Edward Gierek urodził się w 1913 r. w Porąbce koło Sosnowca. Pochodził z typowej rodziny górniczej. W 1917 r. w wypadku w kopalni zginął jego ojciec. Gdy jego matka ponownie wyszła za mąż, cała rodzina wyjechała do Francji. Tam, już w wieku 14 lat, rozpoczął pracę w kopalni. W 1934 r. za agitację komunistyczną został wydalony z Francji. Po powrocie do Polski przez dwa lata służył w wojsku, co uratowało go przed skutkami dramatycznego bezrobocia. Brak pracy skłonił go do ponownego wyjazdu.
W 1936 r. wraz z niedawno poślubioną żoną wyjechał do Belgii. Ponownie związał się z komunistami. W wywiadach publikowanych w latach dziewięćdziesiątych mówił, że jego pozycja w belgijskiej partii komunistycznej była mało znacząca. Zdaniem prof. Jerzego Eislera wiele wskazuje na nawiązanie w tym czasie współpracy Gierka z sowieckim wywiadem. Zdaniem badacza dziejów PRL bliskie i wcześnie zawiązane związki z Moskwą mogły mieć decydujący wpływ na jego karierę po przyjeździe do komunistycznej Polski. „Kiedy Nikita Chruszczow przyleciał do Warszawy w październiku 1956 r., aby zablokować powrót do władzy Władysława Gomułki, to wśród towarzyszy najwierniejszych Kremlowi wymieniał sowieckiego marszałka, a jednocześnie polskiego ministra obrony narodowej Konstantego Rokossowskiego, a także Zenona Nowaka i Franciszka Jóźwiaka – dwóch tzw. natolińczyków sympatyzujących z twardym, moskiewskim nurtem – oraz Edwarda Gierka właśnie, który był od trzech miesięcy zaledwie członkiem Biura Politycznego KC PZPR, a od marca 1956 r., a zatem od siedmiu miesięcy, sekretarzem KC PZPR” – stwierdził prof. Eisler w rozmowie z PAP.
Partia doceniała wysiłek Gierka
Pod okupacją niemiecką Gierek działał w komunistycznym ruchu oporu, a pod koniec wojny w belgijskich strukturach Polskiej Partii Robotniczej. W 1948 r. nakazano mu powrót do Polski. Zdążył na tzw. kongres zjednoczeniowy PPR i PPS. Z powodu ogromnych braków w wykształceniu został skierowany na dwuletni kurs partyjny. Partyjni wykładowcy oceniali Gierka jako „słabego teoretyka”, ale cenili jego „upartyjnione wypowiedzi”. Łatwo nawiązywał kontakty. Ta ostatnia umiejętność okazała się niezwykle ważna w 1951 r., kiedy negocjował ze strajkującymi górnikami kopalni „Kazimierz-Juliusz”. Przemawiając zagłębiowskim dialektem, zażegnał groźbę siłowego zakończenia protestu. Przez kolejnych pięć lat piął się po drabinie partyjnych awansów. W 1954 został członkiem Komitetu Centralnego, a w 1956 r. sekretarzem KC odpowiedzialnym za przemysł ciężki. W tym samym roku, w czasie powstania robotniczego, przebywał w Poznaniu. W lipcu stanął na czele komisji partyjnej mającej wyjaśnić okoliczności „kontrrewolucji”. Odpowiedzialnością obarczono prowokatorów i „wrogie ośrodki”. Partia doceniając wysiłek Gierka, wybrała go na członka Biura Politycznego.
Pozycja Gierka jako jednoznacznego stronnika „twardogłowych” natolińczyków mogła się zachwiać po dojściu do władzy Władysława Gomułki. Nie wszedł w skład nowego Biura Politycznego. Powrócił do niego w 1959 r., gdy „odwilż” była już tylko wspomnieniem. Jednocześnie Gierek niepodzielnie panował nad śląskimi strukturami partyjnymi. Tworzył wizerunek znakomitego gospodarza, rozumiejącego potrzeby społeczne i w przeciwieństwie do Gomułki dostrzegającego także konieczność inwestowania w sferę konsumpcji. Coraz częściej był wymieniany jako następca towarzysza „Wiesława”. W marcu 1968 r., w trakcie słynnego wiecu warszawskiego aktywu PZPR w Sali Kongresowej, skandowano nazwiska Gomułki i Gierka. Niemal w tym samym czasie, wbrew późniejszej legendzie liberała, na wiecu w Katowicach zapowiedział, że „śląska woda pogruchocze kości” prowokatorom.
