Gazeta zwraca uwagę, że epidemia przekreśla główne uzasadnienie zmian, wprowadzonych wraz z likwidacją gimnazjów. "Zamiast niwelowania różnic następuje wzrost podziałów między najsłabszymi i najlepszymi. W edukacji zdalnej wygrywają dzieci, które mają przewagi już na starcie: zamożnych rodziców z wyższym wykształceniem" - pisze.
Na prośbę "DGP" Ogólnopolskie Forum Oświatowe Nauczycieli i Dyrektorów przeprowadziło ankietę wśród pedagogów z całego kraju. "Pytaliśmy, jak oceniają wpływ zdalnej nauki na sytuację uczniów. Niemal 80 proc. ankietowanych jako problem postrzega pogłębiające się rozwarstwienie. Podziały są generowane przede wszystkim przez warunki, jakie uczniowie mają w domu: od prostego dostępu do sprzętu po możliwości finansowe i intelektualne rodziców. Chodzi o opłacanie korepetycji, ale także o pomoc, którą mogą zaoferować najbliżsi. Liczą się kompetencje psychologiczne i społeczne rodziny. Wygrywają więc +piękni i bogaci+, którym już wcześniej było łatwiej" - czytamy.
Jak podaje dziennik, "również ogółem poziom wykształcenia roczników covidowych może być niższy - tak twierdzi 80 proc. ankietowanych". "Nauczyciele, z którymi rozmawialiśmy, przekonują, że znajdzie to odbicie w wynikach tegorocznego egzaminu ósmoklasisty. Zwiastunem tego są wyniki testów próbnych" - podkreślono w artykule.
"Mamy za sobą prawie rok zdalnego nauczania. Zdarza mi się porównywać ten stan do sytuacji wojennej, kiedy dzieci wypadają z edukacji" - mówi w rozmowie z dziennikiem prof. Krzysztof Biedrzycki z Centrum Badan Edukacyjnych i Kształcenia Ustawicznego na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. (PAP)
mmi/