Zmarł Polak. Wiceminister Wawrzyk: robiliśmy wszystko, żeby pomóc naszemu rodakowi

2021-01-26 16:00 aktualizacja: 2021-01-26, 21:20
Polak przebywał w szpitalu w Plymouth w Wielkiej Brytanii. Fot. Facebook
Polak przebywał w szpitalu w Plymouth w Wielkiej Brytanii. Fot. Facebook
Robiliśmy wszystko, żeby pomóc naszemu rodakowi, niestety nasze starania nie zostały zwieńczone powodzeniem - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk po informacji o śmierci Polaka, który przebywał w stanie wegetatywnym w szpitalu w Plymouth.

"Walczyliśmy, robiliśmy wszystko, żeby pomóc naszemu rodakowi. Niestety nasze starania nie zostały zwieńczone powodzeniem" - przyznał Wawrzyk we wtorek na konferencji prasowej.

Wiceminister podkreślił, że zarówno "konsul i centrale MSZ" były zaangażowane w pomoc Polakowi. "Niestety dziś dostaliśmy najgorszych z możliwych informacji. To dla nas wszystkich jest ogromna tragedia - dla tych wszystkich osób, które w ambasadzie w Londynie i tu na miejscu robiły wszystko do ostatniej chwili, aby naszemu rodakowi pomóc" - powiedział

Złożył też wyrazy współczucia i kondolencje rodzinie zmarłego. Zapewnił, że Polacy za granicą nadal mogą liczyć na wsparcie służb konsularnych Polski.

Wawrzyk: jesteśmy w okresie przejściowym, dlatego stosowane było prawo brytyjskie

Sytuacja miała miejsce w bardzo szczególnym czasie, z Wielką Brytanią nie łączą nas już umowy prawa unijnego. W tej sytuacji miało zastosowanie prawo brytyjskie - powiedział wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, odnosząc się do sprawy zmarłego Polaka, który w stanie wegetatywnym przebywał w szpitalu w Plymouth

Sprawa podłączenia Polaka do aparatury podtrzymującej życie była przedmiotem sporu sądowego. Od kilku dni trwały intensywne zabiegi sądowe i dyplomatyczne ze strony polskiej w celu sprowadzenia mężczyzny do kraju.

"Cała ta sytuacja miała miejsce w szczególnym czasie; Wielka Brytania od niedawna nie jest w Unii Europejskiej, dlatego nie wiązały nas z Wielką Brytanią regulacje w ramach prawa unijnego" - powiedział wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, spytany podczas konferencji prasowej, czy MSZ planuje przygotować specjalne rozwiązania, które w przyszłości byłyby stosowane w sprawach takich jak ta.

Dodał, że z powodu braku obowiązującej stosownej umowy międzynarodowej między Polską a Wielką Brytanią w tej sprawie zastosowanie miało prawo brytyjskie.

Wawrzyk podkreślił jednak, że Wielka Brytania złożyła już akces do tzw. Konwencji z Lugano, która ureguluje postępowanie w sprawach cywilnych i handlowych między nią a krajami Unii Europejskiej. Zaznaczył, że ze względu na wciąż trwający proces jej ratyfikacji, konwencja nie mogła być jeszcze w tej sprawie zastosowana. 
 

Zmarł Polak, który od listopada 2020 r. przebywał w stanie wegetatywnym w szpitalu w Plymouth

Potwierdziła we wtorek w rozmowie z PAP rodzina mężczyzny. Sprawa jego podłączenia do aparatury podtrzymującej życie była przedmiotem sporu sądowego.
 

W poniedziałek wieczorem szpital w Plymouth w południowo-zachodniej Anglii informował rodzinę, że stan mężczyzny - którego personalia z uwagi na dobro rodziny nie mogą być publikowane - znacząco się pogorszył.

