Mieszkańcy najbardziej dotkniętych kataklizmem prefektur Fukushima, Iwate i Miyagi uhonorowali pamięć ofiar minutą ciszy o godz. 14.46, dokładnie 10 lat po tym, jak zarejestrowano olbrzymi wstrząs o sile 9 stopni, który wywołał 10-metrową falę tsunami – podała agencja Kyodo.
„Choć minęło 10 lat, rany w sercu pozostały” – powiedział tej agencji 81-letni mężczyzna, przecierając tablicę z nazwiskiem swojego wnuka na pomniku upamiętniającym ofiary w mieście Ishinomaki, gdzie zginęło najwięcej ludzi.
Uroczystości rocznicowe odbyły się również w Tokio
Uczestniczył w nich premier Yoshihide Suga, a także - po raz pierwszy – również cesarz Naruhito, który objął japoński tron w 2019 roku. W ubiegłym roku ceremonia rocznicowa została odwołana z powodu pandemii koronawirusa.
Według publicznej stacji NHK tsunami z 2011 roku zabiło 15,9 tys. osób, a 2,5 tys. kolejnych nie odnaleziono. Prawie 3,8 tys. osób zmarło z przyczyn związanych z kataklizmem.
10 lat po tragedii do rodzinnych miejscowości wciąż nie wróciło ponad 41 tys. ewakuowanych mieszkańców. Część z nich nie chciała, a część nie mogła wrócić – podał portal dziennika „Mainichi Shimbun”.
Władze Japonii wydały dotąd około 32,1 bln jenów (300 mld USD) na odbudowę dotkniętych kataklizmem regionów. Tereny otaczające elektrownię w Fukushimie wciąż są jednak niedostępne z powodu utrzymujących się obaw o poziom promieniowania. Likwidacja zniszczonej elektrowni potrwa dziesięciolecia i pochłonie miliardy dolarów.
Andrzej Borowiak (PAP)
io/