Doskonale układały się jego stosunki z „towarzyszami radzieckimi”. Ich wsparcie okazało się cenne w grudniu 1970 r. 17 grudnia przebywający w Moskwie wicepremier Piotr Jaroszewicz otrzymał od premiera ZSRS Aleksieja Kosygina jednoznaczny komunikat: Kreml jest zaniepokojony wydarzeniami na Wybrzeżu i popiera wymianę przywództwa PZPR. Następnego dnia informacja ta została przekazana Gierkowi, który kryzys obserwował ze swojej willi w Katowicach. W ciągu dwóch kolejnych dni w Komitecie Centralnym doszło do wydarzeń określanych przez historyków jako „pałacowy zamach stanu”.
W „Dzienniku Telewizyjnym” 20 grudnia o godz. 19.30 pojawiła się informacja o wyborze Gierka na stanowisko I sekretarza KC PZPR. Po zakończeniu programu nowy przywódca PRL zwrócił się do obywateli. „Zginęli ludze. Wszyscy przeżywamy tę tragedię. Nie mogą nie cisnąć się na usta pytania: dlaczego doszło do tego nieszczęścia” – mówił. Zapowiedział udzielenie odpowiedzi na to pytanie. Stwierdził, że dramat wynikał z „nieprzemyślanych koncepcji w polityce gospodarczej”. Podkreślił, że w przyszłości partia nie może „utracić wspólnego języka z ludźmi pracy”, i zaapelował o spokój i jedność. Te słowa z pozbawionego konkretów przemówienia będą jednym z ważniejszych elementów przekazu propagandowego dekady Gierka.
Zmiana u steru partii nieco uspokoiła nastroje
W następnych tygodniach wybuchały jednak kolejne strajki. Dopiero wielki strajk łódzkich włókniarek w lutym 1971 r. skłonił władze do wycofania się z podwyżek wprowadzonych przez Gomułkę. W pierwszych miesiącach rządów Gierka władze wykonały również pojednawcze gesty wobec wielu środowisk. Wymiar propagandowy miała m.in. ogłoszona już w styczniu 1971 r. decyzja o odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie. Na pewien czas nieco poluzowane zostały obostrzenia cenzury. Przejściowo poprawiły się stosunki państwa z Kościołem.
Początek rządów Gierka nie wskazywał na chęć zacieśniania związków ze światem kapitalistycznym. 5 stycznia 1971 r. Gierek spotkał się na Kremlu z przywódcą ZSRS Leonidem Breżniewem. Stosunki jego poprzednika z Chruszczowem i Breżniewem były bardzo trudne. Asertywność Gomułki wywoływała na Kremlu irytację. Już pierwsze deklaracje złożone przez Gierka były równoznaczne z całkowitą przemianą stosunków komunistycznych przywódców. Przywódca PRL utrzymywał, że Polska musi na nowo rozpocząć proces kolektywizacji rolnictwa. Sowieci od lat naciskali na przyspieszenie tworzenia państwowych gospodarstw. Gierek mówił też: „Chcemy bardziej zacieśnić współpracę Polski ze Związkiem Radzieckim. Chcemy oderwać się od niedobrych praktyk orientowania się na Zachód”. Jednym z pierwszych gestów potwierdzających tę deklarację była zgoda na budowę wielkiej Huty Katowice. Gomułka przez lata blokował tę niekorzystną dla PRL, wysokonakładową inwestycję.
Równolegle Gierek zamierzał zwiększyć środki przeznaczane na konsumpcję. W grudniu 1971 r. przyjęto zmiany do planu pięcioletniego na lata 1971–1975. Zakładano wzrost dochodu narodowego o prawie 40 proc., produkcji przemysłowej o połowę i płacy realnej o 1/4. „Budowa drugiej Polski” była niemożliwa bez dodatkowego kapitału na inwestycje. Sytuacja gospodarcza pierwszej połowy lat siedemdziesiątych umożliwiała pozyskanie stosunkowo tanich kredytów w zachodnich bankach i od tamtejszych rządów. W ciągu kolejnych trzech lat odnotowano ogromny skok nakładów inwestycyjnych i niemal 60-procentowy wzrost płac. Świadectwem zmiany warunków życia było zwiększenie o 1/3 ilości spożywanego mięsa. W ciągu pięciu lat liczba samochodów na polskich drogach wzrosła o pół miliona. Równolegle rozwijano niemal dotąd nieobecne na mapie PRL drogi szybkiego ruchu. Symbolami „konsumpcjonizmu” epoki Gierka stały się produkowany na włoskiej licencji Fiat 126p oraz rozlewana w Warszawie Coca-Cola.