R.S. - mieszkający od kilkunastu lat w Wielkiej Brytanii obywatel Polski w średnim wieku - trafił do szpitala w Plymouth po ataku serca w dniu 6 listopada 2020 r., w wyniku którego doszło do zatrzymania akcji serca, a jego mózg był pozbawiony tlenu przez co najmniej 45 minut. Początkowo znajdował się w śpiączce, później jego kondycja poprawiła do stanu wegetatywnego, ale według szpitala miał on niewielką szansę na przejście w stan minimalnej świadomości na niskim poziomie.

W związku z tym szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, na co zgodziły się mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne temu jednak były mieszkające w Polsce matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica.

Żona R.S. uważała, że nie chciałby on być podtrzymywany przy życiu w takim stanie, a druga część rodziny argumentuje, że jako praktykujący katolik opowiadał się za prawem do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, zatem nie chciałby, aby jego życie zakończyło się w ten sposób.

15 grudnia brytyjski Sąd Opiekuńczy - specjalny sąd zajmujący się wyłącznie sprawami dotyczącymi osób ubezwłasnowolnionych lub niemogących samodzielnie podejmować decyzji - uznał, że żona mężczyzny wie lepiej niż jego matka i siostry, jaka byłaby jego wola. Orzekł też, że podtrzymywanie życia mężczyzny nie byłoby w jego najlepszym interesie i w związku z tym odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie zgodne z prawem, zaś mężczyźnie należy zapewnić opiekę paliatywną, by do czasu śmierci zachował jak największą godność i jak najmniej cierpiał.

Sąd nie zgodził się na przetransportowanie mężczyzny do Polski

Sąd nie zgodził się też na przetransportowanie R.S. do Polski, co zaproponowała ta część jego rodziny, która chciała podtrzymywania mężczyzny przy życiu, ale na co nie zgadzała się jednak jego żona. Jak wyjaśniał sąd, wiązałoby się to z dużym ryzykiem śmierci w trakcie transportu, co byłoby bardziej uwłaczające godności niż odłączenie aparatury.

Mimo że część rodziny R.S. przedstawiła dowody mające, jej zdaniem, pokazywać, że stan mężczyzny się poprawił, obie decyzje - o zgodzie na odłączenie aparatury i braku zgody na jego przetransportowanie do Polski - zostały później podtrzymane przez sąd. Ta sama część rodziny dwukrotnie zwracała się także do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który jednak najpierw nie przyjął skargi ze względów proceduralnych, a potem z powodów merytorycznych.

Wskutek przedstawionych nowych dowodów i prób odwoływania się od pierwotniej decyzji mężczyźnie łącznie cztery razy odłączano rurki, którymi był odżywiany i nawadniany (za pierwszym razem także aparaturę wspomagającą oddychanie, ale okazało się, że był on w stanie oddychać samodzielnie), po czym trzy razy je z powrotem przyłączono.

Równolegle od kilku dni trwały intensywne zabiegi sądowe i dyplomatyczne ze strony polskiej w celu sprowadzenia R.S. do Polski. Działania w tej sprawie podejmowali m.in. minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski i rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.

Ponadto w zeszłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie złożyła wniosek o całkowite ubezwłasnowolnienie R.S., a Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł o zabezpieczeniu postępowania poprzez wyrażenie zgody na przetransportowanie mężczyzny na terytorium Polski. Także w zeszłym tygodniu do konsulatu w Londynie został wysłany paszport dyplomatyczny dla R.S., co - gdyby strona brytyjska zgodziła się na przyznanie mężczyźnie statusu członka personelu dyplomatycznego - oznaczałoby jego wyłączenie spod jurysdykcji brytyjskiej.

Warchoł przekazał wyrazy współczucia rodzinie Polaka

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przekazał wyrazy współczucia rodzinie zmarłego Polaka. "Ogromne wyrazy współczucia dla rodziny pogrążonej w bólu po stracie Pana Sławomira. Podziękowania dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcieli uratować życie naszego rodaka. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci... RIP" - napisał wiceminister Warchoł na Twitterze.

Autorzy Bartłomiej Niedziński, Marcin Jabłoński, Krzysztof Kowalczyk, Mateusz Roszak, Mikołaj Małecki