Nawalny ujawnił "pałac Putina”. Kreml dementuje

2021-01-22 16:14 aktualizacja: 2021-01-23, 07:41
Moskwa, Rosja. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
Moskwa, Rosja. Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
Osadzony w areszcie w Moskwie Aleksiej Nawalny podziękował swoim zwolennikom za to, że materiał śledczy o domniemanym pałacu dla prezydenta Rosji Władimira Putina pod Gelendżykiem na południu Rosji, ma na koncie miliony odsłon. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powtórzył, że prezydent Putin "nie ma żadnego związku" z rezydencją, którą pokazano w materiale Nawalnego. Jego zdaniem twierdzenia na ten temat "są po prostu łgarstwem".

Fundacja Nawalnego (FBK) Aleksieja Nawalnego we wtorek, 19 stycznia, opublikowała materiał o posiadłości w Gelendżyku na południu Rosji, którą nazwała "pałacem dla Putina". Materiał FBK powstał przed powrotem Nawalnego z Niemiec do Rosji i jego zatrzymaniem na lotnisku Szeremietiewo. Film został opublikowany dzień po aresztowaniu opozycjonisty.

Nawalny w dwugodzinnym filmie powiada o początkach kariery Putina jako funkcjonariusza KGB na placówce w ówczesnych Niemczech Wschodnich. Zadaje m.in. pytanie, "jak zwykły radziecki oficer stał się szaleńcem zwariowanym na punkcie pieniędzy i luksusu?". Nazywa także Władimira Putina "najbogatszym człowiekiem w Rosji".

W materiale podano, że posiadłość pod Gelendżykiem, którą przypisywano biznesmenowi Aleksandrowi Ponomarience, w istocie jest własnością otoczenia rosyjskiego prezydenta. Według FBK posiadłość ta kosztowała 100 mld rubli (obecnie - ponad 1,3 mld USD). Pokazane zostały szkice architektoniczne tego obiektu; FBK zapewnia, że dzięki publikacji "miliony Rosjan mogą znaleźć się u Putina w domu". Przy tym, w materiale nie ma żadnych zdjęć, które pokazywałyby rosyjskiego prezydenta na terenie owej rezydencji.

Pałac, według FBK, zajmuje 18 tys. metrów kwadratowych. W materiale zapewniono, że w posiadłości są dziesiątki rozmaitych pokoi, teatr i kasyno, jak również ogromna oranżeria, amfiteatr i podziemny tunel prowadzący na brzeg morza. FBK twierdzi, iż w budowie obiektu uczestniczyły wielkie firmy, którymi kierują ludzie z otoczenia przywódcy Rosji.

Wiele miejsca w publikacji poświęcono osobom, z którymi Putin rozpoczynał karierę i którzy potem, gdy doszedł do władzy, znaleźli się w jego najbliższym otoczeniu.

O "daczy Putina"

Choć Nawalny mówi, że posiadłość zbudowano tak, by nie można było się do niej zbliżyć ani od strony lądu, ani od morza, to autorzy materiału publikują ujęcia, które - jak wyjaśnili - sfilmowali przy użyciu drona po trzech nieudanych próbach.

W 2010 roku o tym obiekcie jako o "daczy Putina" - jakoby zbudowanej dla rosyjskiego prezydenta nad Morzem Czarnym - mówił biznesmen Siergiej Kolesnikow, oceniając jego wartość na 1 mld USD. Sprawa stała się głośna, po czym Ponomarienko ogłosił, że jest właścicielem tego obiektu. FBK twierdzi, że transakcja sprzedaży biznesmenowi tej posiadłości jest fikcyjna.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczył, by posiadłość w Gelendżyku należała do Putina. Dodał, że wnioski zawarte w materiale nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Wskazał też, że tego rodzaju materiały to "pseudodochodzenia" i "szwindle" wymyślane przez "kanciarzy", by wyciągnąć od ludzi pieniądze. Pieskow powołał się na to, że na końcu materiału pojawia się numer konta, na który można przelać datki.

Materiał zebrał w internecie 50 milionów odsłon

Osadzony w areszcie w Moskwie Nawalny podziękował swoim zwolennikom za to, że materiał śledczy zebrał w internecie 40 milionów odsłon. Wpis ukazał się w piątek na Instagramie rosyjskiego opozycjonisty.

Nawalny wyraził nadzieję, że po obejrzeniu materiału "niektórzy przejrzą na oczy". Wyjaśnił, że o 40 milionach odsłon dowiedział się od swojej adwokat. Tymczasem materiał miał do piątku rano 50 milionów odsłon.

Opozycjonista oświadczył także, że "na wszelki wypadek informuje", że nie ma planów popełnić samobójstwa, "nagły atak serca jest wykluczony", a jego stan psychiczny i emocjonalny "jest stabilny". "Wiem dobrze, że poza moim więzieniem jest wielu dobrych ludzi i że pomoc nadejdzie" - zapewnił Nawalny.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)

mmi/