12 lat więzienia i 15 tys. zł grzywny. Obrona chce uniewinnienia od współudziału w przemycie ponad 65 kg haszyszu (karę 7 lat więzienia odbywa od 2018 r. kurier zatrzymany z tym przemytem). Wyrok ma być ogłoszony w przeszłym tygodniu.
Przemyt haszyszu. Rosjanin przewoził narkotyki pod podłogą samochodu
44-letni Rosjanin z Sankt Petersburga zatrzymany został we wrześniu ubiegłego roku. W mercedesie na rosyjskich numerach rejestracyjnych, którym jechał w kierunku litewskiej granicy (SG zatrzymała go do kontroli w okolicach Wiżajn), ukryto prawie 77 kg haszyszu wartego nieco ponad 4 mln zł.
Jak podawała wtedy Straż Graniczna, ponieważ kierowca w czasie rutynowych czynności nie zachowywał się w sposób naturalny, pogranicznicy nabrali podejrzeń, że w aucie może być nielegalny towar. W czasie szczegółowej kontroli okazało się, że samochód ma zbyt grubą podłogę, a w tak skonstruowanej skrytce znaleziono 134 zamknięte hermetycznie paczki różnej wielkości z suszem roślinnym. Okazało się, że to haszysz.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła też temu mężczyźnie zarzut udziału w innym przemycie narkotyków z Hiszpanii do Rosji, zatrzymanym w Kuźnicy (Podlaskie), na granicy z Białorusią w listopadzie 2018 roku. Tu w zarzucie mowa jest o współdziałaniu z kurierem tego transportu jadącym autem bmw x6, jak i innymi, nieustalonymi osobami.
W obu przypadkach w osobowych autach wykonane zostały specjalne skrytki w podłodze. Tam w mniejszych pakunkach przewożono haszysz. Kierowcy jechali z Malagi w Hiszpanii, trasą przez Francję, Niemcy i Polskę.
Przemyt haszyszu. Rosjanin przyznał się do części zarzutów
"To, że osobiście przewoziłem - przyznaję się, w pozostałym zakresie nie" - mówił oskarżony Rosjanin. Według jego wersji, nie wiedział jednak, że ma w samochodzie specjalną skrytkę w podłodze, a w niej haszysz. Mówił, że realizował wtedy usługę spedycyjną, dostawał za taki przejazd 3 tys. euro.
Jednym ze świadków był inny obywatel Rosji, który odbywa w Polsce karę 7 lat więzienia za przemyt udaremniony w listopadzie 2018 r. Twierdził, że nie zna oskarżonego, w wyjaśnieniach złożonych w swojej sprawie mówił jednak o mężczyźnie o takim imieniu, relacjonował jak się z nim spotkał w Paryżu, ostatecznie przyznał, że był w Maladze i gdy został zatrzymany w Kuźnicy, stamtąd jechał.
Po przesłuchaniu świadków proces się zakończył. Prokuratura wnioskuje o karę łączną 12 lat więzienia i 15 tys. zł grzywny. Prokurator Grzegorz Giedrys mówił w mowie końcowej, że materiał dowodowy wskazuje na winę oskarżonego przy obu zarzutach. Zwracał uwagę, że przemyt narkotyków to przestępstwo zaplanowane, popełniane z premedytacją, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
"Nie sposób dokonać przemytu takich ilości narkotyków działając samodzielnie. Trzeba mieć osoby, które znajdą dostawcę w Hiszpanii, wykonają skrytki i potrafią je w sposób prawidłowy pozamykać i zamaskować. Z tymi osobami kurier musi mieć kontakt. Inaczej się nie da, wiezie towar wart miliony złotych" - mówił prokurator, nawiązując do zarzutu współudziału w przemycie zatrzymanym w Kuźnicy. Mówił, że skrytki były identyczne, co też wskazuje na działanie w jednej grupie, choć zaznaczył, że danych śledczy mieli zbyt mało, by mówić formalnie o zorganizowanej grupie przestępczej.
Obrona chce uniewinnienia od zarzutu współdziałania przy przemycie zatrzymanym w Kuźnicy, w jej ocenie nie ma na to dowodów.
Sam oskarżony w ostatnim słowie przyznał, że przewoził narkotyki do Rosji. "Jest mi bardzo wstyd za to co zrobiłem, bardzo tego żałuję (...) Zrobiłem to, bo była możliwość dodatkowego zarobku" - mówił. Powiedział, że chciał zarobić większe pieniądze na utrzymanie rodziny, której - jak mówił - był jedynym żywicielem. Prosił o możliwie łagodny wymiar kary. (PAP)
Autor: Robert Fiłończuk