Polska Agencja Prasowa: W niedzielny wieczór Developres pokonał w ligowym pojedynku Energę MKS Kalisz 3:0. To był chyba dobry mecz na odbudowę po piątkowej porażce w ćwierćfinale Pucharu Polski z Chemikiem Police (2:3)?
Stephane Antiga: Tak, dopisaliśmy sobie trzy punkty i prowadzimy w tabeli. Mieliśmy tylko dwa dni na przygotowanie się do tego meczu. Fizycznie jesteśmy w dobrej formie, ale pod względem mentalnym nie było to łatwe po końcówce spotkania z Chemikiem (rzeszowski zespół miał spore zastrzeżenia do decyzji sędziów - PAP). Bardzo podobała mi się reakcja drużyny na boisku.
PAP: Pański zespół zakończył już udział w krajowych pucharze i europejskich zmaganiach, więc pozostaje skoncentrować się na rywalizacji w ekstraklasie...
S.A.: Chcemy być mistrzem Polski. Mamy teraz czas, by popracować, bo czeka nas niemal dwa tygodnie bez meczu. Dziewczyny mogą nieco odpocząć, dałem im dwa dni wolnego. Potem mamy w planach ciężkie treningi. Cały czas, gdy wcześniej pracowaliśmy, przynosiło to efekt. Niełatwo było przy wychodzeniu z kwarantanny związanej z COVID-19. Teraz wszystkie zawodniczki są już zdrowe. Po krótkim odpoczynku wrócimy do pracy pełni energii. Wiemy, że jak będziemy mądrze pracować, to możemy być jeszcze dużo lepszą drużyną, a taki jest nasz cel. Być lepszym, by górować nad każdym przeciwnikiem.
PAP: Skutki koronawirusa wciąż są odczuwalne u pańskich podopiecznych?
S.A.: Nie wszystkie były w stanie w tym samym czasie wznowić zajęcia. Część nadal nie może ćwiczyć długo, więc trzeba było skrócić treningi. Rozmawiałem z różnymi szkoleniowcami i tak jest wszędzie, nie tylko w Polsce. W porównaniu z maksymalnymi możliwościami dziewczynom brakuje 10 procent, czasem 15. Cały czas są na etapie powrotu. Każda z nich miała COVID-19. Kilka ma już niski poziom przeciwciał. Mam nadzieję, że nie zachorują ponownie. Od powrotu po kwarantannie przegraliśmy kilka razy 2:3, ale fajne było to, że cały czas walczyliśmy. To jest bardzo budujące. Pozostaje żałować, bo gdyby nie ta przerwa, to bylibyśmy w stanie być teraz dużo lepszym zespołem. Ale taki już jest ten sezon. Szkoda, szczególnie ze względu na młode zawodniczki, które potrzebują jak najwięcej trenować i grać.
PAP: Udział w fazie grupowej Ligi Mistrzyń Developres zakończył z jednym zwycięstwem i pięcioma porażkami. To była bolesna czy cenna lekcja?
S.A.: Była... ważna. Graliśmy z dobrymi zespołami. W naszej drużynie poziom mentalny był dużo lepszy podczas drugiego turnieju. Każda z siatkarek grała, więc fajnie było widać, co poszczególne zawodniczki mogą zaoferować w rywalizacji na takim poziomie. W ostatnim meczu ze Scandicci (wygranym 3:1 - PAP) było trochę fajnych rzeczy. Niestety, ta grupa była trochę za mocna dla nas.
PAP: Wspomniał pan wcześniej o młodych siatkarkach. Proporcja między nimi a bardziej doświadczonymi w klubie jest odpowiednia?
S.A.: Wybrałem tę drużynę i podoba mi się. Oczywiście, jest młodsza niż wcześniej. Nie spodziewałem się, że będą dwie takie długie przerwy w grze, a młode zawodniczki robią postępy, gdy dużo pracują. Ale już teraz widać, że się poprawiają. Te starsze również. Ogólnie gramy dobrze. Ta grupa jest bardzo dobra, atmosfera dopisuje, mamy fajny balans i dużo opcji personalnych. Mamy wszystko, żeby dobrze zakończyć sezon. Pierwszym celem - nieco mniejszym - jest zajęcie pierwszego miejsca na koniec fazy zasadniczej. Drugim - najistotniejszym - mistrzostwo. Nie będzie łatwo. Chemik, Radomka czy ŁKS też grają bardzo dobrze i mają aspiracje oraz możliwości, by zdobyć złoto. Musimy więc pracować, by być dużo lepszym, bo nie wiadomo, co się wydarzy.
PAP: Za atmosferę w pańskim zespole w dużym stopniu chyba odpowiada Serbka Jelena Blagojevic...
S.A.: Bardzo dobrze zareagowała jako zawodniczka i kapitan w niedzielę. Zdobyła dużo punktów atakiem, ogółem zagrała super mecz.
PAP: W szatni też jest liderką?
S.A.: Za często tam nie zaglądam... A tak poważnie, to wygląda na to, że tak. Jak każdy z nas była rozczarowana, że nie było nam dane zagrać o Superpuchar Polski i że nie zagramy w turnieju finałowym PP w Nysie. Niestety, nic nie możemy z tym teraz zrobić. To dodaje nam teraz tylko motywacji.
PAP: To pana drugi rok pracy z kobietami. Poznał pan już w pełni specyfikę trenowania żeńskich drużyn?
S.A.: Wiem, jak pracować z moją. Mogę też powiedzieć, że znam trochę lepiej żeńską siatkówkę. Zespół jednak zmienił się w porównaniu z poprzednim sezonem. Przedtem bazowaliśmy na doświadczonych rozgrywającej i atakującej. Teraz na pierwszej pozycji mamy nadal w składzie Annę Kaczmar, ale dołączyła 22-letnia Marta Krajewska, a na drugiej 21-letnią Kierę Van Ryk i starszą o rok Aleksandrę Rasińską. Na dwóch kluczowych pozycjach więc nastąpiła spora zmiana. To oznacza dla mnie inną pracę, ale bardzo fajną. Cieszę się też, że dziewczyny robią postępy.
PAP: Podczas meczów wydaje się pan przeważnie bardzo spokojny. A środku emocje buzują?
S.A.: Jasne. Staram się być spokojny, bo myślę, że tego potrzeba dziewczynom. Znam bardzo dobrze każdą zawodniczkę i wiem, kiedy są w pełni zaangażowane. Jeśli grają na 100 procent, ale czasem mimo to nie idzie, to próbuję być spokojny, bo w takiej sytuacji nie trzeba się denerwować. Ale kiedy drużyna śpi albo nie realizuje taktyki, to trzeba ją obudzić.
Rozmawiała: Agnieszka Niedziałek (PAP)
liv/