Konsumpcja dzięki kredytom była jednym z przejawów ery odprężenia między blokiem komunistycznym a państwami kapitalistycznymi. Gierek koordynował swoją aktywność dyplomatyczną z Moskwą, która przychylnie patrzyła na jego wizyty w stolicach Europy. Już w 1972 r. odwiedził Francję. W tym samym roku doszło do krótkiej wizyty w Warszawie prezydenta Richarda Nixona, który wracał z Moskwy. Dwa lata później niepełniący żadnego stanowiska państwowego Gierek był przyjmowany w Waszyngtonie. Charakterystycznym rysem tej i innych wizyt za żelazną kurtyną były poprzedzające je konsultacje z „towarzyszami radzieckimi”. Podróż poprzedził przyjazd do Warszawy sowieckiego ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromyki. Architekt polityki zagranicznej całego bloku komunistycznego udzielił Gierkowi istotnych „rad”. Kluczowe pozostawały kontakty z Kremlem. Sowiecki przywódca był podejmowany w Warszawie z najwyższymi honorami, niewidzianymi w dziejach PRL. Szczytowym momentem „przyjaźni polsko-radzieckiej” było wręczenie Breżniewowi Krzyża Wielkiego Orderu Virtuti Militari. Po latach Gierek w rozmowie z Januszem Rolickim usprawiedliwiał ten akt: „Dla Polski od symbolicznego waloru tego krzyża ważniejsze było to, że dzięki temu zapewniliśmy sobie życzliwość bardzo potężnego przywódcy ZSRS”.
Zwiększenie częstotliwości kontaktów z Zachodem nie sprawiło, że ekonomika PRL upodobniła się do panujących tam standardów. Gierek i jego otoczenie nie mieli pomysłu na rozwiązanie immanentnych problemów gospodarki centralnie planowanej. Na bardzo niskim poziomie pozostawały wydajność pracy i jakość produkcji. Przyjęty model gospodarczy był niezwykle energochłonny. Rozwój nowoczesnych gałęzi przemysłu wymagał ogromnego importu paliw i surowców. Nawet promowane przez Gierka hodowle prowadzone w PGR wymagały importu pasz. Tym samym inwestycje przestawały być opłacalne. Mimo to w propagandzie twierdzono, że gospodarstwa państwowe są bardziej wydajne od gospodarstw chłopskich. Już w 1974 r. Polska stała się importerem żywności.
Perspektywy gospodarcze pogarszały skrajnie niekorzystne warunki handlu ze Związkiem Sowieckim oraz koniunktura gospodarcza spowodowana pierwszym kryzysem naftowym. W 1975 r., ostatnim roku względnie dobrej sytuacji ekonomicznej, zadłużenie sięgnęło poziomu 8,5 mld dolarów. Jego roczna obsługa kosztowała ponad 0,5 mld dolarów. W tym samym roku zamierzano sprowadzić z Zachodu surowce za kwotę 5,7 mld dol. oraz urządzenia za 2,1 mld dol. Cały eksport, z którym tak wielkie nadzieje wiązał Gierek, wynosił zaledwie 5,3 mld. Sytuację pogarszały desperackie działania władz, takie jak pozbawione sensu ekonomicznego przesuwanie środków na inne niż planowane inwestycje. Już w 1974 r. przerywano wiele inwestycji, m.in. elektrowni – mimo pogłębiającego się kryzysu energetycznego.
Po raz pierwszy w dekadzie Gierka sprzeciw społeczny jednoznacznie poparł Kościół
Na pamięć o dekadzie Gierka i ówczesne nastroje społeczne wpływają również bezprecedensowe sukcesy polskiego sportu. Medale polskich piłkarzy, siatkarzy, lekkoatletów stawały się elementem „propagandy sukcesu”. W tym kontekście na miarę symbolu załamywania nastrojów społecznych zakrawa słynny „gest Kozakiewicza”, pokazany na igrzyskach w Moskwie w 1980 r. Sowieckie wielkie zawody sportowe były ostatnią poważną imprezą tego rodzaju w dekadzie Gierka. Kilkanaście dni po ich zakończeniu wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej.
