W piątek rano poziom Wisły w Wyszogrodzie wynosił 568 cm, czyli już tylko 18 cm ponad stan alarmu – od czwartku wieczora ubyło tam 60 cm wody. W Kępie Polskiej w tym czasie poziom rzeki wynosił z kolei 591 cm, czyli 91 cm powyżej stanu alarmowego - od czwartku wieczora przybyło tam 6 cm wody.
"Lodołamacze już wypłynęły na Wisłę. Dwa pracują przy tamie we Włocławku, trzy pośrodku wykonanej wcześniej rynny w pokrywie lodowej, natomiast cztery będą próbować przebić się w kierunku Dobrzykowa" – powiedział w piątek rano kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim Piotr Jakubowski.
Jak podały Wody Polskie, lodołamacze, które w piątek ruszyły ponownie do akcji, "na wysokości Płocka przebijają się w górę rzeki". "Trwa poszerzanie rynny dla lepszego spływu połamanej kry" - przekazano w informacji. Według Wód Polskich, na wodowskazie w Dobrzykowie jest obecnie 477 cm, co oznacza przekroczony stan alarmowy - w ciągu 12 godzin poziom wody wzrósł tam o 10 cm.
"Wahania stanu wody są spowodowane zjawiskami lodowymi oraz roztopami. Pracownicy Wód Polskich monitorują sytuację" - wyjaśniły Wody Polskie.
Jak podkreślił kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim, po znacznym spadku poziomu Wisły w Wyszogrodzie lód przemieszcza się wciąż rzeką wraz z nurtem. "Trzeba liczyć się z tym, że może dojść do piętrzenia wody i kry poniżej Kępy Polskiej na wysokości miejscowości Białobrzegi i Wykowo. Możliwe, że jeszcze dziś rzeka ruszy na cały odcinku" – dodał Jakubowski.
Kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim zaznaczył, że saperzy stacjonujący w rejonie Kępy Polskiej pozostają na razie na miejscu i w gotowości. Wody Polskie informowały wcześniej, że jest tam 40 żołnierzy 2. Mazowieckiego Pułku Saperów. "Na chwilę obecną, a rozmawiałem z przedstawicielem wojewody mazowieckiego, nie ma takiej decyzji, aby wysadzać lód na Wiśle" – wyjaśnił Jakubowski.
Według danych Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, w piątek rano poziom rzeki wynosił na poszczególnych wodowskazach: Grabówka 334 cm (stan alarmowy 340 cm), Borowiczki – 360 cm (stan alarmowy 345 cm), brama przeciwpowodziowa w porcie Radziwie, w lewobrzeżnej części miasta – 282 cm (stan alarmowy 237 cm), a na nabrzeżu PKN Orlen – 695 cm (stan alarmowy 700 cm). Oznacza to, że w Płocku od czwartku wieczora na jednym wodowskazie ubyło 7 cm wody, a na pozostałych przybyło tam 2 do 6 cm wody. Wcześniej woda jednak znacznie tam opadła na wszystkich wodowskazach - od 12 do 40 cm.
W Płocku wciąż obowiązuje ogłoszony 8 lutego alarm przeciwpowodziowy. Został wówczas wprowadzony z uwagi na zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin - blokujący swobodny przepływ wody i powodujący przybór rzeki. Utrzymany jest też alarm przeciwpowodziowy ogłoszony 10 lutego w siedmiu położonych nad Wisłą gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice. (PAP)
liv/