"Ogólnie na wszystkich wodowskazach poziom Wisły jest nadal wysoki i okresowo niewiele się waha. Można powiedzieć, że jest stabilnie" – przekazał PAP kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim Piotr Jakubowski.
W poniedziałek rano poziom Wisły w Wyszogrodzie wynosił 585 cm, czyli 35 cm ponad stan alarmowy, a w Kępie Polskiej 498 cm, czyli 48 powyżej stanu ostrzegawczego, przy stanie alarmowy 500 cm. W obu tych miejscach w ciągu dwóch godzin ubyło 1 cm, chociaż w Kępie Polskiej wcześniej przybyło 1 cm wody.
Z kolei według danych Miejskiego centrum zarządzania Kryzysowego w Płocku, poziom Wisły wynosił tam na poszczególnych wodowskazach: Borowiczki – 372 cm (stan alarmowy 345), brama przeciwpowodziowa w porcie Radziwie, w lewobrzeżnej części miasta – 348 cm (stan alarmowy 237), a na nabrzeżu PKN Orlen – 769 cm (stan alarmowy 700). Oznacza to, że na dwóch wodowskazach poziom wody nie zmienił się w ciągu czterech godzin, a na jednym wzrósł o 2 cm.
W Płocku wciąż obowiązuje ogłoszony tydzień temu alarm przeciwpowodziowy. Został wówczas wprowadzony z uwagi na zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin - blokujący swobodny przepływ wody i powodujący przybór rzeki. Utrzymany jest też alarm przeciwpowodziowy, który w minioną środę wprowadzono w siedmiu położonych nad Wisłą gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice.
Jak mówił w niedzielę prezes Wód Polskich Przemysław Daca, akcja lodołamania na wiślanym Zbiorniku Włocławskim, która rozpoczęła się jeszcze w sobotę planowana jest na kilka tygodni - być może z przerwami, gdyż jej prowadzenie uzależnione jest od bieżących warunków pogodowych, w tym temperatury, przepływu wody, a nawet wiatru.
Jeszcze w sobotę na wiślany Zbiornik Włocławski wypłynęły lodołamacze Wód Polskich – 6 jednostek, z których cztery popłynęły w górę rzeki, docierając do Dobrzynia nad Wisłą. W niedzielę akcja lodołamania była kontynuowana – lodołamacze dotarły tym razy na wysokość miejscowości Dąb Polski. Decyzja o użyciu danego dnia lodołamaczy, jak zapowiadały wcześniej Wody Polskie, ma być podejmowana na bieżąco.
Także w niedzielę strażacy zabezpieczyli folią, big-bagami i workami z pisakiem część wału przeciwpowodziowego w Kępie Polskiej, który Wisła uszkodziła w 2019 r. Wzmocnienie ta wału - na odcinku ok. 100 metrów - geowłókniną, big-bagami i workami z piaskiem związane jest z tym, że jego część została uszkodzona przez Wisłę w 2019 r. Wody Polskie podjęły w ostatnim czasie naprawę wałów, do której wybrały w przetargu firmę, ale ze względu na wzrost poziomu rzeki inwestycję przerwano na początku tego tygodnia.
Lodołamanie na Zbiorniku Wodnym Włocławek zawieszone do środy
"Lodołamanie na Zbiorniku Wodnym Włocławek jest zawieszone do środy, ze względu na panujące obecnie niekorzystne warunki hydrologiczno-meteorologiczne" - przekazały w poniedziałkowym komunikacie Wody Polskie.
W informacji podkreślono, że "trwają patrole techniczne 7 lodołamaczy PGW Wody Polskie na Dolnej Wiśle". "Dzisiaj lodołamacze Puma i Foka patrolują rzekę od Tczewa do ujścia. Zadaniem jednostek operujących na tym odcinku jest ochrona przeciwlodowa mostów i zapewnienie spływu kry do morza" - podały Wody Polskie.
Potwierdził to podczas poniedziałkowej konferencji we Włocławku zastępca prezesa Wód Polskich ds. Ochrony Przed Powodzią i Suszą Krzysztof Woś.
Jeszcze w sobotę na wiślany Zbiornik Włocławski wypłynęły lodołamacze Wód Polskich – 6 jednostek, z których cztery popłynęły w górę rzeki, docierając do Dobrzynia nad Wisłą. W niedzielę akcja lodołamania była kontynuowana – lodołamacze dotarły tym razy na wysokość miejscowości Dąb Polski. Decyzja o użyciu danego dnia lodołamaczy, jak zapowiadały wcześniej Wody Polskie, ma być podejmowana na bieżąco.
"Wprowadzamy krótką przerwę w akcji lodołamania. Już w środę będziemy mogli ją prawdopodobnie kontynuować. To wynika z prognoz pogody. Dzisiejsze wstrzymanie spowodowane jest bardzo złymi warunkami, które nam towarzyszą. Mamy ujemne temperatury, które bardzo utrudniają spływ połamanej kry lodowej. Dodatkowo bardzo niekorzystny wiatr z kierunków północnych. Dochodzi do tego też niewielki przepływ przez zaporę we Włocławku, który wynosi obecnie ok. 844 m3/s. By akcja mogła być prowadzone dobrze i efektywnie potrzebujemy przynajmniej 1200 m3" - podkreślił Woś we Włocławku.
Pytany, ile czasu potrzebują Wody Polskie po nadejściu odwilży na uporanie się z lodem, który obecnie jest na Wiśle, wskazał, że minimum dwa tygodnie.
"Czekamy na odwilż. Wszystkie prognozy wskazują, że ona przyjdzie od środy. (...) Jeżeli chodzi o ujście Wisły - to tam nie identyfikujemy w tym momencie większych zagrożeń. W rejonie ujścia jest ok. 30-40 procent śryżu spływającego. Oczywiście na odcinku dolnym Wisły w różnych miejscach ilość śryżu jest różna. W Tczewie, gdzie nasza uwaga jest skupiona przy obecnie przebudowywanym moście, ilość śryżu wynosi ok. 100 procent, ale nadal jest to lód płynący. Na dolnej Odrze i granicznej utworzyła się stała pokrywa lodowa na długości 70 km, jeżeli chodzi o rzekę i dodatkowo 10 km Jeziora Dąbie" - mówił Woś.
Dodał, że w kierunku tego jeziora w poniedziałek ruszyły dwa lodołamacze. We wtorek do akcji ruszy flota 7 lodołamaczy, gdyż na tamtym terenie odwilż przyjdzie szybciej.
Woś podkreślił, że odwilż bardzo pomoże akcji lodołamania. Wodniacy obawiają się jedynie gwałtowności ocieplenia. Wówczas niestety możliwe są, z uwagi na roztopy, podwyższone stany Wisły w wielu punktach.(PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
mst/