Pierwsze przejawy kryzysu gospodarczego zmobilizowały wiele potencjalnych środowisk opozycyjnych. Okazją do ich integracji stały się „zaproponowane” przez władze zmiany w konstytucji. Otwarte listy z protestami przeciw wpisaniu do ustawy zasadniczej przyjaźni i sojuszu ze Związkiem Sowieckim podpisało kilkuset przedstawicieli wielu środowisk intelektualnych. Po raz pierwszy w dekadzie Gierka sprzeciw społeczny jednoznacznie poparł Kościół. Episkopat w liście do rządu napisał, że „kultura narodowa nie może się rozwijać przy dominacji systemu totalitarnego i monizmu ideologicznego”.
„W kierownictwie partii i państwa nieuchronnej nowej podwyżki baliśmy się wszyscy, podświadomie staraliśmy się odwlec ją w czasie jak najdalej. W połowie roku 1976 nie było już jednak żadnej od niej ucieczki” – opowiadał Gierek w rozmowie z Januszem Rolickim. 24 czerwca 1976 r. w przemówieniu sejmowym premier Piotr Jaroszewicz zapowiedział wprowadzenie podwyżek. Fala protestów, która wybuchła w kolejnych dniach, była porównywalna ze strajkami z grudnia 1970 r., a „przerwy w pracy” nie ograniczyły się do jednego regionu i groziły szybkim rozszerzeniem. Władze obawiając się powtórzenia scenariusza z 1970 r., zdecydowały o wstrzymaniu podwyżki.
Czerwiec załamał nie tylko nastroje społeczne, lecz i pozycję Gierka na Kremlu. Sowieci niemal błagali PRL-owskiego przywódcę, aby znalazł jakiekolwiek inne rozwiązanie problemów gospodarczych. Po niespełnieniu tych żądań utracili dużą część zaufania, jakim darzyli Gierka, i uznali go za kogoś, kogo rządy wkroczyły w fazę schyłkową. Z ówczesnej perspektywy mniej niepokojące wydawało się władzom PRL powstanie Komitetu Obrony Robotników i innych ugrupowań antykomunistycznych. Gierek oceniał wtedy grupy opozycyjne jako „irytujące”, ale niestanowiące zagrożenia dla reżimu.
Wielki impuls moralny, jakim były wybór Polaka na tron papieski i pierwsza wizyta Jana Pawła II, stanowił kolejny cios dla słabnącego Gierka. Jego upadku nie mogły powstrzymać desperackie posunięcia wizerunkowe, takie jak dymisja premiera Jaroszewicza. Wybuch strajków w sierpniu 1980 r. zastał przywódcę PRL na urlopie na Krymie. Długo lekceważył bunt robotników. Dopiero po kilku dniach zrozumiał skalę i charakter protestów. Na temat ówczesnego nastroju I sekretarza KC PZPR wiele mówi notatka prymasa Stefana Wyszyńskiego ze spotkania 25 sierpnia 1980 r. w domu Gierka w Klarysewie. Kardynał zapisał, że był on „wybitnie zmęczony”. „Dążyłem do tego, żeby przezwyciężyć u p. Edwarda Gierka silną depresję, która mogłaby się skończyć tragicznie”. Było to ostatnie spotkanie prymasa z I sekretarzem. W Biurze Politycznym trwała zakulisowa operacja wymiany lidera. W nocy z 4 na 5 września Gierek trafił do kliniki w Aninie. Podobnie jak w przypadku Gomułki, niemal dekadę wcześniej, przyczyną była choroba układu krążenia. Prawie natychmiast Komitet Centralny pozbawił go funkcji I sekretarza KC PZPR.
Los żadnego z przywódców PZPR nie odwrócił się w tak nagły i zaskakujący sposób. Zaledwie kilkanaście miesięcy po upadku politycznym, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., Gierek został więźniem stanu wojennego. Później próbowano zorganizować mu pokazowy proces za przywłaszczenie majątku państwowego. Ten moment w dekadzie rządów junty wojskowej gen. Jaruzelskiego przyczynił się do rozwoju nostalgicznego mitu o zasobnych i spokojnych czasach rządów Edwarda Gierka.
https://dzieje.pl/
Michał Szukała (PAP)