Przez pierwsze 45 minut pojedynku z Inglis, która otrzymała od organizatorów tzw. dziką kartę, Kenin miała trochę kłopotów. Dopiero później 22-letnia zawodniczka opanowała w większym stopniu sytuację. Australijka nie wygrała jeszcze żadnego meczu w karierze w głównej drabince zmagań wielkoszlemowych lub WTA.
"Pierwsza runda bez wątpienia była dla mnie nerwowa. Nie jestem zbyt zadowolona ze stylu, w jakim grałam, ale zwycięstwo to zwycięstwo" - podsumowała Kenin, która rok temu wywalczyła w Melbourne swój jedyny jak na razie tytuł tej rangi.
Amerykanka, która jesienią ubiegłego roku przegrała z Igą Świątek w finale French Open, teraz na antypodach zmierzy się z Estonką Kaią Kanepi (65. WTA).
Do drugiej rundy we wtorek awansowała również finalistka poprzedniej edycji Garbine Muguruza. Rozstawiona z "14" Hiszpanka odprawiła Rosjankę Margaritę Gasparian 6:4, 6:0. W drugim secie oddała rywalce zaledwie 11 punktów. Triumfatorka French Open 2016 i Wimbledonu 2017 w pojedynkach pierwszej rundy w Melbourne ma bilans 9-0.
Niespodziankę tego dnia sprawiła Ann Li. Będąca 69. rakietą świata Amerykanka wyeliminowała występującą z numerem 31. Chinkę Shuai Zhang 6:2, 6:0, co zajęło jej zaledwie 48 minut. 20-letnia tenisistka z USA, która po raz trzeci bierze udział w rywalizacji wielkoszlemowej, jak na razie w tym sezonie wygrała wszystkie pięć swoich spotkań.
W ubiegłym tygodniu Li dotarła do finału turnieju WTA Grampians Trophy w Melbourne. Przez opóźnienia związane z pozytywnym wynikiem testu na COVID-19 pracownika hotelu, w którym mieszkali zawodnicy, zrezygnowano z rozegrania decydującego spotkania w tej imprezie, a Amerykanka podzieliła się sukcesem z Estonką Anett Kontaveit. Był to turniej zorganizowany z myślą o tenisistkach, które po przylocie na antypody zostały skierowane na tzw. twardą kwarantannę. Przez dwa tygodnie nie mogły opuszczać swojego pokoju hotelowego, ponieważ były na pokładzie samolotów czarterowych wraz z osobami, które otrzymały pozytywny rezultat badania na obecność koronawirusa. (PAP)
liv/