Według obrony przyczyną śmierci Afroamerykanina nie była interwencja funkcjonariusza policji, tylko przedawkowanie narkotyków i wcześniejsze choroby.
Pulmonolog dr Martin Tobin przyznał, że Floyd cierpiał z powodu istniejących wcześniej schorzeń. Jednak indagowany przez prokuratora Jerry’ego Blackwella ekspert powiedział: „Zdrowy człowiek poddany temu, czemu został poddany Floyd, umarłby w wyniku tego, czego on doświadczył”.
Oskarżyciele twierdzą, że Chauvin przyciskał kolanem skutego i leżącego na ziemi Afroamerykanina przez ponad 9 minut, co było przyczyną zgonu.
Tobin oglądając w obecności sędziów przysięgłych nagranie z 25 maja 2020 roku wskazał na to, że pokazuje ono moment, kiedy kończy się życie Floyda.
„Możesz zobaczyć jego oczy, jest przytomny, a potem widzisz, że nie jest. W tym momencie życie opuszcza jego ciało” - opisywał pulmonolog dodając, że Afroamerykanin miał trudności z oddychaniem, gdy był obezwładniony.
Specjalista wyjaśniał w szczegółach jakie ruchy wykonywał walczący o życie Floyd, z przyciśniętą kolanem szyją próbując zaczerpnąć powietrza. Jego zdaniem ograniczał to fakt, że mężczyzna był skuty kajdankami.
Blackwell nawiązał do nagranego stwierdzenia jednego z funkcjonariuszy zwracającego się do Floyda: „Jeśli możesz mówić, możesz oddychać”. Prokurator pytał Tobina czy to prawda. „Z pewnością w chwili, gdy mówisz, to oddychasz. Ale to nie znaczy, że będziesz oddychać pięć sekund później” – wyjaśnił ekspert.
Pytany przez prokuratora czy mózg jest wrażliwy na niedobór tlenu lekarz tłumaczył, że „mózg jest najbardziej wrażliwym obszarem, jeśli chodzi o zapotrzebowanie na tlen”. W ocenie Tobina brak tlenu spowodował uszkodzenie mózgu i zatrzymanie pracy serca Floyda.
Inny świadek oskarżenia, ekspert ds. zgonów z powodu asfiksji dr Bill Smock potwierdził ocenę Tobina. Zeznał, że Floyd nie miał objawów przedawkowania fentanylu, jak np. zwężenie źrenic. „To nie jest przedawkowanie fentanylu. To ktoś błagający o oddech” – wyznał Smock, policyjny chirurg w Louisville w stanie Kentucky i były lekarz na izbie przyjęć.
Podczas przesłuchania adwokat Chauvina Eric Nelson zapytał Smocka o historię choroby serca Floyda. Lekarz przyznał, że starcie z policją mogło spotęgować jego stres, a zadyszka mogła być oznaką zawału serca.
Przesłuchiwany z kolei przez prokuraturę Smock wyznał jednak, że nie ma dowodów na zawał serca lub nagłą śmierć Floyda z powodu arytmii. Jak dodał zmarł on w wyniku stopniowego wzrostu niedotlenienie, „wobec nacisku wywieranego na jego plecy i szyję”.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
liv/