Wojciech Szczęsny: celowanie w drugie miejsce nie jest ambitne

2021-03-24 18:55 aktualizacja: 2021-03-25, 08:09
Bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny Fot. PAP/Leszek Szymański
Bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny Fot. PAP/Leszek Szymański
Bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny przyznał dzień przed rozpoczęciem eliminacji mistrzostw świata, że celowanie w drugie miejsce w grupie jest mało ambitne. Jak dodał, chce grać o zwycięstwo w każdym meczu. W czwartek biało-czerwoni zmierzą się w Budapeszcie z Węgrami.

"Mieliśmy już pierwszą odprawę, jeżeli chodzi o główną koncepcję gry Węgrów. Wiemy, że od kiedy zmienili system, nie przegrali sześciu meczów z rzędu. Przeszli na ustawienie z trójką obrońców, od tego czasu prezentują się solidniej. Jesteśmy przygotowani na ich pomysł na grę. Mamy też informacje na temat poszczególnych zawodników. Na pewno nie będzie problemów z wiedzą o rywalach" - powiedział Szczęsny podczas konferencji prasowej w Budapeszcie.

Jeżeli chodzi o treningi polskich piłkarzy, bramkarz przyznał, że były już zajęcia poświęcone m.in. zarówno organizacji gry ofensywnej, jak i defensywnej.

Czwartkowe spotkanie z Węgrami będzie debiutem Portugalczyka Paulo Sousy na stanowisku selekcjonera. Trzy dni później Polacy podejmą na stadionie Legii w Warszawie Andorę, a 31 marca zagrają w Londynie z Anglią. W tej grupie występują też Albania i San Marino.

W powszechnej opinii fachowców faworytem w tej stawce jest Anglia, ale Szczęsny nie uważa, że Polska stoi na straconej pozycji.

"Celowanie w drugie miejsce jest mało ambitne. Nie chciałbym przed pierwszym spotkaniem eliminacji planować, że któryś z meczów można przegrać. Każdy kto ma ambicję chce grać o zwycięstwo w każdym meczu. Nie jesteśmy faworytami do pierwszego miejsca, ale mamy nadzieję, że dobrą organizacją gry będziemy w stanie pokonać nie tylko słabsze i równe nam zespoły, ale także tych teoretycznie lepszych przeciwników" - podkreślił.

W Budapeszcie zabraknie Mateusza Klicha - wtorkowe badanie na koronawirusa dało w jego przypadku wynik pozytywny.

"To nie jest dobra informacja. Potem przez dwa-trzy dni każdy się zastanawia, kto miał bliższy kontakt z Mateuszem, a kto nie. Nie jest to fajne. Mam jednak nadzieję, że bez Mateusza poradzimy sobie na boisku. I że skończy się na tym jednym pozytywnym wyniku i nikt inny nie będzie zakażony" - zakończył niespełna 31-letni bramkarz, który w czwartek wybiegnie w podstawowym składzie.

Początek meczu z Węgrami o godz. 20.45. (PAP)

io/