Dpa podała w piątek, że nie ma kontaktu z Bociagą.
"Jesteśmy głęboko zszokowani zatrzymaniem i jawnie złym traktowaniem Roberta Bociagi. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni losem naszego kolegi" - oświadczył redaktor naczelny agencji Sven Goesmann. To nieznośny i nieakceptowalny atak na wolność prasy i nawet w tej brutalnej formie, niestety, nie jest to odizolowany przypadek" - dodał.
Do zatrzymania miało dojść w Taunggyi, w stolicy stanu Szan. Według Myanmar Mix, stan i miejsce przebywania Polaka są nieznane. Onet podaje niepotwierdzone informacje o dotkliwym pobiciu dziennikarza.
Bociaga pracował w Birmie w charakterze freelancera jako dziennikarz i fotoreporter, a jego teksty i zdjęcia ukazywały się m.in. w CNN i portalu Diplomat.
Junta od przewrotu zamordowała co najmniej 70 protestujących
W wyniku brutalnej kampanii pacyfikacji demonstracji po puczu dokonanym 1 lutego przez wojskową juntę zatrzymano wielu dziennikarzy, jednak głównie dotyczyło to birmańskich reporterów. W lutym zatrzymano byłego dziennikarza japońskiego dziennika "Nikkei Business Daily" Yukiego Kitazumiego, jednak został on zwolniony po kilku godzinach.
W czwartek specjalny sprawozdawca ONZ ds. Birmy Tom Andrews powiedział, że junta od przewrotu zamordowała co najmniej 70 osób protestujących przeciwko jej rządom. Oskarżył ją o zabójstwa, tortury i prześladowania, które nazwał zbrodniami przeciwko ludzkości.(PAP)
liv/