W sobotę, w 11. rocznicę katastrofy smoleńskiej, Telewizja Republika jako pierwsza wyemitowała film przedstawiający ustalenia raportu końcowego podkomisji smoleńskiej; z ustaleń tych wynika, że do katastrofy 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło w wyniku wybuchu samolotu, a nie zderzenia maszyny z drzewem.
Macierewicz powiedział w poniedziałek w Programie 1 Polskiego Radia, że "faza badań związana z badaniem przyczyn katastrofy została zakończona". "Kończymy prace redakcyjne formułowania tekstu" - dodał. Wyraził nadzieję, że jeszcze w kwietniu uda się przejść do głosowania nad raportem i przedstawić go.
Szef podkomisji smoleńskiej zapowiedział, że raport zostanie przekazany szefowi MON. "Uważam, że powinien być także przekazany prezydentowi, premierowi, prokuraturze, a przedtem pokazany rodzinom ofiar" - zaznaczył.
Macierewicz pytany o ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, stwierdził, że "ta sprawa była wielokrotnie badana i zakłamywana niesłychanie intensywnie przez stronę rosyjską, obrońców strony rosyjskiej, a opinia publiczna była wprowadzana w błąd". Według niego, rzeczywistą przyczyną katastrofy samolotu Tu-154M były dwa wybuchy - "w końcówce lewego skrzydła, a następnie w centropłacie".
"Identyfikowaliśmy centrum wybuchu w centropłacie i czas wybuchu. Najpierw został utracony statecznik poziomy i fragment statecznika pionowego, później została zniszczona lewa burta centropłatu z drzwiami, które zostały wbite na metr w ziemię. Analiza, którą przeprowadziła komisja wraz z naszymi amerykańskimi współpracownikami, pokazała, że aby wbić się na 1 metr w ziemię, drzwi musiały lecieć z prędkością 10 razy większą niż spadał samolot" - mówił Macierewicz.
"Przyczyna katastrofy nie mogło być zderzenie z brzozą"
Zaznaczył przy tym, że materiały wybuchowe w miejscach eksplozji zostały zidentyfikowane przez laboratoria włoskie, angielskie, amerykańskie.
Dlatego, według szefa podkomisji smoleńskiej, przyczyną katastrofy nie mogło być zderzenie z brzozą. "Do tragedii doszło na 100 m przed miejscem, gdzie rosła +brzoza Bodina+. To nie ona stała się przyczyną tej tragedii. Nie było uderzenia w brzozę. 100 m wcześniej, na terenie, na którym przelatywał samolot, podchodząc na drugi krąg, nie było żadnych wielkich przeszkód, żadnych wysokich drzew, nic nie mogło doprowadzić do zniszczenia skrzydła" - powiedział Macierewicz.
Jak dodał, wskazywanie zderzenia samolotu Tu-154M z brzozą jako przyczyny katastrofy "to jedne z większych fałszy, które zostały zrealizowane".
Macierewicz przekazał także, że "podkomisja smoleńska precyzyjnie analizowała zapis CVR, czyli rejestratora dźwiękowego, wskazując na fałsze strony rosyjskiej". "Tam były interwencje w ścieżkę dźwiękową" - dodał. "Dźwięk pokrywa się z momentem utraty skrzydła, a więc nie ma wątpliwości, że to dźwięk, który zniszczył samolot i doprowadził do śmierci całej delegacji" - powiedział Macierewicz. "Nie odszumiono zapisu, w związku z tym nie było słychać wszystkich szczegółów huku, nie można było go dobrze zanalizować. Po drugie przypisywano ten dźwięk uderzeniu w brzozę" - dodał.
Komisja Jerzego Millera wykluczyła tezę o wybuchu
W latach 2010-2011 katastrofę smoleńską badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
W lutym 2016 r. przy MON została powołana podkomisja do ponownego zbadania katastrofy, której ustalenia przeczyły tej tezie. Z raportu technicznego opublikowanego w kwietniu 2018 r. wynikało, że samolot Tu-154M został zniszczony wskutek eksplozji.(PAP)
mar/