W sobotę portal niezalezna.pl zamieścił fragment wywiadu, który z premierem przeprowadziła "Gazeta Polska", całość rozmowy ma się ukazać w tygodniku w najbliższy wtorek. Podczas rozmowy - jak czytamy w serwisie niezalezna.pl poruszono temat ewentualnej trzeciej fali epidemii koronawirusa i tego, jak wyhamować liczbę zakażeń, by nie wchodzić w nią z poziomu 20 tys. zakażeń.
"Proszę przypomnieć sobie, jak szybko przyrastała druga fala. Jak szybko liczby zakażonych się zwielokrotniały. Zaczynaliśmy od kilkuset, a skończyliśmy na prawie 30 tysiącach. A dzisiaj nie startujemy z poziomu kilkuset, tylko około 10–12 tysięcy. Gdyby założyć, iż ta trzecia fala doprowadzi tylko do pięciokrotnego wzrostu, to mielibyśmy 50 tysięcy chorych każdego dnia. To by oznaczało wyczerpanie możliwości naszego systemu zdrowotnego, jego załamanie. Wtedy nasza czwarta linia obrony, szpitale rezerwowe, mogłaby nie wystarczyć" - powiedział szef rządu.
Podkreślił, że rząd wprowadza zatem ograniczenia nie po to, "by kogoś pognębić czy dla własnego widzimisię, ale dlatego, by uchronić nas wszystkich przed tragedią". "Chcemy niejako wyprzedzić wirusa, zmniejszyć jego szanse na szerokie rozprzestrzenienie się w pierwszych miesiącach nowego roku. Zresztą nie jesteśmy w tym odosobnieni. Tak czyni wiele krajów Europy. Choć nie wszystkie" - podkreślił Morawiecki.
W rozmowie padło też pytanie, kiedy możemy spodziewać się przełomu w walce z epidemią i kiedy zobaczymy "światełko w tunelu".
"Światełko już widzimy, są nim szczepienia. Jeśli dostawy preparatów będą przebiegać według planu i ludzie masowo będą zgłaszać się do zaszczepienia, to w drugim kwartale przyszłego roku zaczniemy powoli wychodzić z epidemii. Będziemy wracać do normalności. A być może latem będziemy mogli się cieszyć niemal jej pełnią. Jesteśmy przygotowani na szybkie szczepienia, wszystko jest gotowe. Ale musi być też pozytywna odpowiedź ze strony społeczeństwa – przestrzeganie ograniczeń i szczepienie się" - podkreślił premier. (PAP)