Mówi się, że oczy to zwierciadło duszy. Oczy wyrażają śmiech, smutek, strach… Gdy się rodzimy większość z nas intuicyjnie szuka ludzkiej twarzy, chce utrzymać kontakt z drugim człowiekiem patrząc mu w oczy.
A co by się stało, gdybyśmy nie mieli tego wrodzonego nawyku? Patrzenie w oczy drugiej osoby, mogłoby wywoływać w nas objawy stresu, dyskomfortu, dekoncentrować? Co, gdybyśmy drugiego człowieka w dzieciństwie nie traktowali intuicyjnie, jako źródło pomocy i wsparcia? Mówilibyśmy tym samym językiem, ale rozumieli go inaczej, mielibyśmy problem z komunikacją? Bylibyśmy zdani na rozregulowane zmysły dotyku, smaku, powonienia, czucia głębokiego oraz temperatury?
Autyzm to pojęcie znane ludziom od lat. Kiedy mówimy „autyzm” u większości osób pojawia się przed oczami dziecko bez kontaktu, w swoim świecie. Tymczasem to dawny sposób patrzenia na tą odmienność. Pojęcie „spektrum autyzmu”, to pojęcie stosunkowo nowe dla ogółu, warto o nim mówić i je rozpowszechniać.
Autyzm zdefiniowany jest, jako odmienny sposób patrzenia i przeżywania świata. Świat emocji oraz sytuacji społecznych jest dla osób „autystycznych” najczęściej jak labirynt ze ślepymi zaułkami. Osoby te krążą po nim, bez wydrukowanej mapy, dlatego tak często gubią się w świecie interakcji międzyludzkich osób neurotypowych. Swój wzrok kierują ku logice, konkretom, algorytmom, detalom, pasjom, stałości. Przy deficytach w interakcjach społecznych mają umiejętność zagłębiania się w wąską dziedzinę nauki, konkretne działki zawodowe, tematy, z których stają się ekspertami. Wielu pracodawców dąży do pozyskiwania pracowników, którzy mają wiele z wymienionych przeze mnie cech, traktując je, jako atut np. w branży informatycznej. W tym kontekście specyfika przeżywania świata przez osoby z „autyzmem”, pod kątem zawodowym niesie wiele profitów, jednocześnie nie niweluje jednak deficytów w interakcjach społecznych.
mst/