Pytany o to, czy służba zdrowia "właśnie pada na naszych oczach" odparł, że nie, ale sytuacja jest bardzo trudna.
"Służba zdrowia funkcjonuje na granicy wydolności nawet bez stanu epidemii – biorąc pod uwagę liczbę lekarzy, pielęgniarek, ratowników i całego zaplecza. Ten problem mieliśmy dawno zdiagnozowany i dlatego po objęciu rządów podnieśliśmy limity naboru na studia medyczne" - zaznaczył Schreiber.
Przypomniał jednak, że kształcenie medyków trwa sześć lat i trzy lata specjalizacji. "Efekty naszych decyzji w tej materii będą więc widoczne dopiero za kilka lat" - powiedział w wywiadzie.
"Pracujemy też nad ustawą, która ma zachęcić studentów medycyny, żeby pozostali w Polsce. Zaoczni studenci kierunków medycznych otrzymają możliwość wzięcia preferencyjnego kredytu" - zapowiedział.
Zaznaczył, że rozwiązanie ma dać możliwość zaocznego studiowania medycyny większej grupie młodych ludzi, a jednocześnie związać ich trochę, by nie wyjeżdżali na Zachód.
Wyjaśnił, że projekt opracowany przez ministra zdrowia ma na celu umożliwienie studentom kierunków lekarskich skorzystania z kredytu na studia, a po spełnieniu określonych warunków (w tym odpracowania w publicznej służbie zdrowia) jego częściowego lub całkowitego umorzenia.
"Kredyt ten będzie miał preferencyjny charakter, m.in.: niskie oprocentowanie, możliwość wystąpienia przez kredytobiorcę o wcześniejsze rozpoczęcie spłaty kredytu, możliwość wydłużenia lub skrócenia okresu spłaty kredytu, obniżenia wysokości miesięcznej raty, a w przypadku trudnej sytuacji życiowej kredytobiorcy możliwość zawieszenia spłaty kredytu wraz z odsetkami na okres nie dłuższy niż 12 miesięcy" - wyliczył Schreiber w wywiadzie dla "DGP".
Pytany, kiedy rozwiązanie mogłoby wejść w życie, powiedział, że nie chciałbym przesądzać, że będzie to przed kolejnym rokiem akademickim.
"Na razie projekt został wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu i trwają konsultacje międzyresortowe" - dodał. (PAP)
mmi/